Rozdział 9

27 3 1
                                    

Horkruks przybrał kształt ogromnego kłębu dymu, który wydobywał się z środka medalionu i skierował się wprost do Rona.

- Widziałem twoje serce, ono jest moje - usłyszeli głos Voldemorta. - Widziałem twoje marzenia, Ronaldzie Weasley, i widziałem również to, czego się boisz - powiedział, a wokoło pojawiły się pająki.

Ron panicznie się ich bał, tak samo jak Nina, i nerwowo czołgał się w tył, ponieważ wszystkie były skierowane na niego, a Longbottom sparaliżowało, widząc ich aż tak wiele. Harry, czując ogromny ból spowodowany horkruksem w jego ciele, mocno trzymał się za głowę i wił się na trawie w bolesnych spazmach.

- Najmniej kochany przez matkę, która pragnęła córki. Najmniej kochany przez mugolską dziewczynę, która woli swojego byłego - ponownie zaatakował, aby zniszczyć psychikę chłopaka.

- Ron, zabij go! - Nina krzyknęła, zdzierając gardło. Jako pierwsza wyrwała się z przerażenia, ale Ron był w jeszcze większym szoku, więc nie zareagował na jej słowa.

Nagle w wielkiej chmarze dymu na środku powstały trzy postacie: Harry, Nina i Karolina, a Longbottom przełknęła głośno.

- Weselej nam bez ciebie. Lepiej nam bez ciebie - usłyszeli idealnie naśladowany głos Harrego, który wydobył się z jego równie idealnej kopi tworzonej przez Voldemorta.

- Kim ty właściwie jesteś w porównaniu z Harrym Potterem? Kim ty jesteś przy Wybrańcu? - imitacja głosu Niny spowodowała u niej nieprzyjemny dreszcz.

- To kłamstwo! - ponownie zdarła gardło i kiedy chciała podejść do niego, ponownie siła odrzuciła ją w tył.

- Twoja matka wyznała, że wolałaby mnie za syna - ponowny cios poniżej pasa od wyimaginowanego Harrego.

- Ron, on kłamie! Zabij go! - tym razem krzyknął Harry. Ból, który przechodził przez jego ciało, był ogromny, ale chęć zniszczenia cząstki duszy Voldemorta była dla niego ważniejsza i silniejsza.

Nina, widząc jego ciepienie, automatycznie podeszła do niego, z kieszeni wyjęła eliksir przeciwbólowy. Wlała kilka kropli do jego ust i przyłożyła zimne dłonie do jego skroni. Od porwania Draco, Longbottom trzymała w kieszeni eliksiry pierwszej pomocy.

- Jak kobieta mogłaby ciebie chcieć? Jesteś tak nijaki, w porównaniu z nim - tym razem odezwała się imitacja Karoliny, a koło niej pojawił się Mateusz, i para zaczęła się namiętnie całować.

To przełamało szok Rona i spowodowało wybuch wściekłości. Podniósł się z ziemi, z głośnym krzykiem podbiegł do medalionu i z całych sił uderzył w niego mieczem Gryffindora. Nagle chmara dymu zniknęła i zapanowała totalna cisza. Przerywały ją tylko głośne i szybkie oddechy przerażonych przyjaciół.

- No, to zostały tylko trzy - powiedział Ron po dłuższej chwili milczenia i opadł plecami na zimną trawę.

Cztery, pomyślała Longbottom razem z Harrym, jednak Weasley nie posiadał ich wiedzy o kluczowym horkruksie, który zawsze był przed ich nosem. Podniosła się i niepewnie chwyciła przedmiot. Kiedy nie poczuła żadnej wibracji ani nasilenia gniewu, szeroko się uśmiechnęła.

- Tak, udało nam się - westchnęła z ulgą. - Ron, musimy popracować nad twoją oklumencją. Następnym razem zobaczysz przekaz od niego, ale nie pozwolisz mu wejść do twoich myśli - dodała i usiadła pomiędzy chłopakami.

- Przepraszam za to, co wcześniej się stało - szepnął nieśmiało Harry.

- Nie twoja wina - wzruszyła ramionami, a Ron zmarszczył czoło, nie wiedząc, o co im chodzi.

Rytuał Połączenia / D.M / ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz