Następnego dnia ja i Dawid obudziliśmy się o 7:00, bo mieliśmy szkołę. Dawid musiał mnie budzić dlatego, że nie chciałam wstać. Ale to normalne, że się człowiekowi nie chce. Zjedliśmy śniadanie, umyliśmy zęby, ręce, ubraliśmy się i poszliśmy do szkoły. Panie na lekcjach starały się dobrze wytłumaczyć, ale Dawid zamiast słuchać i uważać rzucał mi na ławkę kartki, bo chciał rozmawiać ze mną w ten sposób. Nie odsyłałam ich i nie czytałam, żeby nie zwrócili mi uwagi za gadanie i nie uważanie na lekcjach. Mieliśmy wtedy chemię z panią Urszulą Małkowską. Pani zwróciła uwagę Dawidowi, że ze mną gada. Dawid chciał zaprzeczać, ale pani powiedziała
- Koniec tematu.
I Dawidowi zabrakło argumentów.
- Wstawiam Ci uwagę do dziennika za gadanie i niesłuchanie na lekcji. - Oświadczyła Pani Urszula.- Dobrze. - Powiedział niechętnie Dawid wzdychając. Klasa zaczęła się z niego śmiać, ale szybko przestali, ponieważ za to, że śmiali się z kolegi nauczycielka nakrzyczała na nich, że mają być cicho, bo każdemu może wpisać uwagę kto tylko na nią zasłuży.
Po lekcjach chcieliśmy położyć się na łóżko. Dawid chciał rzucić się na nie i z tego powodu nie wcelował w łóżko tylko obok i spadł na ziemię, a ja się zaczęłam z tego śmiać. Dawid nie rozumiał jak to się stało i patrzył w prawo i w lewo zdziwiony co się stało. Rozmawialiśmy tak, śmialiśmy się razem, zagraliśmy w ,, Prawda czy wyzwanie?" I tak minęła nam reszta dnia.