Następnego dnia obudziłam się. Dawida nie było w jego łóżku, a to dziwne, bo była 7:00 nad ranem. On powinien jeszcze spać. Wstałam z łóżka I poszłam go poszukać. Dawid! Dawid! Wołałam. Aż nagle zza drzwi wyskoczył Dawid.
- No cześć! - krzyknął
- Wystraszyłeś mnie! Drzesz się zza drzwi ,, No cześć". Powaliło Cię?! - Krzyknęłam wkurzona.- Ej no weź! Wyluzuj. Taki był plan żebyś się przestraszyła. - Powiedział wyluzowany.
- A tak w ogóle wychodzimy na dwór? - Zapytałam.
- A pozwolili? - Zapytał Dawid niepewnie.- No nie, ale co z tego? Ty siedzisz tu 2 czy 3 dni a ja tu siedzę od lat czyli od urodzenia. Chcę w końcu wyjść z tego badziewia.
- No dobra... Idź się uszykować, bo ja już to zrobiłem. - Powiedział.
- Oki to idę. - Oświadczyłam.
Gdy już wróciłam otworzyliśmy okno i zaczęliśmy wychodzić przez nie na podwórko. Niestety do pokoju weszła Panna Elena.- A co tutaj się dzieje?! - Krzyknęła i chwyciła Dawida za kaptur i przewróciła go na ziemię a mnie odepchnęła z daleka od okna. Nakrzyczała na nas i nałożyła na okno siatkę. Kiedy w końcu wyszła zapytałam Dawida
- Nic Ci nie jest?
A chłopak odpowiedział
- Nic. Miałem gorsze bijatyki z ojcem. - Powiedział.- Okej... A boli Cię coś? - Zapytałam
- Niespecjalnie.- Odpowiedział.
- To dobrze. - Powiedziałam.
Dawidowi skończyło się na małym siniaku na plecach, ale nawet gdyby miał dużego siniaka znając Dawida miałby to gdzieś.Spędzaliśmy razem czas aż do czasu gdy wybiła 20:00 i do pokoju weszła Pani Elena.
- Wynocha do spania! Jak nie to będzie z wami bardzo, bardzo źle.
- Dobrze. - Odpowiedzieliśmy jednakowo i poszliśmy do łóżek. Ale kiedy Panna Elena wyszła z pokoju gadaliśmy sobie. I tak całą długą noc.