Dzisiaj było bardzo gorąco. Przynieśli nam do pokoju wiatrak, klimatyzator i inne rzeczy, lecz i tak było gorąco jak w piekle... Mieliśmy już lato. Wszystko pięknie kwitło na łonie natury za oknem, ale standardowo nie pozwolili nam wyjść. Nie mam pojęcia dlaczego ciągle nie zgadzają się na opuszczenie budynku chociaż na 10 minut. No, ale cóż poradzić... Jak spróbujemy wyjść to zapewne znowu nas przyłapią na wyjściu i pomyślą, że chcemy uciec. Durny dom dziecka. Nie cierpię tej dziury. Byłoby jeszcze nudniej i durniej gdyby nie zjawił się u nas Dawid. Właśnie do mnie podbiegł i powiedział.
- Pamiętasz jak Ci się nudziło o 5:00? To teraz powiem Ci, że to mi się tutaj nudzi. Porobimy coś?- Jasne, a co byś chciał? - Zapytałam.
- Yyyy... No... Dobre pytanie, sam nie wiem. Wymyśl coś. - Powiedział.- Może... Hmm... No kurczę nie mam pojęcia. - Powiedziałam nie mogąc nic wymyśleć.
- Może poszkicujemy coś ołówkiem? - Zaproponował.
- No okej. Lubię malować i rysować. - Zgodziłam się.Po 43 minutach skończyliśmy. Dawid narysował psa.
Nie mam pojęcia jak to zrobił. A ja narysowałam kota.
Myślę, że rysuję ładnie, ale nie umiem tak cieniować i realistycznie rysować jak Dawid. Muszę go kiedyś poprosić, żeby mnie tak nauczył, bo ja też chcę tak umieć! Ale Dawid ma doświadczenie, bo zaczynał rysować jak miał 5 lat, a ma 17 tak jak ja. Rysuje już 10 lat, a ja rysuję 5 lat, bo wcześniej nie lubiłam rysować, bo kompletnie nie umiałam tego robić i się na to wkurzałam. Dawid obiecał mi, że mnie kiedyś nauczy. Może będę rysować jak on? Kto wie co się dalej wydarzy...