4:01
Tej nocy nie mogłam spać. Nie spałam, ani minuty. Nie potrafiłam bez Dawida i naszych wieczornych i nocnych pogaduszek. Byłam przyzwyczajona do tego, że w łóżku po prawej stronie ściany leżał Dawid... A teraz nie ma w nim nikogo... W nocy płakałam wpatrzona w jego łóżko. Już nie umiałam czerpać jakiejkolwiek radości z pobytu w domu dziecka. Niby to było tylko kilka dni, lecz te kilka dni bardzo nas do siebie zbliżyły... Nie mogłam uwierzyć, że odszedł... nie mogłam zrozumieć dlaczego i jak to się stało. W chwilach z Dawidem w tym budynku mi się chociaż trochę podobało... A teraz? Teraz tylko wywołuje złe wczorajsze wspomnienie i piękne chwile spędzone z przyjacielem. Chciałam, żeby wrócił i było tak jak przez te parę dni... Tak jak mówiłam nie zmrużyłam oka w nocy, miałam pod oczami wory i byłam zmęczona niezaśnięciem i wieloma łzami. Modliłam się chociaż o to, że usnę... To też nie pomogło. Myślałam, że to się nie stanie, a przynajmniej nie tak szybko... A jednak... Stało się.- Jak?... Jak to możliwe?... - Szepnęłam stłumionym cichym głosem.
Chciałam, aby wrócił i żebyśmy znów mieli cudowne i zabawne przeżycia. Ale jak widać, skończyło się... Koniec przyjemnych chwil w domu dziecka z Dawidem... I koniec budzenia go o 5:00, heh... Brakuje mi go... I to bardzo... Wiedziałam, że kiedy odejdzie będzie mi bardzo ciężko... Ale nie przygotowałam się na aż tak silny ból...
*Budzik*
Co?! Już 7:00?! No nie! Ale... widać, że płakałam... nie mogę dać po sobie tego poznać w szkole. Któryś z nauczycieli może zauważyć, że płakałam i mam wory pod oczami. Ale nie mogę się pomalować do szkoły... No trudno... A zresztą mam to gdzieś! Niech zauważą jeśli muszą! Ja nie muszę odpowiadać na pytania jeśli nie będę tego chciała! Niech sobie zadają pytania!...Nagle uciszyłam się, bo zdałam sobie sprawę z tego, że to będzie bardzo niegrzeczne jeśli nauczyciel zada pytanie, a ja nic nie odpowiem. A nie chcę rozczarować, ani zmartwić żadnego z nich... I co ja mam zrobić? No cóż... Nie mam innego wyboru muszę tak pójść do szkoły...
Weszłam do budynku i zobaczyłam Panią Bell moją ulubioną nauczycielkę. Podeszła do mnie i zapytała.
- Dlaczegóż to się spóźniłaś? Jest 8:10...- Pani Bell powiedziała to takim smutnym głosem. Chyba była lekko rozczarowana tym, że kujonka kochająca ją i jej przedmiot się spóźniła.
- A zresztą nie odpowiadaj. To nie moje interesy i niepotrzebnie się wtrącam. Przepraszam. - Powiedziała łagodnie.
- Dobrze proszę Pani. - Powiedziałam i weszłam do klasy. Dawid nie siedział na swoim miejscu, ani na żadnym innym. W tej szkole też go już nie było...Panna Bell jak zawsze opowiadała bardzo ciekawie, lecz nie mogłam się skupić i jej słuchać, bo w mojej głowie cały czas był Dawid. Nawet nie przepisywałam z tablicy i nie patrzyłam na Pannę Arię tylko patrzyłam na pustą ławkę Dawida. Pamiętam jak na chemii u Pani Małkowskiej rzucał mi kartki na ławkę, bo nudziło mu się na lekcji I chciał gadać. Mieliśmy tyle wspólnych chwil.
Nagle ziewnęłam ze zmęczenia po nieprzespanej nocy.
- O nie! - Pomyślałam.
Panna Bell podeszła do mojej ławki z wyrazem twarzy jakby była smutna.
- Dziecko powiedz mi czy ja Cię zanudzam na lekcji jak resztę klasy?..Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, bo Pani Bell podniosła głos.
- Co się z Tobą dzieje dziecko drogie?! Ten krzyk nie był ze złości... Pani Aria była smutna... Rozczarowana... Rozczarowałam ją!Pani Bell zasiadła przy biurku, zrobiła się czerwona jakby miała płakać, podparła się łokciami o drewniane mebel i chwyciła się za głowę.
- Koniec lekcji! Dzisiaj matematykę kończycie szybciej! - wrzasnęła. Cała klasa uradowana wychodziła, a jeden z chłopaków powiedział do mnie.
- Dzięki kujonie! Dzięki Tobie mamy koniec tej durnej matmy z tą głupią babą! Ha ha ha! Ja tylko wstałam z ławki i patrzyłam na panią od matematyki. Nie mogłam uwierzyć, że rozczarowałam ją i zrobiłam jej przykrość. Nie przemyślałam tego, że skoro jestem kujonką, jestem zmęczona, a jestem zmęczona nie będę w stanie się skupić i będę mogła rozczarować moich nauczycieli. Ja przecież zawsze wszystko umiem i jestem na wszystko przygotowana i nagle nie słucham mojej ulubionej Pani na moim ulubionym przedmiocie?! Wyszłam z klasy z poczuciem winy. Chociaż to nie moja wina, że nie spałam w nocy, nie spałam, bo tęskniłam za Dawidem... Ale cóż... rozczarowałam ulubioną nauczycielkę... Nie wybaczę sobie tego. Nigdy więcej nie chcę być niewyspana do szkoły. Pani Bell zamknęła drzwi od klasy, a ja poszłam podsłuchiwać. Podsłuchiwałam tak przez 10 minut i usłyszałam szlochają nauczycielkę.Źle uczyłam? Coś nie tak wytłumaczyłam? Nawet jakby nie lubiła matematyki to i tak by umiała wiem to! Zgłasza się na każdym przedmiocie! Co zrobiłam nie tak? Na, której lekcji? Kiedy wytłumaczyłam coś źle? Moje tłumaczenie się nie zmieniło, tłumaczę tak samo, a ona zawsze umiała! Jaki błąd w dzieleniu się edukacją z dziećmi popełniłam? Już sama nie wiem! Zrobiło mi się przykro że Pani Bell obwinia siebie i jest tak bardzo przygnębiona tylko dlatego, że raz nie słuchałam i nie umiałam. Na następny raz muszę przygotować się jak najlepiej, aby już nigdy więcej jej nie zawieść.
Co ja mam zrobić? Zawiodłam ulubioną nauczycielkę, Dawida nie ma i nie może mnie pocieszyć, ani porobić niczego innego, wszystko mi go przypomina, mamy wredną Panią Elenę w Domu Dziecka, która na mnie krzyczy, nikt nie chce mnie przygarnąć i jeszcze jestem bardzo zmęczona. Najgorszy dzień w życiu! (oprócz dnia moich narodzin, gdy rodzice mnie tu oddali). Chcę iść spać i jak najszybciej zapomnieć o tym dniu.