Klub

448 21 6
                                    

- Wow Hannah jak ty pięknie wyglądasz- powiedział z zachwytem Bill.
- Nie podrywaj mojej dziewczyny- odpowiedział na komplement z moja stronę Tom, trochę wkurzony.
Jakbym nie słyszała co powiedział, rzekłam Billowi:
- Dziekujeee
I wyszliśmy z apartamentu.
Szliśmy w stronę klubu o nazwie „Watergrate", na zewnątrz wyglądał wszechstronnie.
Wpuściła nas ochrona i weszliśmy. Wszędzie migotały jakieś światła, przeogromny był ten klub i widać, że luksusowy.
Było mnóstwo ludzi, którzy się świetnie bawili, wiedziałam, że ten wieczór będzie dojebany.
Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w stronę wielkiego stołu przy barmanów. Jak usiedliśmy i zaczęliśmy zamawiać drinki, Bill rzekł głośno, przez to, że muzyka była bardzo głośno:
-Tylko się tyle nie napijcie, kochani- puścił do mnie oczko.
A ja przewróciłam oczami.
Zamówiłam mojito, po kilku minutach barman, przeniósł moje picie:
- Proszę bardzo dla pani mojito
- Dziękuję bardzo-uśmiechnęłam się, wypiłam swojego drinka, który był trochę mocny i poszłam na parkiet znaczy się Bill mnie jakimś cudem zaciągnął:
- Hannah to pokaż co potrafisz, a nie- zaśmiał się i zaczął tańczyć w swoim rytmie.
- Mhm no dobra- pierwszy raz od dawna, zaczęłam tańczyć przy ludziach, jedną sytuacją był bal w szkolę, lecz tak się fajnie nie bawiłam jak tu, ale oczywiście ten palant musiał wszystko zepsuć. Podszedł do nas Gustav:
- Nie chce ciebie Hannah smucić czy coś ale Tom się liże z jakąś panną w łazience.- oznajmił ze smutkiem w glosie.
Świat mi stanął, jakby czas się zatrzymał, myślałam, że coś do siebie czujemy, no ale cóż, to przecież dureń, przecież mnie porwał tak, ale mi i tak jest w cholerne przykro.
- Dam temu mojemu bratu jak może, ma zajebistą dziewczynę i co jeszcze chce- wkurzony Bill, zaczął iść w stronę łazienki, ale ja go zatrzymałam:
- Bill spokojnie, nie możesz być zły na brata z mojego powodu.
- Ale ty jesteś taka super dziewczyną, widzę, że on przy tobie tak jakby, żyje, jest inny, nie wiem jak to określić, nigdy taka go nie zmieniła, kiedyś był , wkurzony, przed tym jak jechaliśmy do Berlina, a teraz nabiera tak jakby kolorów, cieszę się, że ciebie też poznałem- i przytulił mnie, bardzo długo byliśmy w takim objęciu.
Zapadła cisza, którą ja przerwałam:
- Idę z nim porozmawiać, a ty Bill nie przejmuj się mną, baw się, nie psuj sobie wieczoru, proszę- wręcz błagałam Billa, żeby sobie poszedł, popatrzył się na mnie, z serdecznym uśmiechem i poszedł, miałam ochotę się rozpłakać przez Toma, a także przez jego brata, który mi powiedział tyle miłych słów, ale wybrałam te pierwsze, czyli płakać przez Toma, cała ja.
Tak naprawdę nie chciałam z nim gadać, więc poszłam  do innej łazienki, na szczęście go tam nie było, tylko jakąś całująca się para, ale jeden z chłopaków ich odgonił, po chwili go skojarzyłam, to był Jacob z tamtej imprezy, który mi proponował dragi.
Usiadłam na podłodze a on rzekł:
- Słaba impra co nie- i usiadł koło mnie.
- Noo, totalnie, masz coś w sensie- pokazałam gestem, coś do „niuchania".
- Noo, mam, ale mam nadzieję, że ten twój chłopaczek tu nie przyjdzie i znów mnie prawie pobije, dobra masz- zaśmiał się i podał mi woreczek.
Nie znałam się na takich rzeczach, ale chciałam, trochę się oderwać, być szczęśliwa, choć na tej imprezie. Wiedziałam, że popełniłam ogromny błąd to brać, ale chciałam, to to zrobiłam.
Od razu kopnęło po chwili, nie czułam praktycznie złych emocji, tylko taką euforie, i nabieranie energii.
Od razu polubiłam to uczucie. Wstałam, zostawiłam Jacoba i poszłam na parkiet, gdzie zauważyłam Billa, który podrywał jakąś laskę, ale ja mu przeszkodziłam, niestety:
- Siemaa Bill, zajebiście tu jest co nie, może zatańczymy- i przywarłam do jego ramienia i zaczęłam ciągnąć w stronę parkietu.
- Hannah jesteś naćpana,  kurwa kto ci to dał?- popatrzył się na mnie ze zmartwieniem w oczach.
- Nikt nic mi nie dał, jezu taki z ciebie przyjaciel, nawet nie można się zabawić, każdy mnie zostawia,  Tom i teraz ty dzięki- i wyszłam z klubu, z zamiarem znalezienia naszego samochodu, którym przyjechaliśmy.
Oczywiście go nie znalazłam, bo widziałam jakoś dziwnie, ale miałam to gdzieś, ciagle szukałam samochodu, wręcz się poddałam u usiadłam na krawężniku, zaczęłam płakać, tak naprawdę nic mi to nie pomogło, wręcz pogorszył mój stan.
Miałam dość już wszystkiego, miałam zamiar, znów płakać, lecz podszedł do mnie, ktoś zbyt dobrze nie widziałam, wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę auta....

Ps: Rodziały zawsze co tydzień w czwartek/piątek!!!
Nie wiedziałam, że ktoś w ogóle bedzie to czytał, ale dziękuje za dobry odbiór, mojej ksiażki<3

Save me Tom~ Tom Kaulitz +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz