rozdział 6

83 4 0
                                    

- Wreszcie zasnęła, ale było ciężko. - powiedział Dave, wracając do pomieszczenia, gdzie znajdował się jego dawny znajomy. Westchnął ciężko, opadając na kanapę i przejeżdżając dłonią po swoich włosach.

- Dlaczego akurat ona? - spytał Jorge, patrząc na Davida z zastanowieniem. Chciał wiedzieć, dlaczego oszczędził Jennę i dlaczego tak bardzo chłopak o nią walczył.

- To samo pytanie mógłbym zadać tobie. - odparł mu chłopak, wzruszając ramionami. Obaj spojrzeli w swoim kierunku z jakimś błyskiem. - Jenna jest od nich inna. Inna od wszystkich tak naprawdę. Może tego nie widać, ale dużo przeszła, niejednokrotnie udowodniła, że jest silna. A dlaczego kazałem ci ją oszczędzić? - spytał, unosząc brwi. Zastanowił się przez chwilę, choć wcale nie było to potrzebne. - Jest dla mnie, jak młodsza siostra, a rodziny się nie zostawia. Walczy się o nią do końca.

- Teraz niech udowodni, że masz rację, David.

~*~

Zwisanie w dół, kiedy było się przywiązanym nogami do góry, nie było zbyt przyjemne. Wszystkie wnętrzności podchodziły do gardła, krew za bardzo dostawała się do mózgu i zaczynało ich mdlić, nie wspominając o tym, że nie czuli już ani nóg, ani ramion, które bezwładnie zwisały w dół.

- Doskonały plan. "Posłuchajmy, co powie". - mruknął Minho, mając trochę za złe Thomasowi za całą tą sytuację, w jakiej się znaleźli. W dodatku, nie było z nimi Jenny, a ona na pewno by na coś wpadła. - Świetnie nam poszło.

- Przymknij się. - warknął Thomas, majac już dość słuchania ciągłego obwiniania go o wszystko. Rozumiał ich złość, ale nie musieli ciągle mu tego przypominać. - Spróbuję dosięgnąć liny. - stwierdził po chwili, zaczynając się gimnastykować, by rzeczywiście dosięgnąć liny, na której był przywiązany, ale marnie mu to szło.

- Jak wam się tu podoba? - spytał nagle Jorge, zjawiając się tam znikąd. Każdy z nich spojrzał w jego kierunku, choć nie było to łatwym zadaniem.

- Czego chcesz?

- Dobre pytanie. - zaśmiał się mężczyzna, rozbawiony tym, jak wyglądali. - Moi ludzie chcą was odsprzedać DRESZCZowi. Brak im ambicji. Ale ja jestem inny. Coś mi mówi, że wy też.

- Krew napłynęła mi do mózgu albo ten gościu bredzi. - mruknął Minho, nie chcąc wierzyć słowom mężczyzny.

- Mówcie, co wiecie o Prawym Ramieniu. - warknął Jorge, wskazując na Thomasa swoją laską. Chciał wiedzieć, co oni wiedzieli.

- Podobno to duchy. - wtrącił Newt, zły że tak wylądowali. Nie obchodzili go inni, tylko Jenna i to, czy była wtedy bezpieczna.

- Przypadkiem w nie wierzę. - stwierdził mężczyzna, jak gdyby nigdy nic, spoglądając w jego kierunku. - Zwłaszcza gdy je słyszę, jak gawędzą w eterze. - dodał, zaczynając wokół nich krążyć. Zaraz podszedł bliżej do dźwigni i złapał za nią. - Powiedzcie, co wiecie, to może się dogadamy.

- Spytaj Davida, on na pewno wie lepiej. Żyje dłużej na tym świecie. - oznajmił Thomas, jakby ze złością, a jednak nadzieją.

- Dave akurat wie tyle, co ja. - powiedział Jorge, dobrze wiedząc, że wspomniany mężczyzna tak naprawdę wszystko wiedział od niego. - Więc jak to wygląda z wami?

- Nie wiemy wiele. - powiedział ostatecznie Thomas, nie wiedząc już co robić. Bał się, nie mógł powiedzieć, że nie, szczególnie że mieli ich przyjaciółkę i chłopaka, który najbardziej mógł im wtedy pomóc.

Jorge nie spodobała się tamta odpowiedź, więc popchnął dźwignię, a oni "spadli" trochę w dół, krzycząc przy tym z przerażenia.

- Dobra, już dobra! - krzyknął Thomas, wystawiając przed siebie ręce, jakby to miało mu w czymś pomóc. Serce biło mu jak szalone, ale musiał coś zrobić, by wybrnąć z całej tamtej sytuacji. - Ukrywają się w górach. Zaatakowali DRESZCZ i odbili dużą grupę. To wszystko.

Mężczyzna zaczął kalkulować wszystko w głowie, ale starał się tego po sobie nie poznać. Podszedł do chłopaka o krok i już miał coś powiedzieć, gdy nagle ktoś go zawołał.

- Jorge?

Do pomieszczenia wszedł jeden z mężczyzn, z którym mieli wcześniej do czynienia. Spojrzał na powieszonych nastolatków, po czym odwrócił się do swojego szefa.

- Co robisz?

- Nawiązujemy znajomość. - oznajmił Jorge, jak gdyby nigdy nic. Zaraz po tym zerknął na Thomasa z delikatnym uśmiechem. - Skończyliśmy.

- Zaczekaj. Więc nam nie pomożesz? - spytał Thomas, już nic nie rozumiejąc z tamtej sytuacji, w jakiej się znaleźli.

- Nie martw się. - odparł mężczyzna z uśmiechem. - Wrócicie, gdzie wasze miejsce. - dodał, jakby ucieszony, że nie będzie musiał się już z nimi użerać. Zaraz po tym skierował się do wyjścia, zostawiając ich samych z mężczyzną. - Trzymajcie się!

~*~

Jorge nerwowo pakował najpotrzebniejsze rzeczy, chcąc uciec z tamtego miejsca, jak najszybciej. Wziął ze sobą torbę i odwrócił się, ale prędko się zatrzymał, zauważając na swojej drodze Brendę i Davida, którzy patrzyli na niego ze skrzyżowanymi dłońmi na piersi.

- Wybierasz się gdzieś? - spytała dziewczyna, nie do końca rozumiejąc, dlaczego mężczyzna tak gwałtownie zaczął się pakować.

- Z tobą. - odparł Jorge, kiwając głową sam do siebie. - Ty też możesz do nas dołączyć, jeśli tak bardzo chcesz. - dodał, wskazując na Davida. - Spakujcie się, ale po cichu.

- Dokąd chcesz iść? - spytała Brenda, marszcząc brwi, kiedy mężczyzna znów pakował jakieś przedmioty do torby. Nie rozumiała jego zachowania, chciał wiedzieć, dlaczego to robił.

- Oni istnieją. Dzieciaki to nasza przepustka. - oznajmił Jorge, podnosząc się na równe nogi i stając z Brendą twarzą w twarz. - Prawe Ramię nie odmówi. Ruszajmy.

- Co się dzieje? O czym ty mówisz?

Cała trójka odwróciła się nagle za siebie, dostrzegając kilka metrów dalej Jennę. Dziewczyna patrzyła w ich stronę, próbując zrozumieć całą tamtą sytuację, ale to nie było wcale takie łatwe. Miała już dość ukrywania prawdy i chciała dowiedzieć się wszystkiego.

- Jennie... - zaczął Dave, chcąc do niej podejść, ale kiedy dostrzegł w jej spojrzeniu złość, zatrzymał się przed nią kilka kroków.

- Tylko nie zaczynaj. Powiedz mi w końcu prawdę, mam już dość tego wszystkiego. Nic mi nie mówisz, oni uwięzili moich przyjaciół, a ty za wszelką cenę starasz się ukryć przede mną prawdę. Nie ruszę się stąd, dopóki mi w końcu tego nie wyjaśnisz.

David stał tam i milczał. Patrzył w jej stronę, czując się naprawdę źle z tym wszystkim. Wiedział, że wiele przed nią ukrywał, ale przecież zaufała mu te kilka tygodni temu, więc dlaczego teraz nie mogła mu zaufać ponownie? Bolało go serce, kiedy tak na niego patrzyła.

- Dave.

Chłopak podszedł do niej od razu i złapał jej twarz w swoje dłonie. Trzęsąc się trochę z emocji, pocałował ją w głowę, po czym oparł swoje czoło o to jej, przymykając oczy.

- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, Jennie. Proszę, nie pytaj, zaufaj mi. Obiecuję, że ci wszystko wyjaśnię, ale kiedy indziej. - wyszeptał, tak naprawdę nie wiedząc, co zrobić w tamtej sytuacji. Jenna nabrała łapczywie powietrza do płuc, próbując się uspokoić.

- Skąd mam pewność, że to zrobisz? - spytała cicho, nie odsuwając się od niego o krok. Jego bliskość była jak lekarstwo, a jednak tak cholernie ją to wszystko wtedy bolało.

- Nie okłamałem cię przecież nigdy. - przyrzekł, co wcale nie odbiegało od prawdy. Nigdy jej nie okłamał, nie skłamał, ale nie mówił też wszystkiego.

- To jest ostatni raz, rozumiesz?

Dave bez oporów pokiwał głową, nie chcąc przed nią dłużej ukrywać wszystkiego. Zasługiwała na prawdę, całą prawdę.

Uciekaj, walcz, przeżyj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz