Pół roku później
- Jesteś gotowa? - spytał David, szykując swoją broń na siedzeniu pasażera. Spojrzał na dziewczynę obok, która uśmiechnęła się szeroko.
- Jak za każdym razem.
Już po chwili Jenna ruszyła, równając jazdę z jadącym pociągiem, na który tyle czekali. Tuż po drugiej stronie pojawili się Brenda i Jorge, mając w planach to samo. Musieli przyznać, że przez te kilka miesięcy stali się dla siebie rodziną.
- Dajesz, Jennie! - zawołał Dave z ogromną satysfakcją, widząc, jak dziewczyna świetnie prowadziła i jak płynnie przed siebie jechała, nie zwracając uwagi na, tak naprawdę, brak drogi.
- Dziewczyny, dojeżdżamy! Zajmijcie ich! - powiedział Thomas do krótkofalówki, którą obie dziewczyny miały przy sobie.
Brenda wstała, wychodząc połową ciała przez szyberdach, po czym wymierzyła w kabinę konduktorów. David również wycelował w dwóch mężczyzn, ale z okna, skąd miał doskonały widok. Zaraz oboje strzelili w ich kierunku, choć niezbyt to pomogło.
- Myślisz, że się uda?
- W końcu kiedyś musi. - mruknęła Jenna, skręcając nagle, gdy jeden z konduktorów zaczął strzelać w ich kierunku. - Pilnuj ich, bo zaraz może źle się to dla nas skończyć. - dodała od razu, starając się wrócić na swoją wcześniejszą pozycję, co wcale takie łatwe nie było.
- Chyba mamy towarzystwo. - mruknął Dave, słysząc nad sobą odgłos silników.
Jenna nie miała zbytnio czasu się oglądać, ale prędko zorientowała się, o kogo mu chodziło. Zacisnęła mocniej dłonie na kierownicy, starając się opanować swoją złość. Zdawała sobie sprawę, że mogli być obserwowani, że pociąg mógł być obserwowany, ale miała cichą nadzieję, że jednak uda im się bez walki.
- Jenna, Brenda, mierzą do was! - powiedział głośno Thomas, patrząc z lekkim przerażeniem na samolot DRESZCZu. Nie chciał, by jego przyjaciołom coś się stało.
- Jedź! - zawołała Brenda, oglądając się za siebie. Była przerażona, że mogli do nich strzelać, wiedziała, że z tego mogli nie wyjść cało.
- Niech tylko aprobują strzelić. - warknęła Jenna, a jej oczy zaświeciły niebezpiecznie. Nie mogła pozwolić, by zrobiono im krzywdę, by w nich zastrzelono.
Ale już po chwili oba samochody za wszelką cenę unikały ciosów, które DRESZCZ posyłał w ich stronę. Oba samochody jeździły slalomem, uważając, by nic im się nie stało.
Jorge skręcił nagle w bok, trochę z dala od pociągu, a samolot, ku uciesze Jenny i Davida, skierował się tuż za ich przyjaciółmi, dzięki czemu oni byli w jakimś stopniu wolni.
- Thomas, zostajecie sami. Nie zabijcie się. - powiedziała Brenda do krótkofalówki. - Jenna, uważajcie na siebie. My ich odciągnięmy.
- Wy też na siebie uważajcie, Bren. W razie czego jesteśmy w pogotowiu. - odpowiedziała dziewczynie Jenna, zerkając ukradkiem na Davida, który posłał jej słaby uśmiech. - Pomóż Thomasowi. - poprosiła cicho, wskazując głową na pociąg, gdzie zaczęli pojawiać się żołnierze DRESZCZu.
Dave kiwnął głową, po czym od razu zaczął strzelać do uzbrojonych mężczyzn, pomagając w ten sposób Thomasowi. Chłopak zerknął w ich stronę i pomachał im, dając znak, że im dziękował za pomoc.
Już po chwili jednak Thomas przeskoczył na sąsiedni wagon, gdzie znajdował się Vince. Obaj prędko schowali się na drabinkach znajdujących się z boku wagonu, a dynamit, który mężczyzna wsadził pomiędzy uchwyt, który łączył dwa wagony, wybuchł nagle. Żołnierze upadli na ziemię, kompletnie się tego jej spodziewając. Wagon natomiast samoistnie zaczął zwalniać, podczas gdy cała reszta pojechała do przodu, zostawiając ich tam samych.
Jenna, widząc to, natychmiast zwolniła, zawracając nieco, by dołączyć do Thomasa i Vince'a. Zarówno ona, jak i Dave prędko wyszli z pojazdu, dołączając do dwójki przyjaciół. Już po chwili jednak Thomas zagwizdał, a ich przyjaciele natychmiast wyszli z ukrycia, by do nich dołączyć.
- Jesteście cali? Nic wam nie jest? - spytała Jenna, dotykając dłonią policzka Thomasa, by sprawdzić, czy nic mu nie było. Ten uśmiechnął się tylko, kręcąc głową.
Zaraz cała grupa ruszyła do działania. Podczas gdy niektórzy z nich zaczęli majstrować przy wagonie, Thomas, Jenna i Dave zaczęli szukać Minho, waląc w ściany. Ludzie w środku natychmiast zareagowali i zaczęli hałasować, dając im znak, że żyli. Minho również się do nich dołączył, w nadziei, że jego przyjaciele go uwolnią.
- Tutaj! - zawołał Thomas, kiedy na horyzoncie pojawił się Newt. Chłopak od razu zabrał się do roboty.
- Cholera. - westchnął Vince, patrząc na zatrzymujący się pociąg kilkaset metrów dalej. Nie podobało mu się to, wiedział, że mieli mało czasu. - Ciężko będzie. - dodał, po czym od razu pobiegł pomóc reszcie.
~*~
Jenna odetchnęła z ulgą, kiedy wszyscy jej przyjaciele znaleźli się na dachu wagonu, zabierani przez Jorge i Brendę, którzy ukradli samolot żołnierzom DRESZCZu. Położyła się wygodnie z ziemi, uśmiechając się sama do siebie, podczas gdy cała reszta krzyczała z ekscytacji.
- Nikomu nic nie jest? - spytała Jenna, podnosząc się do siadu i obserwując, jak wszyscy przytulali się do siebie. Prędko jednak dostrzegła, że Dave trzymał się za ramię, nie ciesząc się tak, jak cała reszta. Dlatego też natychmiast do niego podeszła. - Pokaż to.
David patrzył na jej poczynania, jak obserwowała jego ranę, jak wyciągała z kieszeni jakiś bandaż, jak profesjonalnie zajęła się jego zranieniem. Patrzył na to z zafascynowaniem, bo widział, jak skupiona i jak profesjonalna przy tym była. Podziwiał ją za to.
- Dzięki wielkie, Jennie.
Jenna uśmiechnęła się delikatnie, całując go w głowę, jak miała w zwyczaju to robić w ostatnim czasie.
CZYTASZ
Uciekaj, walcz, przeżyj
Fanfiction"- Uciekaj, walcz, przeżyj. - powiedział Dave, ściskając lekko dłoń Jenny i pomagając jej wejść pod górę piachu. Wbrew pozorom nie było to wcale takie łatwe. - Uciekaj, walcz, przeżyj. - powtórzyła cicho, czując, jak do oczu wpada jej trochę piachu...