Rozdział 1 - Sny

91 9 0
                                    

Obróciła go, a potem były na nim jej usta i jej język, jej włosy spływały po jego klatce piersiowej. Uszczypnęła jego bok zębami, seksownie, gorąco.

Chryste, pożarłaby go, gdyby mogła.

Podciągnął ją i odwrócił na plecy, jego usta chwyciły jej wargi, jego język wsunął się w jej usta. Kurwa, kochał sposób, w jaki pozwalała mu się całować, pozwalała mu brać, nie robiła nic poza dawaniem. To było sprzeczne ze sposobem, w jaki go pieprzyła, szamotaniną, bitwą o dominację.

Oczywiście nie wtedy, kiedy się z nią kochał, to było inne.

Ale teraz pieprzyli się.

Obie jej dłonie zsunęły się po jego plecach do jego tyłka i zacisnęła palce. Czuł jej paznokcie, podczas gdy ona wyginała plecy, przyciskając się do niego.

Chciała tego, wiedział o tym, a jego kutas był tak cholernie twardy, obolały, że gdyby nie dał jej tego wkrótce, doszedłby na jej brzuch.

Jego ręka przesunęła się w dół jej ciała, między jej nogi, w dół do jednego uda, odchylając je i wcisnął tam biodra.

Jej usta oderwały się od jego, wargi przesunęły się po jego policzku do ucha.

– Tak, Layne, wejdź do środka – wychrypiała Rocky.

*****

Layne otworzył oczy.

Leżał na brzuchu, w łóżku, a jego kutas był twardy jak skała. Obolały.

Przewrócił się na plecy.

- Chryste - mruknął do ciemnego pokoju.

Uniósł dłonie do czoła i przycisnął.

Każdej nocy, każdej nocy od sześciu tygodni, odkąd widział ją w swoim szpitalnym pokoju, miał te sny. Zawsze seks, gorący seks, dziki seks i to nie taki, jaki mieli osiemnaście lat temu. To nie były wspomnienia. Ona nie miała dwudziestu lat, a on nie miał dwudziestu czterech. Uprawiali wtedy gorący, dziki seks, najlepszy, pieprzony najlepszy, jaki kiedykolwiek miał, bez porównania. Ale w snach była tym, kim jest teraz i tak samo z nim. A seks był lepszy.

O wiele lepszy.

Nie z tego pieprzonego świata.

Wpatrywał się w sufit, koncentrując się na opanowaniu swojego ciała.

Layne nie rozumiał tych snów. Od tamtej nocy nawet jej nie widział. Widział jej brata, Merry'ego, i ojca, Dave'a, dziesiątki razy, ale nie Raquel. Nie rozmawiał ani nie zapytał Merry'ego ani Dave'a o wizytę Rocky. Po tym, jak dni zmieniły się w tygodnie, a ona się nie pokazała, naprawdę próbował wmówić sobie, że miał halucynacje. Zwłaszcza po tym, jak widział to spojrzenie, czuł zapach jej perfum z tak bliska, pamiętał dotyk jej dłoni, włosów, ust.

Ale wiedział, że nie miał halucynacji.

Wytoczył się z łóżka i wstał, poszedł do łazienki, odlał się, umył ręce, spryskał twarz wodą, a potem umył zęby, patrząc na swój tors w lustrze.

Rany zabliźniały się. Wciąż były czerwone, wciąż była widoczna gwałtowność pocisku przedzierającego się przez ciało. Trzy cale w dół od środka prawego ramienia i kolejna w górnej części brzucha. Spodnie od piżamy zakrywały ranę na prawym udzie. Dołączyły do blizny po ranie kłutej, którą dostał w prawy bok w San Antonio i głębokich blizn po otarciach od odłamków, które odniósł w lewe biodro i bok uda po wybuchu bomby samochodowej w LA.

Zgiął szyję i splunął, wypłukał i wytarł usta ręcznikiem, z który zdjął z blatu i rzucił go tam z powrotem, a potem podniósł głowę i spojrzał w lustro.

Złoty SzlakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz