Poruszyła się, przesunęła usta w górę jego szyi, przez szczękę, do ust.
Owinął ramię wokół jej talii. Jego druga ręka powędrowała do jej biodra, gdy przesunęła ciało na jego ciele.
– Dziękuję, kochanie – szepnęła.
- Za co?- odszepnął w odpowiedzi.
Jej nos musnął jego.
- Piękne życie.
*****
Layne otworzył oczy.
Rocky przyszpilała go do łóżka.
Uśmiechnął się do sufitu.
A potem przetoczył się na swoją kobietę.
*****
Layne podszedł do podnóża schodów.
- Pączuszku, zejdź tu na dół! - krzyknął.
- Idę! - odkrzyknęła.
– Tak, Roc, powiedziałaś to dziesięć minut temu! - wciąż krzyczał.
- Cóż, teraz idę! - również nadal krzyczała - Możesz wsadzić CeeCee do samochodu!
To oznaczało, że rzeczywiście schodziła.
Layne odwrócił się do kojca przy stole w jadalni. Blondie leżała na boku przy kojcu. Cecilia była w nim, trzymając się w górze, małe piąstki zacisnęła wokół prętów, duże niebieskie oczy wpatrzone były w tatę, mała kępka ciemnych włosów zebrana była w mini kucyk z małą fioletową kokardką sterczącą prosto na czubku głowy.
Layne zbliżył się i Blondie poderwała głowę i przekręciła ją. Pies spojrzał na niego przez sekundę, jakby nie miała pojęcia, kim on jest, a potem jej ogon zaczął uderzać o podłogę. Prawie nikt nie zbliżał się do Cecylii, chyba że miał aprobatę Blondie.
Sięgnął do kojca i podniósł córkę, która natychmiast wyciągnęła rączkę, chwyciła go za dolną wargę i pociągnęła. Mocno.
Wiedział, co to znaczy, więc opuścił głowę. Puściła jego wargę, a on ukrył twarz w jej szyi i prychnął.
Zachichotała.
Layne wyciągnął twarz z jej szyi, pocałował ją w czoło, po czym podniósł rękę i delikatnie wyciągnął z włosów córki pieprzony kucyk i przeklętą kokardę.
Rzucił to na wyspę, okrążył ją, złapał klucze i wyszedł z córką do SUV-a, a ta paplała w tym samym czasie, kiedy wielokrotnie uderzała go w szczękę.
Przypiął ją pasami do siedzenia i właśnie trzaskał drzwiami, kiedy Rocky wyszła z domu. W jednej ręce trzymała talerz z ciastem, wielką, ale stylową torbę na ramieniu i miała na sobie krótką spódniczkę, słodki top, który opadał z jej ramienia, a jej skóra była opalona. To było dlatego, że Layne zainstalował w ziemi basen, bo Rocky powiedziała mu poprzedniej zimy, że zawsze go chciała. W chwili, gdy nadeszła wiosenna odwilż, kopacze przyszli kopać.
- Powiedziałam ci, że idę - poinformowała go, krocząc dumnie do SUV'a.
– Wsiadaj do samochodu, Roc – odparł Layne, wsiadając.
Przewróciła oczami. Uśmiechnął.
Usiadła, położyła talerz na kolanach i zapięła pasy, gdy Layne wyjeżdżał. Przyspieszyli do przodu, kiedy Rocky odwróciła się i uśmiechnęła do Cecylii.
Wtedy poczuł na sobie jej wzrok.
– Layne, gdzie jest jej kokarda?
– W koszu na śmieci – skłamał Layne.