ROZDZIAŁ 7 "Sprzymierzeńcy"

7 1 0
                                    

A więc jakiś wojownik odciął rękę Hakuchiemu,pozostawił do tego za sobą ślad ognia. Will postanowił że zmieni się z Oscarem, i tak też zrobił.

Oscar: Co tu się działo?

Will: A więc walczyłem z nimi ale teraz pojawił się jakiś inny wojownik,i o ile się nie mylę to jest po naszej stronie.

Hakuchi: Co jest do cholery? Kim ty jesteś? Jak śmiesz atakować Boga?!

Yari: Wydaje mi się że to jeden z tych nowych.

Oscar: Tych nowych?

???: Jestem tu po to aby się was pozbyć.

Hakuchi: No to powodzenia!

Nagle gdy Hakuchi chciał się rzucić na tajemniczego szermierza, ktoś z pięści uderzył go prosto w brzuch,a ten plunął krwią i poleciał na kilka metrów.

Hakuchi: Co jest do kurwy?

Oscar: Tsuyoi?

Wojownik który uderzył członka klanu,to Tsuyoi czyli stary przyjaciel Oscara. Był dość umięśniony,jego nie długie włosy były koloru szarego,oczy miał czarne. Ubrany był w koszulkę szarą na ramiączka,a do tego nosił czarną pelerynę. Miał też czarne spodnie i buty. Jego prawa dłoń była z kamienia ponieważ użył tej umiejętności aby zaatakować wroga. Miał też na twarzy maske z kamienia która zasłaniała mu tylko twarz i nos(176wzrost).

Tsuyoi: No siema Oscar! Kopę lat! Co tam u ciebie?

Oscar: No właśnie tak jak widzisz, inwazję mam.

Tsuyoi: A to trochę słabo,ale spoko pomożemy ci! Co nie Kaen?

Kaen to wojownik który odciął dłoń Hakuchiemu.

Kaen: Oczywiście! To nasza praca!

Oscar: Właśnie, tak w ogóle to co tu robicie? I kim jest ten twój kolega?

Kaen: Ja się przedstawię. Jestem Kaen Yoi,należę do organizacji która powstała z powodu poszukiwania tych pseudo-bogów. Ja jestem wysłannikiem ognia,a twój dawny przyjaciel wysłannikiem kamienia.

Oscar: Rozumiem,a więc też mamy ten sam cel.

Kaen: Dokładnie! A teraz skupmy się na wrogu.

Yari: Chyba pora na razie znikać. Nie uważasz Hakuchi.

Hakuchi: Zamknij mordę!

Hakuchi miał dziurę w brzuchu po tym potężnym ciosie,a jego usta była całe z krwi. Yari więc podszedł do niego i wziął go.

Yari: A więc do zobaczenia.

Hakuchi: Jebcie się gnoje...

Więc dwaj członkowie klanu zniknęli,a dwójka nowych sprzymierzeńców zaczęła rozmawiać z władcą krainy. Trzech Obrońców Konohstanu wzięto do szpitala,czekając aż się obudzą i wrócą do sił. Oscar więc poszedł do swojego domu i zaczął rozmawiać z wojownikami.

Tsuyoi: A więc tak się urządziłeś,no nieźle.

Oscar: A dziekuję. Więc przejdźmy do ważnych rzeczy,jesteście tu po to żeby walczyć z tym klanem,ja tak samo. Co wy na to żeby połączyć siły?

Kaen: Wydaje mi się że to nie głupi pomysł,szef też by się pewnie zgodził.

Tsuyoi: To prawda,to jest dobry człowiek. Możemy do niego pójść i poinformować go o tym.

Oscar: Może pójść z wami? Już bym się zapoznał z waszym szefem.

Tsuyoi: W sumie, niezły pomysł.

Nagle do pokoju wszedł Alex,widząc dwóch wojowników.

Alex: Jaki pomysł? Co robimy? A w ogóle co to za ludzie tato?

Tsuyoi: O, widzę że ktoś tu zdecydował się na dziecko. Podobni jesteście.

Oscar: A dziekuję,to jest Alex mój syn. A jeśli chodzi o ciebie synu,to chyba czas abyś w końcu wyruszył ze mną na misję. Zawsze chciałeś pójść więc teraz mogę ci już pozwolić.

Alex: SERIO?! TAK!

Kaen: Widzę że ktoś tu ma pierwszą misje. Pewnie jesteś podekscytowany,jednak pamiętaj że gdy nadejdzie walka musisz uważać.

Alex: Dobrze.

Kaen był z wyglądu rudowłosy,miał żółte oczy,a jego włosy były dość krótkie. Był ubrany w pomarańczową szatę i czerwone spodnie,oraz miał żółte buty. Za szatą miał schowany swój miecz(178wzrost). Mężczyzna zaczął się dogadywać z chłopcem,i oboje się polubili. W końcu wszyscy wyszli,i poszli spotkać się z szefem wysłanników. A więc ich siedziba była za murem,i tylko wysłannicy mieli wiedzę jak tam wejść. Tsuyoi wziął kartkę i przybił ją do muru,a przed nimi pojawiło się wejście i ci weszli.

Tsuyoi: A więc witaj w naszych skromnych progach.

Przed nimi był klasztor,byli tam również inni wysłannicy,ale Tsuyoi i Kaen szli w stronę pokoju ich mistrza.

???: Ej Tsuyoi! Co to za ludzie! Czy ty jesteś normalny?

Kaen: To władca Konohstanu Shison.

Shison: A ja jestem twoim starym! Nie obchodzi mnie to kto tu jest,ma go tu nie być.

Oscar: Kolega jakiś agresywny widzę.

Tsuyoi: A to jest wysłannik tego samego żywiołu co ja,jednak jest trochę upośledzony i ma problemy z agresją. Dołączył do organizacji aby się na czymś wyżyć.

Oscar: Rozumiem.

Władca Konohstanu uśmiechnął się i pomachał mu witając go.

Shison: No jakiś pojebany.

Wściekły wojownik pobiegł w jego stronę z zamiarem ataku jednak nagle ktoś go zatrzymał.

???: Ile razy szef mówił,że gdy ktoś przychodzi i jest przy nim jeden z nas to mamy go nie atakować?

Shison: Czego chcesz kurduplu? Też chcesz dostać po mordzie?

Shison był wysoki (199wzrost),a jego źrenice były dość wielkie. Miał oczy koloru zielonego,a jego włosy były białe,i splecione w kucyk. Był ubrany w czarno białe kimono,a na dłoniach miał czarne rękawiczki.

???: Uspokój się,nie ma co się denerwować. Wdech i wydech.

Kaen: Chodźmy już,dziękujemy ci za pomoc Kyokatsu.

Kyokatsu był akurat wysłannikiem wody,był niski (159wzrost) a jego blond włosy były kudłate i troszkę długie. Miał oczy kolory błękitnego,a na twarzy jakiś makijaż i miał pod okiem namalowaną falę wody. Był ubrany w błękitne spodnie i czarną katanę a pod nią była niebieska koszulka. Miał czarne buty.

Oscar więc został poprowadzony do pokoju ich szefa,i poszedł się z nim spotkać,a Alex został z Kaenem i Tsuyoim czekając na tatę.

Oscar: Dzień dobry,mam na imię Os-

???: Nie musisz się przedstawiać,już słyszałem przed chwilą kim jesteś. Władca Konohstanu, nieprawdaż?

Oscar: No tak,jestem władcą krainy. I chodzi o-

???: Spodziewam się po co przyszedłeś,chętnie ci pomogę. Rozumiem jakie to ważne ochronić swoją ojczyznę,i wiem że zrobisz wszystko aby ochronić niewinnych ludzi.

Will(w myślach): No mądry jest.

Oscar: Dobrze,a więc miło będzie z panem współpracować.

???: Tylko nie mów mi pan,nazywam się Rorumoderu

Oscar: Dobrze,a więc będzie mi miło współpracować.

Więc władca Konohstanu dalej rozmawiał z szefem wysłanników. Oscar powiedział że w każdej chwili sprzymierzeniec może skorzystać z jego armii,i na odwrót. A więc Oscar i Alex wrócili razem z Kaenem i Tsuyoim, ponieważ mieli oni pomóc w misji żeby dorwać Hakuchiego i Yariego.

Wojownicy Pokoju (Cz1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz