ROZDZIAŁ 8 "Pierwsza misja Alexa"

5 0 0
                                    

A więc po walce obaj członkowie klanu przenieśli się w inne miejsce. Był to rejon górzysty. Yari nie odniósł za bardzo jakichś obrażeń, jednak Hakuchi miał rozerwane rękawy ze swojej szaty,a także jej środek był rozerwany po ciosie w brzuch. Członek klanu zdjął rozerwaną szatę i rzucił nią.

Hakuchi: Cholera! Niezłe z nich gnoje!  Musimy się im odwdzięczyć za tą zniewagę!

Yari: Spokojnie,nie zamierzam tego tak zostawić. Jeszcze dziś zawalczymy z nimi.

Hakuchi: Masz już jakiś plan?

Yari: Tak,zaraz ci go opowiem.

Tymczasem Oscar i Alex przygotowywali się do walki,ponieważ spodziewali się jej. Władca Konohstanu zdążył jeszcze wysłać wojowników na przeczesanie terenów. Z jednym oddziałem poszedł Peter,bo z trójki on się czuł już najlepiej. Peter miał włosy koloru brązowego cięte na bok,miał oczy koloru czarnego. Był ubrany w zielony płaszcz i czerwone spodnie,a także posiadał miecz z czarną rękojeścią i zielono srebrnym ostrzem. Alex musiał mieć też jakiś strój do walki,więc Oscar dał mu swój stary strój gdy ten był w wieku swojego syna. Strój był już trochę podarty na rękawach. Rękawy były czarne,jednak całą bluza była koloru białego,z czarnym zamkiem. Spodnie od stroju były koloru czarnego,z białymi paskami po bokach.

Alex: Dobrze,mam już pomysł!

A więc Alex wziął się za tworzenie swojego stroju. Odciął rękawy bluzy i trochę ją wyczyścił,a dziury ze spodni zostawił ponieważ wyglądało to nawet spoko. Gdy już skończył strój prezentował on się tak: Bluza nie miała już rękawów,ale ramiona Alexa były owinięte bandażami,a na dłonie założył czarne rękawiczki. Spodnie trochę przyciął i były one do kolan,jednak na gołą część nóg założył białe zakolanówki,a na to białe buty. Do tego,żeby jego niesprawne oko nie przeszkadzało mu podczas walki założył dawną opaskę swojego ojca którą nosił na czole,jednak Alex zasłonił ją swoje oko.

Alex: Gotowe!

Oscar: No no,nieźle się przygotowałeś. Masz swój miecz?

Alex: Tak

Oscar: Dobrze,obiecuję ci Alex że po tej walce załatwię ci jakiś inny miecz jaki będziesz chciał.

Alex: Dobrze tato,będę pamiętał.

A więc wojownicy już wyruszali na bitwę. Jednak jeszcze przed wyjściem, Misaki chciała porozmawiać ze swoim synem.

Misaki: Cieszę się synu,że chcesz walczyć i się nie poddajesz mimo trudności...jednak proszę uważaj na-

Zanim mama chłopca zdążyła dokończyć,ten ją mocno przytulił.

Alex: Mamo,nie martw się! Będę z całych sił się starał i walczył,nie pozwolę żeby jakiś drań mnie zranił!

Na te słowa Misaki spojrzała na swojego męża,a ten się do niej uśmiechnął przez co po słowach swojego syna,kobieta poczuła się lepiej.

Misaki: Dobrze synu..a więc walcz!

Wojownicy wyszli więc z domu i wyznaczyli kto z kim pójdzie.

Kaen: A więc ja mogę iść z pana synem,a pan by poszedł z Tsuyoim.

Oscar: Hmm,ale czy na pe-

Alex: Nie bój się tato! Poradzę sobie,będzie przy mnie zapewne silny wojownik więc damy radę!

Kaen na te słowa zarumienił się i uśmiechnął zakłopotany,a Oscar się zgodził żeby jego syn poszedł z wysłannikiem ognia. Tymczasem Hakuchi przechodził przez leśny teren żeby prześledzić co się dzieje,i czy nie ma jakichś zwiadowców. W końcu jednak usłyszał Petera który mówił innym wojownikom żeby przeszukali ten las.

Hakuchi: Znajomy jest mi ten głos!

Nagle gdy wojownicy szli,członek klanu pojawił się przed nimi i zabił czterech z nich.

Wojownik: O cholera to jeden z nich!

Peter: Uciekajcie,ja się nim zajmę!

Wtedy Obrońca Konohstanu wyciągnął miecz i szybko ruszył w stronę członka klanu, ponieważ jedną z umiejętności Petera była prędkość.

Hakuchi: No no,szybki jak zawsze!

A więc zaczęła się krótka walka po między nimi. Oboje walczyli dość szybko i nie oszczędzali sił,żeby zranić któregoś z wrogów. Jednak gdy Hakuchi walczył,z nikąd zaatakował go Kaen lecz członek klanu zdążył sparować atak,ale nie zdążył zamortyzować upadku i spadł na ziemię tak mocno,że skręcił sobie przy tym kark.

Hakuchi: No nieźle!

Wojownicy patrzeli na członka klanu a ten wstał,jednak jego głowa była odwrócona do tyłu.

Kaen: Paskudne.

Hakuchi nastawił swój kark i znowu widział wojowników którzy przed nim stali.

Kaen: Możecie się wycofać,my się nim zajmiemy.

Peter: Dobrze,powodzenia.

A więc Peter i oddział który był w lesie wycofali się a szermierz został z synem Oscara i wysłannikiem ognia.

Hakuchi: A więc teraz przygotujcie się na śmierć.

W tym samym momencie Oscar,Tsuyoi oraz inni wojownicy byli w górzystym rejonie. Gdy tak szli i szpiegowali,nagle z ziemi wynurzyło się jakieś ostrze,i ruszało one w stronę wojowników. Oscar oraz Tsuyoi odskoczyli,ale inni wojownicy nie zdążyli i stracili nogi a od razu po tym zostali wciągnięci pod ziemię i zmarli.

Will: To Yari,uważajmy!

Nagle z ziemi wyskoczył Yari,a jego twarz była z krwi,ponieważ zjadł trochę ciała wojowników których wciągnął.

Oscar: A więc...zaczynamy walkę!

Wojownicy Pokoju (Cz1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz