ROZDZIAŁ 11 "Stworzony do zabijania"

5 0 0
                                    

Kaen przebił serce członka klanu,ten zaczął krzyczeć i przeklinać na różne sposoby.

Hakuchi: Ty jebany śmieciu najgorszy! Masz przejebane!

Wysłannik ognia nic na to nie zareagował,i nogami odepchnął się od ciała Hakuchiego,i stanął na ziemi.

Kaen: Alex, wszystko w porządku?

Alex owinął w okół rany jeden z bandaży który miał na ręce i ta przestała krwawić.

Alex: Trochę szczypie ale jest dobrze,widzę że przeciwnik oberwał.

Kaen: Ta,jednak wszystkiego możemy się teraz spodziewać,wpada w furię.

Hakuchi: Ja ci kurwa dam wpada w furię! Chyba nie widziałeś mnie jeszcze gdy wpadam w furię.

Kaen: Już to zrobiłeś ..

Hakuchi: Zamknij mordę!

Gdy członek klanu dostał w serce,jego ciało znowu powróciło do normalności,a rana w sercu się zagoiła. Przeciwnik był naprawdę wściekły,i od razu pobiegł w stronę dwóch wojowników,którzy byli już przygotowani na walkę.

Hakuchi: Zabije was gno-

Tsuyoi: Lepiej już siedź cicho!
Wysłannik kamienia: Dziesięciokrotne kamienne pięści!

Ta technika była naprawdę szybka,ponieważ wysłannik kamienia dzięki tej technice zadał Hakuchiemu 10 szybkich ciosów kamiennymi pięściami. Członek klanu krwawił i zaczął pluć krwią gdy za ósmym razem dostał w kark. Za dziesiątym razem dostał naprawdę mocno w brzuch i odleciał daleko,podobnie jak wcześniej Yari,tylko tym razem rozwalił góry które spadły na niego tak jak wcześniej na wyslannika kamienia,ale tym razem zapadła się też ziemia.

Hakuchi: O kur-

Członek klanu zapadł się pod ziemię.

Kaen: Dlatego boje się ciebie wkurzać,silny cios.

Tsuyoi: Wiadomo. Gdzie ten drugi?

Alex: O tam,mój tata z nim walczy.

Oscar walczył dalej z Yarim,jednak walka była już ciężka. Członek klanu był naprawdę silny i był trudniejszy do pokonania.

Oscar: Dobra więc,pora tego użyć.

Wtedy władca Konohstanu zdjął opaskę którą miał na lewym oku,a za nią było jakieś inne oko,białko oka było koloru fioletowego,a źrenica koloru żółtego.

Yari: No proszę...w końcu używasz tego oka. Pora zobaczyć czy dalej jest takie potężne.
Technika bogów: Niszczycielska dłoń.

Członek klanu więc wystrzelił swoją dłoń od ciała prosto w Oscara i ta z niewyobrażalną prędkością poleciała w jego stronę.

Oscar: Teraz! Oko demona: Wchłaniający wzrok!

Oko nagle spowodowało że pięści zniknęła,i nie zraniła władcy Konohstanu.

Yari: A więc dalej jesteś w formie. To dobrze,mogę przygotować ci niezły wycisk.
Technika bog-

Oscar: Oko demona: Błyskawiczna teleportacja!

Dzięki oku Oscar mógł się teleportować,i to kilka razy. Więc gdy się teleportował to Yari nie mógł za nim nadążyć momentami,i został zraniony. W końcu postanowił oddalić się od przeciwnika,i obserwował go.

Yari: No nieźle! Jesteś naprawdę silny,jednak i tak zaraz stracisz siły i cię zabi-

Kaen: Wysłannik ognia: Fala gorąca!

Tsuyoi: Wysłannik kamienia: Skaliste kolce!

Obaj wysłannicy zaatakowali członka klanu. Wysłannik kamienia użył techniki która spowodowała że wystrzelił małe kolce z kamienia,które były jednak ostre i wbiły się w ciało przeciwnika,a także niektóre z nich przeleciały na wylot. Wysłannik ognia za to użył umiejętności która z daleka już powodowała ciepło,które go poparzyło ale atak ostrzem był bardzo ostry,i ten prawie został przecięty na pół,jednak szybko złapał ostrza przez co utracił rękę ale kopnął Kaena i ten upadł na ziemię.

Kaen: Dalej! Atakujcie go!

Władca Konohstanu zaatakował niebiesko włosego,i zaczęła się pomiędzy nimi walka na szybkość i pięści. Oboje walczyli szybko,a do tego Oscarowi pomagał Tsuyoi który strzelał we wroga kolczastymi pociskami z kamienia,i te wbijały się w jego ciało raniąc go.

Yari(w myślach): Co jest? Dlaczego jestem słabszy? Co się dzieje?!

Gdy ten tak rozmyślał,dostał kopniaka od władcy Konohstanu,ale wróg był tak zamyślony że nie wiedział co zrobić,i dostawał ataki będąc dalej zdezorientowany.

Yari(w myślach): Nie mogę na to pozwolić...przecież ja...jestem stworzony do zabijania!

Członek klanu zaczął myśleć o swojej przeszłości. Od urodzenia należał do plemienia klanu,i gdy był młodym chłopcem został już dołączony do grupy rekrutów na głównych członków klanu. Przez cały czas trenował,nie poddawał się i był zdeterminowany aż w końcu nadszedł pewien moment w jego życiu który zadecydował o jego przyszłości. On i inni rekruci dostali za zadanie walczyć przeciwko sobie,i ten który by wygrał miał zostać głównym członkiem klanu. Yari więc wziął się do pracy,i bez problemu zaczął wybijać swoich sprzymierzeńców,którzy byli tak ze sobą zżyci że nie chcieli nawet ze sobą walczyć. Włócznik zabijał jednego po drugim,i nie oszczędził nikogo aż w końcu został sam. Jeden z członków klanu który był wysoką rangą był pod wrażeniem siły jeszcze młodego chłopca.

???: Jesteś naprawdę silny! Będziesz idealnym członkiem naszego klanu. Jesteś wręcz stworzony do zabijania!

A więc niebiesko włosy wrócił do teraźniejszości.

Yari: Ja jestem... maszyną do zabijania!
Technika bogów: Śmiertelna zamieć

Gdy wojownik chciał użyć techniki,było już za późno ponieważ jego ręce zostały szybko odcięte przez wysłannika kamienia.

Tsuyoi: Koniec tego!

Will: Robimy to!

Oscar: Jasne!
Siła Demona: Potężna demoniczna energia!

W dłoni władcy krainy zaczęła pojawiać się jakaś fioletowa para,i zaczęła ona przybierać kształt kuli aż w końcu do tego doszło. Oscar walnął kulą prosto w serce przeciwnika,ale mimo to że dostał w jeden punkt,to jego ciało zaczęło się rozpadać i rozszarpywać ponieważ technika miała tak silną moc. Yari wrócił więc do swojej oryginalnej formy,jednak serce które zostało przebite,było jego ostatnim i członka klanu czekała śmierć.

Yari: Co...ale dlaczego,jak to możliwe? To nie może być prawda! Przecież jestem z wielkiego klanu....dlaczego tak się musiało stać...

Oscar: Najwyraźniej taka była kolej rzeczy,a do tego ten który cały czas kopie doły,w końcu wpadnie w jeden z nich i będzie czekać go śmierć. Tak samo z tobą,nadszedł już twój czas.

Yari już nic nie mówił i zamknął oczy,umierając. W końcu umarł,a jego ciało się rozpadło i znikło.

Wojownicy Pokoju (Cz1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz