A więc wszyscy wojownicy byli w tym samym miejscu. Yari dalej miał skaleczoną twarz ale już się regenerowała i wyglądała lepiej,a do tego tak samo jak Hakuchi nie miał już żadnej szaty. Will oczami swojego przyjaciela uważnie patrzał na członków klanu,którzy też stali i na razie nie atakowali. Hakuchi był dziwnie zainteresowany synem władcy Konohstanu,i obserwował go bacznie,natomiast chłopiec stał ze swoim ostrzem w dłoni przygotowany na jakikolwiek atak. Ciało Yariego już się zregenerowało,i był zdolny do walki.
Yari: Już!
Nagle niebiesko włosy ruszył,i to naprawdę szybko w stronę przeciwników. Nie zwracał uwagi na to że nie miał w dłoni swojej włóczni,biegł z gołymi pięści na wrogów.
Will: Jest w cholerę odważny... nie podoba mi się to...
Przeciwnik rzucił się w stronę wrogów, i zaczął z nimi walczyć. Pierwszy cios skierował w stronę wysłannika kamienia.
Yari: Technika bogów: Potężna zamieć!
Tsuyoi: Co do-
Wysłannik kamienia dostał z pięści techniką,która zaatakowała go czymś podobnym do pazurów,a do tego technika mocno go odepchnęła na kilka metrów. Wojownik zdążył jedynie utwardzić swoje ciało,ale i tak doznał obrażeń,i miał problem wstać, ponieważ gdy ten uderzył z całej siły w jedną z gór ta się rozpadła i jej kawałki zatarasowały mu drogę wyjścia,więc dopóki nie zebrał sił musiał siedzieć uwięziony. Yari spojrzał na trzech pozostałych wojowników,i wyciągnął rękę a do niej przyleciała jego broń. Nagle przed nim pojawił się Alex z zamiarem ataku,jednak ten widząc znaczną różnicę sił postanowił odskoczyć od niego.
Oscar: Co ty robisz?! Wiesz że to było nierozważne?! Musisz panować nad tym co-
Alex: Wiedziałem że tak się stanie,to część planu!
Nagle za Yarim pojawił się Kaen który był już przygotowany na atak. Członek klanu nie miał szansy aby zareagować.
Kaen: Wysłannik ognia: Topiący płomień!
Płomień którym atakował szermierz był bardzo jasny i wyglądem przypominał lawę,jednak dalej był to płomień. Yari już nie miał żadnych szans.
Hakuchi: Gówno zrobisz!
Członek klanu stanął przed swoim towarzyszem,i to on dostał atakiem,jednak od razu po tym ataku został ścięty na pół a jego górna połowa oddaliła się od dolnej i spadła na ziemię. Od razu po tym włócznik zaatakował rudo włosego i zaczęła się po między nimi walka.
Hakuchi: Rzuć mi nogi!
Yari: Jasne.
Wtedy Yari rzucił dolną część Hakuchiemu a ta od razu zaczęła się regenerować z jego odciętą połową. Ciało szybko się zregenerowało,i szermierz od razu wstał żeby pomóc wspólnikowi,jednak przed nim pojawił się władca Konohstanu,i też zaczęli walczyć. Walka trwała i trwała,Kaen walczył z Yarim a Oscar z Hakuchim.
Hakuchi(w myślach): Cholera! To się porobiło!
Alex też dołączył do swojego ojca i walczył z niską rangą,oboje walczyli i walka nabierała tępa. Synowi władcy naprawdę dobrze szło,a jego ruchy były bardziej precyzyjne.
Hakuchi(w myślach): Co jest grane? Widzę w tym chłopaku jakąś zmianę...o co tutaj chodzi..
W okół Alexa znowu zaczęła się pojawiać jakaś fioletowa para,jak wtedy gdy walczył z fałszywym ciałem Hakuchiego. Tylko dym był coraz bardziej wyrazisty a sam Alex stał się szybszy i silniejszy podczas walki.
Hakuchi(w myślach): Ten dym...gdy pierwszy raz go spotkałem też się pojawił. Może to jego ukryta moc,ale wygląda na to że ten nawet o niej nie wie,interesujące...
CZYTASZ
Wojownicy Pokoju (Cz1)
AksiOto moja własna seria,opowiada ona o przyszłości obrońców Konohstanu i innych wojowników którzy żyli w tej krainie. Jeden z obrońców Konohstanu zostaje jego władcą,i rodzi mu się syn,jak potoczą się przygody Alexa ,i kto się niedługo pojawi aby siać...