18. Halloween

2.5K 98 18
                                    



- Vanessa, kurwa, przestań się śmiać! - wrzasnął. - To nie są żarty. Chyba ich pozwę.

- Przyznaj, że to odrobinę zabawne. - ledwo wycharczałam pomiędzy napadami śmiechu.

- Ani trochę! Mam pierdolony mysi bobek na pizzy! - wyrzucił z przejęciem prawie wciskając twarz w nasz obiad.

- Idioto, to jest kapar. - westchnęłam w końcu. - Musiał spaść z kawałka mojej pizzy. Możesz już przestać.

- Jaki kaparapar? O czym ty mówisz? Jebani mają szczury wielkości kotów i dają im fajdać na moje jedzenie. Jaki jest numer do sanepidu?

- Zjedz to. - pokazałam palcem na malutki kawałek kapara leżący na jego margharicie.

- Pojebało cię? Chcesz żebym umarł? I to w dodatku z mysim bobkiem w żołądku? Nie dzięki. Możesz się sama poczęstować.

- Daj głośniej. - powiedziałam patrząc na ekran telewizora, w którym właśnie leciały wiadomości.

- Co? - Luke zmarszczył brwi.

- Telewizor. Siedzisz swoja dupą na pilocie. - mruknęłam wytężając wzrok aby dostrzec dobrze obraz.

- Ahaaa.- mruknął i ślamazarnie wyciągnął spod siebie pilot dając głośniej.

- ... kolejny atak terrorystyczny, tym razem na samolot pasażerski w połączeniu między Nowym Jorkiem a Paryżem. Doszło do awaryjnego lądowania na lotnisku w Lizbonie. Zanim udało się wyprowadzić wszystkich pasażerów ładunek uległ wybuchowi, co doprowadziło do śmierci kilku pasażerów i całej załogi pokładu Air France.

- Kurwa. - wyszeptałam, szybko wybierając numer Lauren i przykładając telefon do ucha. Po tym jak od razu włączyła się poczta głosowa. Ponowiłam tą czynność jeszcze paro krotnie, ale cały czas było to samo.

- Co ty odpierdalasz? - Luke zmarszczył brwi i podniósł się na równe nogi, dołączając do mnie. Bez opamiętania chodziłam w tą i z powrotem kręcąc głową.

- Lauren.. - wyszeptałam łamiącym się głosem.

- Co? Co z nią? - zapytał zaniepokojony.

- Miała dzisiaj lot do Francji. A teraz nie odbiera po tym ataku. A co jeśli ona jest tą poszkodowaną!

- Uspokój się. Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Dziennie tych połączeń jest kilka. Nie musiała akurat lecieć tym. A nawet jeśli to słyszałaś, że to tylko pare osób. Nie musiała być w nich. Tam było mnóstwo ludzi. To mógł być każdy.

- Mam złe przeczucia. - mruknęłam wystukując wiadomość do dziewczyny z pytaniem czy wszystko w porządku.

- Ja mam złe przeczucia do mojej pizzy i tego kaparapara jak go nazwałaś i nie wiem czy nie skończę na kiblu przez najbliższe pare godzin, ale nie panikuje.

- Umiesz być poważny?

- Ależ ja jestem poważny, a ty jesteś straszną panikarą.

- Przyganiał kocioł garnkowi. - burknęłam wracając wzrokiem do telewizora, na którym dalej pokazywano palący się samolot.

~*~

Przebrania nigdy nie były moją mocną stroną. Nigdy nie mogłam zdecydować za co chciałabym się przebrać na halloween i kończyłam w czymś kiczowatym, typu pani policjant. W tym roku oczywiście nie było inaczej i ze wszystkich możliwych opcji wybrałam największą tandetę świata. Miałam dwie możliwe opcje do kupienia na szybko a dziewczyny postawiły sprawę jako najbardziej oczywistą, iż obecnie jestem sama to powinnam być króliczkiem playboya lub aniołkiem.

Związani miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz