5. Nieznany numer

1.1K 26 6
                                    

- Wstawaj! – usłyszałam kiedy zaczęłam się budzić.

Nie zakodowałam nawet kto do mnie mówi, ale po paru razach jak obudził mnie Jake odruchowo powiedziałam:

- Jake spierdalaj i daj mi spać noo... - wyjąkałam z twarzą w poduszce.

- Ethan – odpowiedział mój napastnik. 

Odwróciłam się na plecy i przy moim łóżku faktycznie stał Ethan.

- Czy wy macie budzenie mnie jakoś wrodzone? – powiedziałam i znów zatopiłam twarz w poduszkę.

- Może i tak, ale wstawaj! – uderzył mnie poduszką która leżała obok. – Jedziemy.

- Ja nigdzie nie jadę. Jest środek nocy idioto.

- Jest 6:00. Ja nie spałem wcale, a teraz mam ochotę na przejażdżkę. Wstawaj jedziesz ze mną.

- Kurwa mać 6:00 to jeszcze noc.

- No właśnie. Będzie takie fajne słońce... Masz dziesięć minut, jak do tego czasu nie wstaniesz to przyjdę po ciebie i wsadzę na motor w piżamie.

- No dobra... – odpowiedziałam wcale nie mając zamiaru wstawać.

- Dziesięć minut! – krzyknął jeszcze zamykając drzwi.

Nie mogłam sobie przypomnieć czy mam zamek w drzwiach, ale nawet jakbym miała nie chciałoby mi się wstać zamknąć tych drzwi. Więc ułożyłam się wygodniej na poduszce i próbowałam usnąć.

Ale usłyszałam jak ktoś znów wchodzi mi do pokoju. Kołdra z mojego ciała została zerwana, a ja nie miałam czym się ochronić.

- Dziesięć minut nie minęło! – krzyknęłam.

- No i? I tak nie wstałaś. Czas minął młoda. – uśmiechnął się diabolicznym uśmiechem i pociągnął mnie za rękę, a ja w ostatniej chwili zgarnęłam swój telefon z szafki.

- Boże no... - wyjąkałam nie mając siły nawet się stawiać. – Daj mi się chociaż ubrać.

- Nie, mogłaś się ubrać kiedy wyszedłem. Teraz jedziemy. – zaczął prowadzić mnie w stronę schodów.

Szlam z zamkniętymi oczami, ale przy okazji próbowałam ogarnąć jakoś włosy.

- Teraz bądź cicho. Jak ktoś nas usłyszy to nici z planu. – wyszeptał.

- A może to dobry moment żebym zaczęła krzyczeć i wrócić do łóżka?

- Zaufaj mi. Będzie fajnie, ale na pewno nie z Mattem na ogonie.

- Kto to Matt?

- Mój ochroniarz. Dobra teraz szybko przebiegniemy do garażu i od razu podbiegnij do czarnego motoru okej?

- Mhm...

- Raz... Dwa... Trzy.

Zaczęłam biec cały czas trzymając rękę Ethana. Pojedziemy gdzieś na pół godziny a potem chce wrócić spać. Kiedy dotarliśmy do motoru Ethan powiedział:

- Pierwsza część poszła pomyślnie. Teraz tylko żeby nikt nas nie zauważył. Wsiadaj.

- Przecież my się zabijemy. – dokładniej przyjrzałam się maszynie.

- Wyluzuj i zaufaj mi okej?

Boże za jakie grzechy...

Ethan wsiadł pierwszy, a ja za nim.

- Trzymaj się. – poklepał swoje plecy.

- Nie będę cię przytulać.

- Uwierz mi, że nie zliczysz ile dziewczyn chciałoby być teraz na twoim miejscu.

Nie Zapomnę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz