Rozdział 54

45 5 0
                                    

Azra

Nie mogłam się powstrzymać przed uśmiechnięciem. Wreszcie długo oczekiwana chwila nadeszła. Nastanie nowy czas, era bez mafii. Osób, które bezkarnie zabijały zwyczajnych obywateli i nie ponosili z tego tytułu żadnych konsekwencji. Ich rządy dobiegają wreszcie kresu. Ludzie mają prawo żyć spokojnie bez obawy o utratę życia. My im to zapewnimy. 

- Znasz ją?

- Pracowała dla mnie. W firmie ojca jako asystentka. - Damon uważnie mi się przyglądał, jakby nie mógł uwierzyć, że to wszystko moja sprawka. - Ty jesteś Klottrop.

- Brawo. Udało cię się to rozgryźć. - zakpiłam. Mimo to twarz chłopaka nie wyrażała żadnych emocji. Chciałam napawać się tą chwilą jak najdłużej, jednak do kulminacyjnego momentu zostało mniej niż godzina. Dlatego musiałam kontynuować inaczej nie zrozumieją o co w tym wszystkim chodzi. - Zapewne domyślasz się również, że Vincent Scarling pracował dla nas. Jednak czuję się zobligowana, żeby was przeprosić. Zwłaszcza ciebie Awa.

Dziewczyna spojrzała na mnie, a ja dostrzegałam pomarańczowe plamki w jej srebrnych oczach. Interesujące.

- Torturował mnie na twoje zlecenie, a ty masz czelność mnie przepraszać. W dupę je sobie wsadź.

- To nie było miłe. No cóż mogłam się tego spodziewać. 

- Będę jeszcze milsza, gdy mnie rozwiążesz ty…

- Awa. 

Damon jedynym słowem sprawił, że dziewczyna zamilkła. Specjalnie zatrudniłam się w jego firmie, żeby na własnym doświadczeniu się przekonać jak bardzo plotki o nim są przesadzone. Okazało się, że było niemalże przeciwnie. Przynajmniej w niektórych aspektach. W końcu nie był aż tak inteligentny, skoro nie zorientował się, że osoba której tak szukał była dosłownie pod jego nosem. A może wcale tak bardzo mu nie zależało. Odruchowo spojrzałam na Mireyę. Ciekawe czy gdyby się nie pojawiła chłopak by mnie przejrzał. No cóż tego się nigdy nie dowiemy. Ni mniej z całej siły starałam się ukryć moją niechęć do jego rodziny. Do chłopaka nic nie miałam. Jednak co innego tyczy się Dantego. Mężczyzna zapłacić mi za wszystko.

- Możesz wreszcie wytłumaczyć nam po co to wszystko?

Spojrzałam na Ryana, a następnie na zegarek na nadgarstku. W tym jedynym miał rację. Muszę się pospieszyć. Sęk w tym, że mogłam zacząć od tak wielu kwesi, że ciężko było mi się decydować.

- Mam to w dupie. - no cóż chyba rodzeństwo Black nie ma zbyt wielkich pokładów cierpliwości. W porównaniu do mnie. - Nyla jest rana i nadal śpi. Jeśli umrze własnoręcznie cię zabiję. Rozumiesz suko!

- Nic jej nie będzie. Dostała dodatkowo środek usypiający. Nie jest potrzebna przy naszej rozmowie. Skoro jednak tak ci zależy. - podeszłam do śpiącej dziewczyny i sprawdziłam jej puls. Według moich obliczeń i zegarka była w normie. - Żyje. Możemy kontynuować?

Czarnowłosy zacisnął szczękę ze złoci. Oni naprawdę nie umieją się zachować odpowiednio do sytuacji. Byli przywiązani do krzeseł i nie mieli jak uciec, mimo to mi grozili. Życie jakie prowadzili do tej pory ich ukształtowało by być właśnie takimi. Z tego powodu zamierzałam być dobroduszna. Zwłaszcza, że nie mieli wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzili. Nawet na to, żeby dołączyć do tego brutalnego świata. 

- Uznam wasze milczenie za zgodę. - już wiedziałam jak chcę zacząć. - Wasi rodzice to potwory. Sądząc po waszych minach niczym was nie zaskoczyłam. Doskonale zdajecie sobie sprawę, że mają krew niewinnych osób na rękach.

- Niewinnych? - spojrzałam na Mireyę. - Tacy nie istnieją. Każdy ma coś za uszami. Każdy człowiek wyrządził drugiemu większą lub mniejszą krzywdę. 

Dzieci Mafii 2 [18+] (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz