Epilog

91 6 0
                                    

Azra

Byłam naprawdę szczęśliwa. W przeciągu dwóch lat udało nam się wiele zdziałać. Zmienić na lepsze. Co prawda kilka osób musiało zapłacić za to życiem. Jednak wszystko dla lepszego dobra. W końcu, aby zbudować nowy świat trzeba zburzyć stary. 

Nie każdemu się to podobało. Zwłaszcza na początku. Jednak nas było więcej i byliśmy znacznie lepiej zorganizowani. Chociaż moje usta same układają się w uśmiech, gdy przypomnę sobie co działo się w mediach. W telewizji mówiono wiele różnych bzdur na ten temat. W końcu tyle zdarzeń jednego dnia, które odbyły się w jednym stanie. Chociaż gdyby nie to, że w większości byli oni bogaci, pewnie nie padła by o nich nawet niewielka wzmianka. No cóż śmierć bogaczy nie mogła przejść bez echa. Chociaż nie wspomniano nawet o połowie z nich.

Chociaż pewnie niektórzy wiedzieli, że ofiary były członkami mafii. Głównie ci, którzy byli przez nich opłacani. No cóż nam akurat nie są do niczego potrzebni.

W końcu zależy nam jedynie na spokojnym życiu. 

Był wczesny ranek, a ja jeszcze nie jadłam śniadania. Kiedy się obudziłam Risa nie było w łóżku, z czego nie byłam zadowolona. Najwyraźniej musiał mieć coś ważnego do załatwienia. W końcu inaczej by został. Chociaż zdarza to mu się coraz częściej. A przecież udało nam się osiągnąć większość celów. Jesteśmy szanowani, tak jak z początku przewidzieliśmy. 

Na szybko zrobiłam sobie płatki. Kiedy się najadłam, poszłam się ubrać, w końcu nie mogę cały dzień chodzić w koszuli nocnej. Najpierw jednak wolałam wiązać prysznic. Chociaż w środku czułam niepokój. Zresztą ten nie opuszczał mnie nawet przez jeden dzień. Te dwa lata były pracowite, ale równie pełne niepokoju. Czego nie przewidziałam pozwalając im odejść. Tego jednego żałowałam. Trzebabyło ich zabić dla świętego spokoju. Teraz było za późno. W Grecji nie mamy nikogo, a oni szybko musieli się tam odnaleźć z pomocą Sevastosów.

Sięgnęłam po telefon i zaczęłam dzwonić do Risa. Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa. Westchnęłam zmęczona już tym wszystkim. Notorycznie ode mnie nie odbiera. Co on robi w czasie, gdy nie jest ze mną?

Muszę się uspokoić. Na pewno poszedł trenować. W końcu codziennie biega i chodzi na siłownię. W porównaniu do mnie. Stanowczo wolę umysłowe ćwiczenia. Najlepiej te strategiczne. 

Weszłam pod prysznic. Moje mięśnie się rozluźniły pod wpływem ciepłej wody. Na chwilę mogłam zapomnieć o wszystkich zmartwieniach.  Przynajmniej do momentu, aż nie usłyszałam hałasu dochodzącego z pokoju. Zakręciłam kurek wody. Zaczęłam nasłuchiwać, jednocześnie sięgnęłam po koszulkę, którą miałam wcześniej ubraną. Lepsze to niż owinęcie się ręcznikiem. 

Nie miałam też nic czym mogłam się bronić. Pistolet miałam w szafce i chociaż zawszę nosiłam ją przy sobie. Nie brałam jej do łazienki. Wzięłam głęboki oddech i liczyłam, że mi się przesłyszało. 

W pokoju było ciemno, chociaż miałam pewność, że rolety nie były opuszczone. Nagle zapaliło się światło. Aż musiałam zmrużyć oczy. Najgorsze jednak musiało nadejść.

- Nie miłe uczucie, gdy coś razi cię w oczy, prawda?

Cała się spięłam.

- Damon.

- Nie tylko on. Chociaż Ryan zaraz powinien do nas dojść. O już jesteś kochanie. 

- W końcu nie mógłbym tego przegapić.

Moje serce zaczęło szybciej bić z przerażenia. Chłopak były cały we krwi, a na ramieniu miał zarzucony metalowy kij bejsbolowy. Ten aż ociekał prawie bordową cieczą. 

- Ulżyło ci?

- Nawet nie wiesz jak bardzo. O Eric to było cudowne. Móc się zemścić na tym gnojku, który pozbawił życia moich rodziców.

Chwila on chyba nie mówił o…

- No tak przecież nie jesteś w temacie. Ris nie żyje. Tak się nazywał prawda? - zakpił Shawn. Zacisnęłam dłonie w pięści. Co nie umknęło ich uwadzę. - O ktoś tu się zdenerwował. Jak uroczo.

- Na pocieszenie mogę ci powiedzieć, że pieprzył twoją przyjaciółkę. 

- Tą która stwierdziła, że moi rodzice mają zginąć przez truciznę. - spojrzałam na Mię, która nie wiem czemu, ale zaczęła w tym momencie przypominać mi Maze. - Nie musisz dziękować za poznanie prawdy. Zawszę do usług.

Jej kpiący głos mnie zirytował. Co z całej siły próbowałam ukryć. Nie dostrzegłam, żeby ktokolwiek z nich poza Ryanem miał broń, dlatego zaczęłam biec w stronę szafki. O mały włos się przy tym nie przerywając, z powodu mokrej połogi. Otworzyłam szufladę i nigdzie jej nie widziałam. Zaczęłam ją energiczniej przeszukiwać, jakby od tego zależało moje życie. Właściwie to tak było. W końcu po to tu przyszli

- Tego szukasz.

Obróciłam się w stronę Mireyii. Ta trzymała w dłoni moją broń. Zresztą miała złoty napis Azra. Prezent od Risa. 

- Na co czekacie?

- To proste. Też chcemy się wygadać. Ostatnio nie mieliśmy na to czasu.  

Chłopak wstał i zrobił krok w moim kierunku, odruchowo chciałem się cofnąć, ale nie miałam gdzie. Uciec też nie miałam szans. Przed jedynymi drzwiami stali oni. A co do reszty członków, którzy znajdowali się w tym sporej wielkości budynku zakładałam, że nie żyją. Kiedy stanął przede mną z pewnością i wyższością w głosie oznajmił.

- Twierdzisz, że jesteś lepsza od nas. Chociaż też zabiłaś czyiś rodziców. Zresztą dzieci niektórych również. 

- Byli dorośli. Sami postanowili nas zaatakować.

- Zemści się. A to różnica. Ofiar byłoby więcej, gdybym nie kazał im się nie mieszać a wykazać się cierpliwością. Na szczęście posłuchali. Kilku nawet dostało się do waszych szeregów. Twoi ludzie byli naprawdę naiwni w miłości. Zresztą nie jest to ważne. Istotne jest to, że byliście tacy sami jak my a nawet gorsi. Zabiliście każdego kto stanął wam na drodze. Uważaliście się za władców losu i teraz za to zapłacie. A bardziej ty. Wszystkich pozostałych już się pozbyliśmy. Jakieś ostatnie słowo.

- Nie zwróci to wam rodziców. Wygrałam.

Oplułam go, a ten pociągnął za spust. Nawet nie zauważyłem kiedy wyciągnął broń i przyłożył ją do mojego brzucha. Poczułam piekące ciepło. Kiedy zrobił krok do tyłu, padłam na kolana a później na podłogę. Zaczęłam kaszleć, a Damon ukucnął i szepnął.

- Masz rację. Jednak my żyjemy, a ty właśnie giniesz.

Jego uśmiech to ostatnie co było mi dane zobaczyć. Umarłam, ale za to w co wierzyłam. 

KONIEC 

Dzieci Mafii 2 [18+] (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz