Rozdział 8

1K 22 101
                                    

Weszłam do kina z blondynem i starałam się chodź trochę umilić ten czas sobie jak i jemu. Po kupieniu popcornu i coli udaliśmy się na salę, w której miał być nasz filmu. Rozsiedliśmy się na krzesłach i zaczął lecieć Spider-man bez drogi do domu. 

Podczas seansu, zdążyła się popłakać, a Olivier dając mi troski położył swoją rękę na moim udzie delikatnie je ściskając. Nie protestowałam. Podobał mi się to, a nawet mi trochę pomogło bo po chwili się uspokoiłam. Gdy wychodziliśmy z budynku ten wydawał się zamyślony i nie w humorze.

- Jesteś zły? - zapytałam ze smutkiem w głosie.

Olivier przeniósł wzrok na mnie, po czym mieliśmy intensywny kontakt wzrokowy do momentu, w którym on pierwszy się nie odezwał.

- Wydaje ci się. - uśmiechnął się blado, a ja przez wyrzuty sumienia podeszłam do niego i przeplotłam ręce wokół jego torsu. Ten odwzajemnił kontakt fizyczny i otulił mój kark. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Było bardzo fajnie. - powiedziałam podczas trzymania go za rękę, a ten wlepiał we mnie wzrok, który czułam na sobie. Po chwili podniosłam głowę i również popatrzyłam się na niego. 

Nic nie mówiliśmy, jedynie staliśmy w kompletniej ciszy, która z początku nam odpowiadała. Gdy pewni siebie zaczęliśmy przybliżać swoje twarze do siebie, aby następnie połączyć usta w pocałunku, niespodziewanie zadzwonił mi telefon. Wkurzona na osobę, która przerwała mi tą wspaniałą chwilę odebrałam telefon. 

- Słucham? - zapytałam niechętnie. - Hejka Ashley! Co to za cicha akcja, zabrania nas nad wodę? - powiedział głos Beverly z telefonu, na co ja westchnęłam. - Hej Beverly, wiesz takie mam plany. Cieszysz się? - zapytałam uśmiechając się. - I to jak! To jest zajebisty pomysł laska! Ale mam nadzieję że nasza nocka wypali dziś. - po przypomnieniu sobie o naszej nocce, otworzyłam w szoku oczy i usta, po czym zaśmiałam się histeryczne i odpowiedziałam jej. - Tak, no pewnie... Muszę już kończyć Bev, do zobaczenia. - i połączenie zostało urwane. 

Westchnęłam ciężko i spuściłam głowę w dół. Blondyn po chwili cichego śmiania się położył swoje ręce na moim podbródku i podnosząc moją głowę w górę, złączył nasze usta. Zaskoczona odwzajemniłam pocałunek, a po chwili pięknego francuskiego odwzajemniania uczuć za pomocą ust, pożegnaliśmy się i rozdzieliliśmy się idąc do swoich aut. 

***

Spakowałam do torby ciuchy na zmianę wraz z piżamą i kosmetyki na dzisiejsze nocowanie z Beverly. Od tamtego momentu, w którym uratowałam dziewczynie życie to stara się ona za wszelką cenę mieć ze mną jakikolwiek kontakt. 

Zarzuciłam torbę na ramię i poszłam w dół domu, napotykając rodziców. Wyzwanie. To będzie ciężkie wyzwanie. Podeszłam niepewnie do ojca, który w tym samym momencie kroił warzywa, posyłając mamie krótkie spojrzenie. 

- Tato. - głos mi się załamał, ale nie zamierzałam odpuścić. - Jadę na noc do koleżanki. 

- Nie. - odpowiedział krótko. 

- Ale tato, ja chcę jechać. - wyparłam się.

- Powiedziałem nie! - zamachnął się w moją stronę ręką, w której trzymał nóż. Ostrze delikatnie, ale szybko przejechało po moim podbrzuszu, zostawiając na nim ranę, z której zaczęła się wydobywać krew. Zgięłam się z bólu, a oczy zaszły mi łzami. 

Nie powiedział nic już. Zaczęli oby dwoje się we mnie wpatrywać z szeroko otwartymi oczami, a ja o własnych siłach uciekłam do łazienki zostawiając torbę w pomieszczeniu. 

One Last TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz