Rozdział 1

2.6K 44 5
                                    

Wsiadałam właśnie do samochodu taty, aby ten odwiózł mnie do szkoły, uważnie przyglądając się swojemu garażu na podwórku. Cały czas na niego patrzyłam i zawsze towarzyszyły mi te same emocje. Złość, smutek i uczucie motylków w brzuchu. Działo się to tylko dlatego, ponieważ dobrze wiedziałam co się w nim kryło. Emocje były również wywoływane na wspominanie kupna go i pierwszego wygranego wystartowania z nim.

- Nawet sobie o tym nie myśl. - powiedział mój tata, który zauważył dokąd wlepia się mój wzrok. I dobrze, niech wie że mi zależy.

- No ale dlaczego? - zadałam to samo pytanie, które mówię na okrągło dobrze wiedząc że nic ono nie zmieni.

- Bo nie i koniec. Czego ty nie rozumiesz? - odpalił silnik, po czym ruszył z podjazdu, a ja starałam się już nie dążyć tematu.

Walczyłam jak tylko mogę, aby nie wykrzyczeć mu w twarz że kocham szybką jazdę, a kiedyś i tak wezmę udział w wyścigu. Czy mu się to podoba czy nie, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język nie chcąc prowadzić do kolejnej kłótni, która znając życie miałaby miejsce.

Gdy tata zatrzymał się przed bramą do szkoły, od razu wyskoczyłam z samochodu i ruszyłam w stronę budynku. Byłam tak sfrustrowana że nie odpowiedziałam mu głupiego pa, a po wejściu do szkoły mierzyłam wszystkich wzrokiem, jakbym to ja była tu najlepsza. Bynajmniej tak mi się wydawało do momentu, w którym podszedł do mnie Etan.

- Czego chcesz? - powiedziałam bez emocji dalej idąc korytarzem, a ten dotrzymywał mi kroku.

- Lubisz jeździć prawda? - zapytał uśmiechnięty, na co się spięłam, a po chwili stanęłam w bez ruchu. Ten natomiast stanął przede mną. - Mam dla ciebie rozrywkę Evans.

- Jaką niby? - zaciekawiona patrzyłam jak wyciąga z kieszeni małą karteczkę z współrzędnymi i godziną. Od razu mi ją podał.

- Wyścig. - uśmiechnął się zadziornie i nachylił się na wysokość mojego ucha. - Wiem że nie możesz, ale czy nie warto do tego wrócić? - szepnął do niego, a po moim ciele przeszły ciarki. Gdy się ocknęłam z transu, dostrzegłam tylko jego sylwetkę, która wtapia się w tłum uczniów.

Nie wiedziałam jak mam na to zareagować, ani co mam teraz zrobić. Z jednej strony cholernie mi tego brakuje, ale z drugiej boje się reakcji ojca, która pewnie będzie surowsza niż dotąd, bo odważyłam się złamać zakaz, który był mi przypisany od paru miesięcy.

Z burzą myśli weszłam do klasy i zasiadłam do ławki rzucając plecak obok mnie, aby nikt się do mnie nie dosiadł. Gdy nauczycielka zaczęła prowadzić lekcje, specjalnie jej nie słuchając, aby ogarnąć chodź trochę myśli.

- Ashley Evans, zapraszam do tablicy. - powiedziała kobieta, która siedziała przed biurkiem i wlepiała we mnie spojrzenie. Niechętnie wstałam z miejsca i podeszłam pod tablicę, a kobieta zaczęła mi podawać treść zadania.

Starałam się wypisać chociaż dane, aby dostać dwóje, ale to mi nawet nie wyszło i znów dostałam jedynkę. Nie wzruszona usiadłam na miejsce i przekręcając karteczkę pomiędzy palcami spędziłam tak resztę lekcji rozmyślając i wyzywając chłopaka w myśli o tym że tak strasznie zamącił mi w głowie.

Gdy dobiegała już godzina osiemnasta, z ciekawości wpisałam współrzędne do internetu i jedyne co mi wyskoczyło to znana mi już ulica na poboczach Arlington. Spojrzałam na karteczkę po raz setny tego dnia i bez zastanowienia podeszłam do szafy, wyciągając z niej czarne krótkie spodenki i top w kolorze wiśni. Zrzuciłam na siebie bluzę Nike, a na nogi założyłam buty tej samej marki i poprawiając szybko makijaż szukałam kluczyki do garażu jak i samochodu. Gdy je znalazłam, spakowałam do torebki telefon i portfel, po czym wybiegłam po cichu z pokoju kierując się do garażu. Moje szczęście że rodzice już śpią, ponieważ wstają oby dwoje o czwartej, aby dojechać do roboty, którą mają dwie godziny od naszego miasta.

Po wielu próbach próbowania otworzenia kłódki, nie było skutków, ponieważ okropnie dawno nie była ruszana, i zacięła się do takiego stopnia że chwilowo przestraszyłam się złamaniem klucza, ale finalnie udało mi się ją otworzyć i dostałam się do garażu. Popchnęłam rękami drzwi od niego i widok jaki ukazał mi się rozczulił moje serce.

Piękne Porsche czekało na mnie te kilka miesięcy, aby od nowa powrócić do użytkowania. Uśmiechnęłam się na ten widok i bez zastanowienia wsiadłam do środka po czym odpaliłam samochód. Ten cicho zawył, a ja nie pewnie przełączyłam bieg i wciskając pedał gazu wyjechałam z garażu od razu kierując się na ulicę.

Uśmiechnięta ilustrowałam podczas jazdy jego wnętrze, zdając sobie sprawę jak mogłam zapomnieć tego jak wyglądał w środku. Włączyłam na całą głośność Bathroom i wjechałam na drogę ekspresową dociskając pedał gazu na fula. Szybkość i adrenalina mnie opatuliła, a na miejscu, które było podane na współrzędnych byłam już po dwudziestu minutach.

Gdy wjeżdżałam na teren, moim oczom ukazała się cholernie wielka impreza. Przeróżne samochody, reflektory, ludzie i głośna muzyka dawały mi podniecenia że Etan mnie tu zaprosił. Poczułam się kimś więcej, niż zwykłą dziewczyną z autem. Poczułam się kimś, kto będzie startował i ma się go szanować z szacunkiem, bo tak przeważnie było.

Jechałam powoli do miejsca, w którym stały auta, aby zaparkować i nie potrącić kogoś. Gdy ludzie dostrzegli mnie wjeżdżającą usłyszałam przeróżne krzyki i piski typu Evans startuje albo Porsche dojechało. Uśmiechnęłam się pod nosem i po zaparkowaniu auta, od razu z niego wyszłam i oparłam się o maskę rozglądając się.

- Przyjechałaś. - usłyszałam znany mi już głos, po czym poczułam osobę, która opiera się obok mnie o auto. Popatrzyłam na niego.

- Nie mogłam odpuścić. - uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok na ludzi, którzy podchodzili robić zdjęcia.

- Oni cię kochają. - stwierdził Taylor.

- Bez przesady. Wygrałam tylko jeden wyścig i w sumie startowałam tylko w jednym. Żadne mi tam osiągnięcie. - odparłam odwracając głowę ponownie w jego stronę.

Chłopak przez moment się nie odzywał jedynie prychnął i zaczął kiwać głową.

- Oj Evans, Evans. Nie wiesz z kim wygrałaś. - odbił się od auta i stanął na przeciwko mnie, na tyle blisko że musiałam się odchylić delikatnie do tyłu. - I to cię myli.

Przełknęłam ślinę i palcem dźgnęłam go w klatkę piersiową, po czym odsunęłam go od siebie.

- Za blisko. - spojrzałam mu w oczy. - Z kim wygrałam?

- Z Louisem. - stwierdził i kiwnął głową przed nami, a ja złapałam kontakt z umięśnionym chłopakiem, który ilustrował mnie morderczym wzrokiem. - Widzisz go? Jako jedyny nigdy nie przegrał z naszego grona i jest zwany tutejszym królem, a tu popatrz. - popatrzył się na mnie. - Przyjeżdża skromna dziewczyna i zwala go w pierwszej rundzie, po czym odjeżdża jakby nigdy nic.

Zrobiło mi się gorąco od tego że nawet nie wiedziałam że byłam tu rozpoznawalna, a niektórzy wyczekiwali mojego powrotu. Wszystko nabrało sensu, Taylor specjalnie mnie tu zaprosił, abym znów pokonała Louisa. Tylko po co?

Moje myśli przerwały syreny i szybki komunikat dobiegający z głośników.

- Runda pierwsza! Thomas ze swoim Dodger Challanger i James z Bmw M3! Zawodnik pierwszy gotowy do startu?! - zrobiła się cisza, a po chwili było słychać warkot silnika. - Zawodnik drugi gotowy do startu?! - ponowny warkot, lecz tym razem nie co słabszy. - START!

Ponownie zawyły syreny, a ostatnie co było słychać to krzyki osób i pisk opon. Podeszłam bliżej z Etanem i przyglądaliśmy się rozpędzonym samochodom, oraz osobom za kółkiem, które walczą o wygraną i dostaniu się do kolejnej rundy.

Finalnie po dziesięciu minutach, rozpędzony Dodger dojechał do mety, a na końcu zrobił drifta, aby nie przywalić w drzewo co mu się udało. Oby dwa auta zjechały z toru i w sekundę było wokół nich chmara ludzi, którzy ich chwalili. Nie ważne czy był to przegrany czy wygrany.

Sama również podeszłam do nich, gdy ludzie się rozeszli i zaczęłam im mówić że świetnie się spisali, a Thomas zrobił świetnego drifta, lecz ci zamiast coś odpowiedzieć wlepiali we mnie zaskoczone spojrzenie.









One Last TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz