01. That you, you facking...

474 20 3
                                    

Dzień zaczął się jak każdy inny. Wczesna pobudka, szybkie śniadanie i dotarcie do szkoły wraz z ojcem, który jechał do pracy. Przywitanie się z przyjaciółmi i kolejne minuty rozmowy z nimi. Po dzwonku, weszliśmy do sali na pierwszą lekcję, matematyka.

Siedząc wraz z moim najlepszym przyjacielem w ławce rozwiązywaliśmy zadania. Odkąd pamiętam nauka nie była dla mnie uciążliwa, za to dla Tae to była katorga. Szczególnie matematyka. Lekcje mu się dłużyły, a wymienianie jego imienia i nazwiska przez nauczyciela było już tak częste że wszyscy zdążyli się przyzwyczaić.

Dla mnie lekcja minęła szybko i lekko. A zadana praca domowa nie sprawiała mi problemu bo zrobiłem ją od razu po zakończeniu lekcji. Lunch był dopiero po trzeciej lekcji, a pogada za oknem nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz, dlatego całą grupą siedzieliśmy w sali. Pozwoliłem spisać im zadania z matematyki od razu włączając się w rozmowę.

-no i ja się pytam, czemu ja mam pić, nie? A on do mnie że sam dostał ode mnie po mordzie- zaśmiała się młoda, ciemno włosach dziewczyna, Kwan -no i wypiłam, ale tak mnie głowa bolała że ja już odpadam następnym razem- zapewniła ze śmiechem

-jak ty bijesz co drugą osobę to co ty się dziwisz- zaśmiał się z niej Wood, który był chłopakiem młodej dziewczyny- powinnaś wypić co najmniej ze cztery przy tym pytaniu -stwierdził spoglądając na ją z nad zeszytu

-ty to się lepiej nie odzywaj- warknęła na jego oburzona dziewczyna uderzając go w ramię

Wszyscy się za śmialiśmy doskonale wiedząc że Kwan wszystkich albo przytula, bije albo dotyka. Jej językiem miłości zdecydowanie był dotyk. Nigdy nie uderzyła nikogo mocno, albo nie naciskała na dotyk gdy tego ktoś nie chciał. Była wyrozumiała.

Kolejna lekcja minęła zdecydowanie za szybko, a trzecia ciągnęła się niesamowicie długo. I gdy już prawie był czas na lunch do sali, bez pukania ktoś wszedł. Zwrócił tym uwagę wszystkich, a profesor od razu przerwał swoją wypowiedzi spoglądając na drzwi.

-ah no tak- zaśmiał się starszy mężczyzna

Do sali wszedł nie kto inny niż Jeon Jungkook. Nowy uczeń mojej klasy, znów. Jego przystojną twarz była praktycznie identyczna jak za czasów gimnazjum. Jeszcze bardziej umięśnione ciało było odkryte niechlujne szkolnym mundurkiem, tak jak kiedyś. Ciemne włosy były niechlujne ułożone, robiąc niemały bałagan na jego głowie. Jednak tym razem ciemne kosmyki nie zakrywały jego twarzy tak jak w gimnazjum, teraz co chwila je przeczesywał do tyłu. Zadziorny uśmieszek był zamieniony w spokojny wyraz twarzy, a oczy już nie błyszczały złością i frustracją. Był całkowicie opanowany, albo nad wyraz zmęczony.

Poczułem déjà vu.

Profesor coś tam mówił zapewne opowiadał o nowym uczniu. Jednak jego słowa jak szybko trafiały do moich uszu tak szybko z nich ulatywały. Dopiero gdy w całej sali rozbrzmiał przyjemny, delikatny i niski głos Jungkooka dotarło do mnie że cały ten czas na jego patrzę.

Moje ciało zadrżało, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Od wróciłem wzrok patrząc za okno czując że przed oczami pojawiło się kilkadziesiąt brutalnych scenariuszy.

Nie mogłem pozwolić aby mnie rozpoznał.

Całe szczęście gdy tylko nowy uczeń zajął swoje nowe miejsce w ławce w całej szkole rozbrzmiał dzwonek. Przyszedł wyczekiwany czas na lunch.

-jestem niesamowicie głodny- jęknął Tae wstając wraz z resztą -co dziś na lunch? -zapytał gdy grupą kierowaliśmy się do wyjścia z sali

-mięso i sałata -odpowiedziałem mu na co spojrzał na mnie zaskoczony -i coś tam słodkiego, chyba bułka mleczna

It's time to forgive you {Jikook} [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz