James podrzucał w powietrze małego Harry'ego, który wydawał okrzyki radości i z ufnością na niego spoglądał. Tuż obok siedziała Lily, uśmiechając się znacząco, jednocześnie skupić się na pisaniu listu do Syriusza. Było jej przykro że nie mógł zobaczyć się z nimi dopóki Lord Voldemort polował na Harry'ego. Starała się więc jak najlepiej zdawać relację z postępów jego chrześniaka. Harry na szczęście dziś nie śmigał na miotełce od Łapy więc spokojnie mogła się skupić na czynności.
Nagle oboje Potterów poczuło że coś jest nie tak, a ich spojrzenia spotkały się wyrażając zrozumienie. Zaklęcie Fideliusa zostało naruszone.
Lily zerwała się na równe nogi, a James podał jej syna, sięgając równocześnie do kieszeni po różdżkę.
-Zabierz Harry'ego do pokoju, zarygluj dobrze drzwi. Spróbuję zatrzymać go, zanim pojawi się zakon na pomoc- powiedział Rogacz, a jego głos zadrżał ze zdenerwowania.
Wychodząc z salonu, wyczarował patronusa i wysłał go z wiadomością do Dumbledore mając nadzieję że zdąży na czas. Gdy Lily pobiegła na piętro, zabezpieczył szybko wszystkie okna i drzwi, utrudniając wejście do środka. Stanął przed oknem w wiatrołapie, czujnie obserwując ogród skąpany w ciemności, a jego dłoń mocno zacisnęła się na różdżce.
Wysiłki Pottera niewiele opóźniły atak, ponieważ chwilę później, z nikąd pojawił się Czarny Pan i jednym ruchem różdżki wyrzucił z zawiasu frontowe drzwi. James gotowy na pojedynek, zaczął rzucać pierwsze zaklęcia, dość sprawnie unikając kontrataku. W końcu Voldemort znudził się jego próbami walki i jednym ruchem odrzucił go od schodów które tarasował własnym ciałem. Rogacz tym razem siłą odrzutu uderzył o przeciwległą ścianę. Jednak nie mógł się poddać i natychmiast wstał znów atakując wroga, który zdążył wspiąć się na szczyt schodów. Bez zastanowienia się, rzucił się w tamtą stronę próbując trafić go oszałamiaczem. Voldemort zaśmiał się z jego nieudolnych wysiłków i gdy odbił zaklęcie, trafiło ono w jego właściciela. Nieruchome ciało Jamesa spadło z hukiem w dół, a on sam był przerażony gdy Czarny pan wyłamał drzwi do pokoju Harry'ego jednym machnięciem drzwi. Następnie usłyszał krzyki Lily, błagające o litość dla ich małego synka, aż i ona ucichła.
James czuł jak jego serce rozdziera się na kawałeczki, gdy zobaczył zielone światło i nie mógł nic zrobić. Żałował że Voldemort jego też nie uśmiercił, a pozwolił aby został świadkiem wymordowania jego własnej rodziny.
Gdy Voldemort znów użył różdżki, ostatnie co Potter zobaczył, to lecący gruz z sufitu na jego nieruchome ciało.
CZYTASZ
Podszepty Z Głębi Duszy
FanfictionHarry nie sądził że dojrzewanie może być tak ciężkie do przejścia, zwłaszcza gdy jesteś chłopcem który przeżył z milionem oczekiwań. Dodaj do tego szykanowanie przez cały świat czarodziejski, powrót ojca uznawanego za zmarłego, mnóstwo czarnych myśl...