30~ Harry/ Draco

100 10 1
                                    

Harry czuł się wspaniale. Dwa dni z rzędu przespał noc bez użycia eliksiru nasennego, tata wysłał mu list (chociaż nie był jakiś mega długi), a świadomość że Draco go kocha, tylko dodawała mu skrzydeł. Nawet nie przejmował się głupimi docinkami Rona, Hermiona również wydawała się zadowolona, zwłaszcza gdy zjadł bardzo dużo na kolacji.
-Do zobaczenia jutro Potter- blondyn skradł szybki pocałunek z jego ust, zanim się rozdzielili po kolejnym spotkaniu; czarnowłosy musiał wstąpić do toalety a Malfoy zaczął kierować się do lochów.
-Kocham cię!- zawołał gryfon i zniknął w toalecie zanim Malfoy zdążył go uciszyć.
Zachowywał się jak typowy zakochany nastolatek, ale mu jakoś to nie przeszkadzało. Lubił te momenty kiedy czuł się kompletnie beztrosko.
Szybko załatwił swoje potrzeby i poszedł umyć ręce, lecz gdy uniósł spojrzenie na lustro, zamarł widząc że ktoś za nim stoi.
-Nott- powiedział powoli zdziwiony.
-Potter.
Intuicja, która z rana się odezwała że coś jest nie tak, znów dała o sobie znać. A mógł jej posłuchać i poprosić Hermionę o…
Szybko sięgnął do kieszeni widząc ten sam ruch u Theodora, ale ten był szybszy. Chwila zawahania kosztowała go zbyt wiele.
-Petrificous Totalus!
Gryfon upadł na podłogę jak długi na twarz, kompletnie nie mogąc się ruszyć. Po chwili Nott obrócił go na plecy, przyglądając mu się przez chwilę.
-Żalosne. -prychnął.
Zabrał mu różdżkę i wsunął do swojej kieszeni, a potem związał mu ręce na plecach magicznym sznurami, by być pewnym że ma ograniczone ruchy. Następnie machnął znów różdżką.
-Finite. Sillencio.
Czarnowłosy otworzył usta chcąc dać upust frustracji i zwyzywać Notta, ale z jego ust nie wydostał się żaden dźwięk. Nie wydostał się również gdy ślizgon zaczął go kopać bez pohamowań.
-Crucio.
Zalał go taki sam ból, który doświadczył na cmentarzu od samego Voldemorta. Potter błagał w myślach by tortury się już skończyły. Ale one trwały i trwały, aż do momentu kiedy prawie zemdlał, a z jego ust spłynęła strużka krwi, przez zapewne wcześniejsze kopnięcia w brzuch.
-Naprawię żałosne. Każdy powtarza że jesteś taki nie pokonany, że dałeś radę samemu Czarnemu Panu, a ty… dałeś się powalić najprostszym zaklęciem.
Zaklęcie uciszajace osłabło. Nie miał jednak sił na wołanie o pomoc przez obecny stan. Ledwo mógł oddychać czując nieznośny ból w żebrach, a przez zaklęcie torturujace czuł się nieco zdezorientowany i osłabiony. Jęknął niekontrolowanie, gdy Theodor złapał go za przód szaty i uderzył  kilka razy pięścią w twarz, a okulary upadły gdzieś na podłogę.
-To za to, że nie posłuchałeś moich gróźb i nakablowałeś Draco. Ale to nie koniec, uwierz mi.- zaśmiał się histerycznie, pochylając się nad nim i przyłożył mu różdżkę do skroni- Legilimens.
Potter naprawdę żałował że był tak beznadziejnym uczniem na lekcjach Snape'a z oklumencji. Gdyby chodź bardziej się do nich przyłożył, teraz odparł by atak bez problemowo. Zrozumiał też że nauczyciel eliksirów do tej pory dawał mu fory w tej sztuce, ponieważ Nott agresywnie, bez oporu, penetrował mu mózg, wyciągając na wierzch najcenniejsze informacje, myśli, wspomnienia, zadając mu przy tym tyle bólu ile mógł.
Najpierw Nott zatrzymał się grzebiąc przy wspomnieniach z Draco, niektóre skrawki rozmów przeglądając szczegółowo. Następnie przeszedł do wspomnień z Syriuszem, Zakonem Feniksa, Gwardią Dumbeldora, spotkania z przyjaciółmi. Zobaczył wszystkie załamania i chwile zwątpienia, gdy stracił magię aż nareszcie do szedł do wspomnień z Jamesem.
Gdy ślizgon skończył, Harry wiedział że był skończony. Wiedział wszystko.
-Jesteś żywą kopalnią złota Potter- Nott uśmiechnął się szeroko- mój ojciec chociaż raz będzie ze mnie dumny. A teraz wstawaj, już czas.
Czarnowłosy chwiał się na nogach, gdy ślizgon zmusił go do wstania. Nie mógł się wyprostować, a jego żołądek zbuntował się i po chwili zwymiotował kolację na podłogę.
-Kurwa Potter, to było obrzydliwe- prychnał Nott i pchnął go ku wyjściu z łazienki, szarpiąc go bezlitośnie za ubrania.

*

Draco zmierzał wolnym krokiem do końca korytarza na siódmym piętrze, by po chwili skręcić na ruszające się schody i zejść do lochów. Czuł dziwny niepokój w środku, który kazał mu się zatrzymać i zawrócić, poczekać na gryfona na wszelki wypadek.  Jego plany szybko zostały pokrzyżowane, gdy zderzył się z Ronem i Hermioną. Warknął niezadowolony, z ledwością łapiąc równowagę.
-Patrzcie jak chodzicie!
-Szukaliśmy cię -powiedział szybko rudowłosy, mierząc go gniewnym wzrokiem.
-Mnie?- zdziwił się- a do czego jestem wam potrzebny?
-Musimy porozmawiać -wyjaśniła Granger.
-A mamy o czym?- uniósł brew.
-Tak, o Harrym- Weasley nie wydawał się być cierpliwy, więc Malfoy uniósł obronnie ręce w górę, dając znak że nie musi być tak agresywny.
-Umm… o Potterze? Huh jeśli go chcecie znaleźć, jest w łazience, o tam- wskazał kierunek ręką gdzie powinno być pomieszczenie ale go nie było stąd widać.- właśnie po niego szedłem.
-O Harrym, nie z Harrym- brunetka wywróciła oczami.
-Oh… Chyba nie chcecie zaczynać tej przewidywalnej gatki 'zerwij z nim' bla bla bla. Bo naprawdę mam to gdzieś. Może zacznijcie randkować to w końcu przestaniecie się wtrącać w cudzy związek- zaczął nawijać nonszalancko, obserwując jak Ron staje się czerwony na twarzy ze złości.
-Chodzi o Harry'ego egoisto!- wybuchł i już miał złapać blondyna za szatę i zetrzeć mu ten irytujący uśmieszek, ale zainterweniowała Hermiona.
-Nie czas na kłótnie. Chodzi o to że z Harrym coraz gorzej. Nie chce rozmawiać, ale wiem że sobie nie radzi. Może ty z nim porozmawiasz i namówisz żeby z kimś porozmawiał jeśli nie chce z nami…
-Granger, myślisz że nie próbowałem?- Draco uniósł brew- Szybko zauważyliście skoro dopiero teraz postanowiliście cokolwiek zrobić.
-To nie twoja sprawa!
-Owszem moja, bo nawet nie wiesz jak bardzo przeżywa zawód na tobie Weasley- warknął Malfoy- Nawet nie próbujesz tego naprawić, a starasz się o… w sumie sam nie wiem o co. Jesteś jednym z jego powodów przez które, jest z nim źle. Gdyby to ode mnie zależało, uwierz, nie potraktowałbym cię tak łagodnie jak Harry.
-Oh.
-Rozmawiasz z nim?- upewniła się cicho Hermiona- Czy mogę mu jakoś pomóc?
-Hermiona, to przez niego jestem z nim pokłócony!- zawołał z niedowierzaniem rudowłosy.
-Nie, Ron. Malfoy ma rację, ty zawiniłeś i nie możesz zrzucać winny na innych.
Nagle umilkli słysząc jakiś odgłos kroków i wtedy ujrzeli Theodora Notta ciągnącego za sobą kogoś drobniejszego i niższego. Gdy ślizgon zauważył towarzystwo, zatrzymał się i szybko przyciągnął do siebie swoją ofiarę, wiginając ją pod dziwnym kontem, przez związane ręce, a korytarz przeszył bolesny jęk.
Z jednej z brwi sączyła się mocno krew, która spływała w dół aż do podbródka, policzek po drugiej stronie pod okiem był również rozcięty, a w kąciku ust zbierał się dość duży krwiak. Oczy wyrażały ból i były nieco mętne, jak by chłopak nie do końca wiedział co się z nim dzieje.
Draco zamarł gdy zrozumiał że ten zakrwawiony i posiniaczony ktoś to Harry, bez okularów, który ledwo przesuwał stopami.
-Co ty do cholery wyprawiasz?!- krzyknął przerażony blondyn i już miał podbiec gdy słowa byłego przyjaciela zatrzymały go.
-Nie zbliżajcie się do niego, bo go zabiję- jego różdżka wbijała się mocno w gardło czarnowłosego.
-Nott do cholery zostaw go!
-Wypuść Harry'ego ty kawałku krowiego łajna!- dołączył do niego Weasley, wyciągając różdżkę.
Hermiona była tak przerażona, że nawet nie powiedziała słowa, w jej oczach stanęły łzy, a ciało odmówiło jakiego kolwiek ruchu.
-To dla twojego dobra Draco. Sprawy się pokomplikowały. Zrozumiesz i mi podziękujesz.
Malfoy intensywnie zaczął myśleć jak pomóc czarnowłosemu, gdy Theodor wydawał się kompletnie nieobliczalny i jakby kompletnie oszalał. To nie mogła być zemsta za to że go pobił tuż po ostatniej próbie otrucia Pottera.
Jego oczy wskazywały na desperację, której wcześniej nie było.
-Nott… Cokolwiek się wydarzyło, to da się jeszcze naprawić -zaczął używać swojego najbardziej przekonywującego głosu.- Po prostu teraz do ciebie podejdę, położymy Harry'ego na podłodze, Grenger szybko pobiegnie po szkolną pielęgniarkę, dobrze?
-Ty nie masz kompletnie o niczym pojęcia prawda?- zaśmiał się głośno- naprawdę za późno Draco. Twój ojciec wie o was. Oni wiedzą wszystko. I już tu są.
Blondyn zbladł.
-To zabawne jak łatwo wtargnąć do jego umysłu i odnaleźć  wiele cennych informacji- uśmiechnął się szeroko- Czarny Pan będzie zadowolony gdy je mu przekaże, razem z tym cholernym mieszańcem -szarpnął Pottera za włosy, przez co ten wydał z siebie kolejny słaby jęk bólu.
Draco był przerażony i myślał tylko o tym jak uciec razem z rannym gryfonem. Jeśli jego ojciec wie…
Kiedy coś się przytrafiało Harry'emu, blondyn zawsze dowiadywał się po fakcie, gdy był już w skrzydle szpitalnym lub dyrektor wspominał o jego przygodach na forum publicznym. Nigdy nie sądził że będzie uczestniczył w kryzysowej sytuacji razem z nim i będzie czuł tak przerażony i bezradny.
-Kto ma przyjść i kiedy? O czym on gada?- spytał przestraszony Ron.
-Theo, błagam, możemy…
Harry poruszył się, a chwilę potem Nott zgiął się wpół, z bolesnym jękiem. Czarnowłosy jednak przeliczył się i upadł na podłogę, gdy nogi załamały się pod jego ciężarem. Nie poddał się jednak i zaczął pełznąć po podłodze z dużym wysiłkiem.
Rudowłosy I Draco już mieli równocześnie wybiec mu naprzeciw, gdy zostali odrzuceni do tyłu przez siłę tarczy ochronnej Theodora.
-Ty mały oślizgły kawałku gówna!- wrzasnął, dociskając go butem do podłogi.
Gryfon krzyknął z bólu, czując jak coś strzeliło mu w żebrach i tym razem ledwo już oddychał.
-Zabijesz go!- przemówiła w końcu roztrzęsiona Hermiona.
-Śmierć w tej chwili to dla niego będzie cholerne wybawienie- warknął.
-To prawda, ale musisz jednak pozwolić mu oddychać, jeśli ma dotrzeć do Czarnego Pana żywy.
Draco podniósł głowę tak szybko, że jego kark zaprotestował. Szybko podniósł się z podłogi i o mało nie zaklął, gdy zobaczył że drogę na schody są odcięte przez siedmiu dobrze mu znanych śmierciożerców, w tym jego własnego ojca. Ten jednak zignorował go, z niesmakiem na twarzy wymijając Granger i leżącego wciąż na podłodze Weasleya i kucnął tuż przy Potterze, który już był wolny od buta Notta. Reszta śmierciożerców złapała szatynkę i Rona, skutecznie ich obezwładniając.
-Nie sądziłem że kiedykolwiek zobaczę Harry'ego Pottera zdanego na naszą łaskę, kiedy nawet go nie dotknęliśmy. Gratulacje Theodor, dobra robota.- mruknął z łatwością przewracając gryfona na plecy i wycelował w jego klatkę piersiową- Episky.
Harry znów krzyknął boleśnie, ale po chwili mógł zaczerpnąć powietrza. Czuł jakby ktoś zdjął z jego piersi ogromny ciężar.
-Dlaczego…?- zaczął Nott, ale starszy Malfoy uciszył go tylko machnięciem ręki.
-Ojcze- blondyn postanowił zaryzykować.
-Prawie zapomniałem o twoim istnieniu- westchnął teatralnie, wstając- Zamilcz Draconie. I tak już długo pozwoliłem ci brukać swoim plugastwem nazwisko Malfoy.
-Ojcze nie pozwolę ci go zabrać- nawet nie wiedział skąd odnalazł w sobie odwagę by wypowiedzieć te słowa w obecności świadków.
-Oh, doprawdy? Myślę że twoje słowa nie mają już żadnego znaczenia. Żałuję tylko że nie zdążysz zobaczyć śmierci swojego kochanka, bo sam najpierw umrzesz- spojrzał z pogardą na syna i chwilę później splunął z pogardą na czarnowłosego.
-Panie Malfoy, nie taka była umowa- odezwał się Theodor, a w jego głosie było wyczuć panikę.
-Każdy płaci za zdradę chłopcze, a on zdradził własne nazwisko i Czarnego Pana. Draco wie jaka jest za to cena- odpowiedział lodowatym tonem.
-Nie!- zaprotestował Potter i mimo trudności, opierając się o ścianę, próbował wstać- Macie mnie, resztę wpuście. Nie róbcie nikomu krzywdy...
-Cóż to za targowanie się?
Śmierciożercy wybuchli śmiechem.
Gdzie są ci cholerni nauczyciele? Jest po ciszy nocnej!
-Ch-chcecie mnie. Tylko mnie. Jestem wam potrzebny, a reszta nie- Harry stanął dzielnie naprzeciwko śmierciożercy, chodź jego nogi drżały nie kontrolowanie, ledwo go utrzymując, a żołądek skręcał się nie przyjemnie, przyprawiając go o kolejne mdłości.
-Harry zamknij się!- krzyknął Ron, wywołując kolejną salwę śmiechu.
-Nie będę sprawiał kłopotów- wybraniec zignorował przyjaciela, patrząc prosto w zimne szare oczy, które były takie same i jednocześnie tak inne od oczu Dracona.-Oddam się dobrowolnie, tylko zostawcie moich przyjaciół i Dracona.
-Weasley ma rację, zamknij się Potter- młody Malfoy zrobił kilka kroków w jego stronę, ale został zatrzymany przez Notta.
-Uciekaj póki możesz Draco, on cię zabije! Błagam!- szepnął mu do ucha, popychając go lekko do tyłu, a blondyn posłał mu miażdżące spojrzenie.
-Nie dotykaj mnie.
Po tym wszystko w jednej chwili zamieniło się w pole bitwy. Z nikąd zjawili się członkowie zakonu Feniksa, a reszta śmierciożerców rzuciła się w wir walki.
Draco zanim został przygwożdżony do podłogi ciałem Notta, zobaczył jak jego ojciec szarpie się z Potterem, a potem rzuca na niego dobrze mu znaną klątwę imperius, a ten prostuje się mimo odniesionych urazów i odchodzą.
-Odpierdol się Nott albo cię zabiję!- wrzasnął Malfoy, siłując się z byłym przyjacielem.
-On cię zabije!
-GÓWNO MNIE TO OBCHODZI, WOLĘ UMRZEĆ NIŻ POZWOLIĆ BY HARRY ZGINĄŁ SKURWIELU!
Jednak Theodore nie dał za wygraną i jakimś cudem wytargał go z pola walki, kierując się w całkiem inną stronę razem z wyrywającym się blondynem.
-Wybacz mi Draco- a następnie blondyn poczuł sam uderzenie klątwy imperius.

Podszepty Z Głębi DuszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz