23~ Harry

85 11 0
                                    

Harry czuł się paskudnie od samego rana. Przespał może godzinę, przez dręczące go myśli z sytuacji z łazienki i rozmowy z Syriuszem i tatą, a gdy w końcu zasnął miał naprawdę paskudny sen podstawiony przez Voldemorta. Ręce drżały mu bardziej niż zwykle i mimo zaszytego eliksiru miał wrażenie że czuje tępe pulsowanie w skroniach- chociaż nie był już pewny czy to skutki po klątwie.
Na śniadaniu nie mógł zjeść nic, mimowolnie wyczekując kolejnego listu z pogróżkami, ale żadna sowa nie przyleciała, oprócz tej od Syriusza z przeprosinami za wczoraj, co czarnowłosy uznał za absurdalne, bo w niczym nie zawinił.
Draco posłał mu znaczące spojrzenie że oczekuje dzisiaj spotkania z nim, bo przez ostatnie dwa dni nawet nie miał czasu na wymienienie z nim chodź słowa.
Gdy musiał iść do łazienki przed lekcjami, poprosił Rona o towarzystwo, obawiając się że Smith chciałby się zemścić za wczorajszą sytuację. Czuł się nieco winny bo nie powiedział Hermionie ani Weasleyowi co tak naprawdę się wydarzyło w łazience, a bliźniacy jakoś nie kwapili się żeby to rozpowiadać- poklepała go po plecach i zapewnili że zawsze mogą pomóc.
-Ostatnio… coś się wydarzyło -wymamrotał na zaklęciach do przyjaciół- w łazience.
Wokół trwał tak wielki harmider że był pewny że nikt ich nie podsłucha.
-Co masz na myśli?- Ron pochylił się bliżej.
-Zachariasz Smith wraz z kolegą próbował… zrobić mi krzywdę -nie do końca wiedział jak to nazwać. Bo właściwie finalnie do niczego nie doszło.
Ale gdyby bliźniacy w porę nie wtargnęli do łazienki czy skończyłoby się tylko do zmuszenia go do obciągania? Czy samo to było tylko molestowaniem czy już próbą gwałtu?
-Rzucili na ciebie klątwę?- Granger wzięła gwałtowny wdech.
-Nie musieli. Bez magii jestem bezbronny- jego palce u rąk wydawały się być naprawdę interesujące, a dodatkowo mógł poczuć że zaczyna pocić się że stresu.
Czy dobrze robi mówiąc im o tym? Był im to winien. Byli przyjaciółmi. Oni mówili mu wszystko.
-Harry zbladłeś. Dobrze się czujesz?- upewniła się szatynka.
-Tak, ja… Umm… oni próbowali mnie zmusić do obciągania- powiedział tak cicho, że oboje przyjaciół musiało się nachylić by go usłyszeli- ale bliźniacy wparowali w ostatniej chwili.
-Co do cholery?!- krzyknął zbulwersowany Ron, aż ludzie w okół posłali mu zaskoczone spojrzenia.
- Stwierdzili że co to za różnica jeden penis więcej -kontynuował.-dlatego prosiłem żebyś szedł ze mną do toalety. Boję się że znów… oni albo ktoś inny wpadnie na ten sam pomysł.
-Oh Harry!- Hermiona mocno go przytuliła, Potter poczuł niechciane łzy, które szybko próbował odgonić mrugając, a Ron rzucił soczystą wiązanką przekleństw, wysyłając morderczy wzrok Smithowi, siedzącemu po drugiej stronie sali.-Musisz to zgłosić, to już przegięcie, nie mogą pozostać bez karni.
-Oh nie zostaną, ja już im pokażę- warknął złowrogo Weasley- Niech tylko ich dopadnę…
-Rozmawiałem też z Syriuszem i Tatą wczoraj. Przyznałem się że jestem Bi. Syriusz przyjął to bardzo dobrze. Tata… niby powiedział że musi to przetrawić- dodał, czując nieprzyjemny skurcz w brzuchu- chyba jednak go rozczarowałem…
-Oswoi się z tym, zobaczysz- Hermiona próbowała go pocieszyć.
-Myślałem że wszystko będzie łatwiejsze gdy się pojawił ale my nie potrafimy kompletnie rozmawiać Hermi- oparł głowę o jej ramię- wszystko jest takie trudne i do dupy…
-A twój… chłopak?- zagadnął Ron.
-Nie widzieliśmy się już kilka dni bo nie mieliśmy czasu. Jest chyba zły o ten list- przymknął na chwilę oczy.
-Panie Potter, to że jest pan chwilowo nie dysponowany nie zwalnia to pana od uwagi na lekcji i robienia notatek!- z nikąd pojawił się Flitwick karcąc go wzrokiem- panie Weasley, pan też się obija! Na następne zajęcia esej, rolka pergaminu, z dzisiejszego tematu!
Oboje jękneli zdezaprobatą, ale po chwili przeprosili, zabierając się za lekcję.

*

Harry wszedł do pokoju życzeń nieco niezadowolony. Nie mógł nigdzie znaleźć peleryny niewidki, a obiecał Hermionie że jego 'chlopak' odprowadzi go pod portret grubej damy. Teraz nie jest pewien czy Draco zgodzi się na spacer przez pół zamku, gdy każdy może ich zobaczyć.
Malfoy siedział nad kawałkiem pergaminu pisząc coś szybko i najwyraźniej skończył to w momencie gdy czarnowłosy się pojawił, bo zrolował pergamin I wsunął do kieszeni.
-Cześć- powiedział niepewnie Potter.
Stalowe tęczówki zmierzyły go dość chłodnym wzrokiem, a ich właściciel nie odezwał się ani słowem. Harry podszedł do kanapy i usiadł obok blondyna- będzie ciężej niż myślał.
-Jesteś zły, rozumiem, ale nie musisz karać mnie milczeniem.
-Co sobie myślałeś, nie pilnując swoich rzeczy co?- prychnął w końcu- jeśli tak masz zamiar pilnować naszej relacji to może od razu idźmy do czarnego pana.
-To był wypadek Draco. Już dostałem nauczkę. Będę się bardziej starał.
-Przestań- mruknął.
-Co?- uniósł wzrok na ślizgona zdekoncentrowany.
-Nawet nie potrafię być zły ty cholerny manipulancie. Mógłbyś czasami… być mniej uległy.
Harry zaśmiał się, szybko zakrywając usta, zdając sobie sprawę że to nieodpowiedni moment ale gdy zobaczył również rozbawionego Malfoya, nieco się zrelaksował.
-Nie lubisz tego że przyznaje się do błędów?
-Tylko psychopaci tak robią.
Harry wywrócił oczami i przysunął się do blondyna by po chwili się w niego wtulić. Westchnął zadowolony zaciągając się znajomym kojącym zapachem.
-Ciężki tydzień?
-Nie wiesz jak bardzo. Po za tym tęskniłem -wymamrotał w jego skórę.
-Chcesz o tym pogadać?- Malfoy przesunął dłonią po jego policzku.
-Może później.
Podniósł głowę i złączył ich usta w pocałunku, wzdychając z zadowoleniem. Naprawdę nie wiedział co się z nim działo przy Draco. Stawał się taki… miękki.
Szybko zmienił pozycję i usiadł mu na kolanach, pogłębiając pocałunek, a Draco położył mu dłonie na pośladkach ściskając je.
Malfoy szybko przejął inicjatywę i zaczął rozbierać czarnowłosego, nie szczędząc przy tym namiętności. Potter jęknął cicho odchylając głowę do tyłu i przymknął oczy gdy Draco zaczął zostawiać ślady na jego obojczykach, jednocześnie drażniąc i ściskając jego sutki.
Blondyn szybko zmusił go do zdjęcia również dolnych części ciała, po chwili znów wciągając go na swoje kolana i sięgając po lubrykant.
Malfoy mógł uznać że to nowy rekord przejścia od rozmowy do seksu. Nie przejmował się tym jednak, zwalając niepohamowanie na nastoletnie hormony, które tylko go napędzały gdy Harry był w pobliżu. Zresztą kto by narzekał gdyby wiedział że wybraniec z każdym dniem był coraz bardziej cudownym kochankiem?
Potter również się nie hamował, czując się w końcu wolny od zmartwień. Uwielbiał czuć się adorowany i dotykany przez ślizgona, więc nie wiele czasu później zaczął się unosić na jego penisie, a jego dłonie szarpały prawie białe kosmyki Draco.
-Pomijając tą akcję ze zagubieniem listu… uwielbiasz mnie prowokować, prawda?- odezwał się czarnowłosy, leżąc już na kanapie na piersi blondyna, przykryty kocem.
-Możliwe- jego kąciki ust drgnęły w rozbawieniu- to zabawne jak próbujesz ukryć rumieńce.
-Cicho bądź- wymamrotał Harry i mruknął z aprobatą gdy Malfoy skradł mu kolejny pocałunek z ust.- Właściwie jest pewna sprawa o której powinienem ci powiedzieć. Ktoś o nas wie.
-Powiedziałeś komuś?!- Draco o mało nie zrzucił z siebie gryfona, czując falę złości- Oszalałeś?!
-Nie powiedziałem nikomu, Draco.
-Więc skąd wiesz- zmarszczył zaniepokojony brwi.
-Dostaje listy z pogróżkami -przyznał się- nie są podpisane, a litery są powycinane z gazet…
-Masz je przy sobie?
-Tak, w kieszeni.
-Accio listy Harry'ego- powiedział blondyn gdy tylko odnalazł swoją różdżkę na stoliku.
Potter usiadł po drugiej stronie łóżka i uważnie obserwował uważnie, jak Malfoy przegląda oba listy i gorączkowo nad czymś się zastanawia.
-Myślałem o tym dość długo i jedyne osoby które przychodzą mi do głowy to z twojego środowiska lub ktoś kto jest w tobie zakochany. Chyba możesz zawęzić grono ludzi którzy zwracają się do ciebie po imieniu, prawda?
Draco mruknął coś niezrozumiale pod nosem i wstał zbierając szybko swoje ubrania. W roztargnieniu ubrał czerwono złoty krawat Harry'ego i by tak wyszedł gdyby go nie zatrzymał.
-Draco, obiecałem że odprowadzisz mnie do wieży -dodał, gdy ślizgon szybko zmienił krawat, klnąc cicho pod nosem.
Blondyn spojrzał na niego niezrozumiale, jego myśli już dawno popędziły po za pokój życzeń.
-Powiedziałem Hermionie że odprowadzi mnie mój chłopak -sprostował, akcentując ostatnie słowo, tym samym dając do zrozumienia że nie zdradził jego tożsamości- taki był warunek że mnie do ciebie puści bez zbędnych pytań. Ale nie mam peleryny, nie mogłem jej znaleźć.
-Użyję zaklęcia kameleona- odparł.
Ślizgon rozumiał żądania Granger. Sam nie wyobrażał sobie puszczać samego czarnowłosego gdziekolwiek, zwłaszcza po zobaczeniu tych listów i poprzednich incydentów. Zaklęcie powinno załatwić sprawę- ubieraj się. Muszę coś sprawdzić.
Przez chwilę myślał że może i lepiej że blondyn nie dał mu szansy wyrzucić z siebie wszystko. Nie był pewien jak by zareagował.
Potter kiwnął głową i szybko zaczął się ubierać i po chwili wyszli na korytarz. Czuł się nieco pewniej, gdy nie był sam, chodź mijający go ludzie nie mogli zauważyć bezpośrednio Draco. Na jego twarzy błąkał się uśmiech, bo cieszył go fakt że Malfoy martwi się o niego i dba, jak tylko może.

Podszepty Z Głębi DuszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz