8~ Harry

177 14 0
                                    

Połowa września• 

Harry nigdy nie przepadał za swoją sławą. Nigdy nie rozumiał ludzi którzy uważali go za kogoś wartego uwagi przez to że psychopatyczny czarnoksiężnik wymordował mu rodziców, a on przeżył jako jego jedyna niedoszła ofiara. Czuł się dziwnie gdy ludzie pozdrawiali go głównie przez jego nazwisko, posyłali zazdrosne spojrzenia czy gdy trafiał na dziewczyny wyznające mu miłość. Ale potem stał się 'kłamcą i poszukującym atencji'. Zamiast spodziewanych reakcji na okrutną prawdę, dostawał szydercze śmiechy, krzywe spojrzenia, paskudne żarty. 

Nocami wracał w śnie do wydarzeń sprzed wakacji lub zalewały go okrutne wizje, przez które często bał się zasypiać.

Wszystko to sprawiło że zaczął być drażliwy, wycofany i podskakiwał gdy ktoś niespodziewanie go zaskoczył.

Był zmęczony i naprawdę zapragnął być niewidzialny, a jednocześnie miał ochotę wrzeszczeć na niedowiarków jak bardzo są głupi.

Na szczęście przyjaciele mu wierzyli i to oni byli priorytetem by ich chronić nawet własnym ciałem. Nie chciał być znów naocznym świadkiem czyjeś śmierci czy marionetką, którą można poruszać z łatwością, bo jego umiejętności czarodziejskie pozostają wiele do życzenia.

Skończył więc w bibliotece, przeszukując wszystkie możliwe księgi z zaklęciami i urokami jakich mógł się nauczyć ponad programowo. Gdy miał już dość pokaźną listę, zaszywał się codziennie w opuszczonej klasie, gdzie mógł w spokoju uczyć się i uniknąć pogardliwych spojrzeń. 

Hermiona z początku nieco się martwiła, lecz gdy zauważyła że Harry zaczął naprawdę przykładać się do nauki i esejów, odpuściła temat, głównie skupiając się na Ronie ku jemu nie zadowoleniu.

Minęło zaledwie kilka pierwszych tygodni września, a Harry zaczął zauważać naprawdę duże zmiany. Gdy udało mu się naprawdę wymagające zaklęcie ofensywne, stwierdził że zasłużył na małą przerwę. 

Podszedł do okna, zerkając na dziedziniec który widział z tej opuszczonej klasy. Przez chwilę obserwował ludzi i naprawdę poczuł się samotny. Nie pamiętał kiedy ostatni raz z taką swobodą spędzał czas zewnątrz z przyjaciółmi. Czuł nie małą zazdrość, a jego umysł znów zaczęły zaprzątać problemy. Szybko jednak zrugał się wewnętrznie i żeby nie myśleć za dużo, wrócił do biurka i wziął do ręki listę zaklęć do opanowania. Wybrał jakieś lżejsze, chwilę powtarzając jego formułę w myślach gdy drzwi do pomieszczenia otworzyły się.

-Hermiono, mówiłem że wrócę później. -powiedział powoli się odwracając, ale zanim to zrobił, wydarzyło się kilka rzeczy.

Na jego oczy zostało rzucone zaklęcie obscuro, przez co otoczyła go ciemność. Jego różdżka wyrwała się z jego dłoni, sprawiając że czuł się kompletnie bezbronny. Gdy zachwiał się zaskoczony, jego nogi jakby wrosły w ziemię  i nie mógł poruszyć nimii ani o milimetr. Jego serce zaczęło dziko tłuc się w klatce piersiowej, a lęk zatruł krew. W jego głowie wybuchła gonitwa myśli, bo dotychczas nie sądził że ktoś w szkole odważy się go zaatakować.
A jeśli to ktoś spoza zamku? Co jeśli Voldemortowi udało się znów do niego dotrzeć w sprytny sposób?

Harry ledwo oddychał przerażony , starając sobie przypomnieć ciosy jakie trenował na nim Dudley. Nigdy się nie bił, ale jeśli miałby być do tego zmuszony...

-Niepełne zamrożenie ciała, nie kłopocz się - usłyszał cichy męski głos.

Zanim jednak czarnowłosy zdążył się odezwać, poczuł obecność toż przed nim, a do jego nosa dotarły męskie perfumy, które w innej sytuacji uznałby za pociągające. 

Podszepty Z Głębi DuszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz