9~ Harry

135 13 0
                                    

Harry obiecał sobie że gdyby znów Draco go zaatakuje, nie pozostanie bierny i zmusi go do wyjaśnień, nie ważne jak będzie to trudne.
Malfoy jednak ciągle miał towarzystwo i Potter nie mógł się powstrzymać od gapienia się na niego podczas lekcji. Nie powiedział o ich konfrontacji w łazience Ronowi i Hermionie, bo gdyby już zaczął, to powiedział by o wiele za dużo, bo był tragicznym kłamcą. Nie mógł przyznać się oficjalnie że to właśnie przez tego cholernego ślizgona, zaczął kwestionować to czy lubi tylko dziewczyny czy też chłopaków. Nie pomagało mu też to że blondyn był świadomy jego spojrzeń i nawet lekko się uśmiechał, przez co jego wzrok co chwilę zjeżdżał na jego pełne usta. Rumienił się za każdym razem gdy przypominał sobie ich dotyk i to co wyczyniał jego język...
Nie musiał długo czekać, bo Draco znów zaciągnął go do pustej klasy, gdy tylko został na chwilę sam. Ledwo drzwi zamknęły się za nimi, jego usta zostały zaatakowane, ale czarnowłosy lekko go odepchnął, zatrzymując jego działania. Szukał jakichkolwiek emocji na twarzy Malfoya, ale przybrał nieodgadniony wyraz, co Pottera jeszcze bardziej frustrowało.
-O co ci chodzi, co? Nie możesz napadać na mnie gdy tylko jestem sam, całować mnie, obmacywać i siedzieć cicho. Nie jestem jakąś dziwką Malfoy- wyrzucił z siebie- Co ci chodzi po głowie, co?
Przez twarz blondyna przemknęło coś niezidentyfikowanego, a w jego oczach mógł zobaczyć przebłyski czegoś jakby walczył z czymś wewnętrznie.
- Sęk w tym, że nie mogę...
Urwał i jego nastrój się zmienił. Prychnął ze złością i już miał wyjść z klasy gdy Harry złapał go za nadgarstek. Nie mógł odpuścić tego zachowania, a to podziałało na Malfoya jak płachta na byka.
Blondyn pchnął go na biurko, na co czarnowłosy sapnął zaskoczony. Ich biodra zderzyły się tak mocno, tak jak Draco agresywnie złączył ich usta, tym razem nie pozwalając na odepchnięcie. Chwycił za czarne włosy szarpiąc za nie i odchylając głowę w tył, by po chwili zaatakować szyję. Potter jęknął mimowolnie, czując znów silnie buzujące hormony. Usiadł na biurku i rozsunął nogi, tym samym pozwalając na poczynania Malfoya. Nie myślał logicznie, przez chwilę zapomniał co ich łączyło. Właściwie zapomniał o wszystkim, liczył się tylko blondyn, to jak na niego mimowolnie reagował i to uczucie pożądania... Nie protestował gdy Draco zaczął ocierać krocze o jego, a nawet gdy poczuł dziwną przyjemność, sam wychodził mu na przeciw, ignorując krzyki jego rozsądku. Oboje coraz ciężej oddychali, a ich usta ocierały się o siebie desperacko, gdy nagle Harry poczuł że dochodzi, zaciskając palce na jego łopatkach, a z jego ust uciekł niekontrolowany okrzyk przyjemności. Blondyn również wydał z siebie zduszony jęk, dociskając biodra do tych czarnowłosego, przytrzymując je mocno.
Gdy do Harry'ego doszło co się wydarzyło, odepchnął blondyna i wybiegł z klasy z mocno bijącym sercem.
Był przerażony i uciekł na dziedziniec gdzie nie było dużo ludzi. Usiadł pod ścianą, i schował twarz w kolanach, cały drżąc. Skupił się na uspokojeniu oddechu, czując nadchodzącą panikę. Tak zastali go przyjaciele.

*

Harry naprawdę zaczął przeklinać dzień w którym się urodził, a raczej jego pierwsze urodziny.
Wszystko. Zaczęło. Się. Od. Tego. Pieprzonego. Dnia.
Jedynie bardziej przeklinał dzień urodzin Voldemorta, jego największej zmory i źródła wszystkich problemów.
Gdyby Voldemort nie polował na niego, nikt by nie oczekiwał od niego by ją wielkim czarodziejem, grzecznym pokornym chłopcem zgadzającym się na wszystko, bez żadnych skandali. Nikt nigdy go nie zapytał co o tym wszystkim sądzi i czy w ogóle chce w tym brać udział. Miał dość być sławnym przez śmierć własnych rodziców.
A teraz jeszcze cholerny Voldemort wrócił przy pomocy Glizdogona, zabił Cedrika, Syriusz wciąż był ścigany, większość uważała go za czubka szukającego atencji, a dodatkowo się wplątał w tą rzecz z synem śmierciożercy, który również pragnie jego śmierci jak jego pan. Cudownie.
-Harry wiesz że możesz z nami porozmawiać- zaczęła znów Hermiona- Nie zachowuj się jak...
-Jak Hermiono?- prychnąłem - chcę... A zresztą nie ważne.
-Stary zaczynasz świrować i odcinać się od ludzi- mruknął Ron.
-Nie prawda - zaprotestował.- ja... Chyba mam dość bycia Harrym Potterem.
-A ja myślę że musisz trochę wyluzować. Mogę popytać Freda i Georga...
-Ron! Zapominasz że w szkole jest Umbridge i musimy skupić się na sumach!- syknęła Granger.
-Hermiono... Jeszcze chwila i naprawdę skoczę z wieży astronomicznej- wymamrotał Potter- zasłużyłem na odrobinę rozrywki.
-Tak tęskno ci za szlabanem? Sam się jej podstawiasz...
-Chyba nie sądzisz że zrobimy imprezę na widoku?- prychnął Ron- Jeśli George i Fred się postarają to nikt się nie dowie. Przecież nie będziemy zapraszać nikogo obcego.
-A gdzie niby byście się schowali?- uniosła brew wyzywająco.
-Moi bracia znają więcej kryjówek niż myślisz -wzruszył ramionami.
-Czyli postanowione! Impreza!- Harry klasnął w dłonie.
Czuł się dziwnie lekko w końcu łamiąc szkolny regulamin przez nastoletnie głupoty. Był nieco podekscytowany i liczył na to że przez chwilę zapomni o Malfoyu.
Bliźniacy dali z siebie wszystko; nie trzeba było ich długo namawiać. Zapewnili przekąski, a nawet lekki alkohol i miejsce w dalekim odcinku zamku w który raczej nikt się nie zapuszczał.
Hermiona kategorycznie odmówiła udziału, posyłając Harry'emu i Ronowi spojrzenia pełne złości na przemian z rozczarowaniem, lecz ich nie zatrzymało.
W sobotnie popołudnie wyprawili się na obiecaną nielegalną mini imprezę, pierwszą w ich życiu. Pojawili się koledzy z roku Freda, Dean i Seamus z ich roku i kilka osób z ravenclaw i Hufflepuff które Harry kojarzył tylko z widzenia lub wcale.
Ron podekscytowany podał Potterowi pierwszego drinka, którego szybko spróbował. Skrzywił się na posmak alkoholu, a jego koledzy wydali okrzyk szczęścia, sami próbując po raz pierwszy czarodziejskiego alkoholu.
Czarnowłosy poczuł po dwóch drinkach czuł że zaczyna mu wirować w głowie i czuł się dziwnie szczęśliwy. Ktoś niedługo potem wpadł na pomysł gry w butelkę i całowania przypadkowych ludzi. Harry'emu przypadła blond puchonka. Procenty we krwi zniosły wszystkie blokady i po chwili całował dziewczynę. Stwierdził że pocałunek nie był zły ale ciągle mu coś nie pasowało.
Za drugim razem przypadł mu Dean i jego też bez oporu pocałował, po chwili wchodząc mu na kolana. Wokół rozległy się wiwaty, ale Potter zignorował je, przejeżdżając przez krótkie włosy dłonią, ale tu też poczuł że czegoś mu brakuje.
Draco miał dłuższe i lekko sztywne włosy od żelu.
Od razu oderwał się od Thomasa z głośnym mlaśnięciem, uświadamiając sobie że wszyscy wokół ich dopingują krzykami. Odchrząknął niezręcznie i wstał, lekko zarumieniony.
-Stary, nigdy nie widziałem cię w akcji jak dzisiaj!- zaśmiał się głośno Ron, zarzucając mu rękę na ramię.
-Mówiłem że potrzebuję odrobiny zabawy- uśmiechnął się szeroko, opadając na siedzenie obok.
Nie opodal Dean wciąż siedział w lekkim szoku po pocałunku, ale już po dłuższej chwili wzruszył ramionami i sięgnął po butelkę alkoholu.
-Zdecydowanie musimy cię częściej upijać - wyszczerzył się rudowłosy.
Harry nie zaprotestował gdy podano mu ognistą whiskey. Nie zrobił to też nikt z towarzystwa, więc nie długo potem wszyscy zaczęli być naprawdę pijani.
Pierwszy odpadł Ron, zwijając się w pozycję embrionalną w kącie klasy. Niektórzy wrócili do swoich dormitoriów, a inni postanowili brać przykład z rudowłosego. Sam Potter czując się naprawdę odważnie, postanowił iść do lochów wygarnąć wszystko Malfoyowi. I może znów dotknąć tych cudownych ust. Nie, zdecydowanie musiał na niego nakrzyczeć i pokazać mu kto tu rządzi.
Cudem nie natrafił na żadnego nauczyciela, błądząc po lochach w poszukiwaniu wejścia do pokoju wspólnego ślizgonów, gdy uświadomił sobie że wcale nie pamięta gdzie on się znajduje. Usiadł więc pod ścianą, co chwilę chichotając pod nosem, aż natknął się na niego Zabini.
-Potter?- zdziwił się.
-We własnej osobie- próbował zasalutować ale omal nie zsunął się na podłogę.
-co ty tu robisz?- skrzywił się nie zadowolony, odsuwając się na bezpieczną odległość.
-Chciałem sobie porozmawiać z Malfoyem ale nie mogę znaleźć tych cholernych drzwi!- odparł oburzony- pokażesz mi je?
-Niby dlaczego Draco miałby z tobą rozmawiać?- zmrużył oczy.
-Zapytaj tego małego skurwiela- westchnął poddańczo, po czym zawołał- Malfoy!
-Zamknij się Potter!- warknął Blase, rozglądając się na boki- nie chciał być przyłapany poza pokojem podczas ciszy nocnej jeszcze z Harrym- zaczekaj tutaj.
Harry pokiwał głową i jęknął czując że mu trochę nie dobrze. Czekał dość długo i zaczął podejrzewać że ślizgon po prostu go olał, gdy przed nim kucnął Draco.
-Potter... Co ty tu robisz? I to w takim stanie?- skrzywił się.
-Nienawidzę cię - odezwał się czarnowłosy- wyjdź z mojej głowy...
-Pijany Potter, kto by pomyślał - zaśmiał się Zabini tuż obok blondyna.
-Ciebie też nie lubię- Harry wskazał na niego palcem- Ale Malfoya bardziej! Ty... -skupił się na twarzy Draco i zawiesił się chwilę, gapiąc się intensywnie w szare oczy jakby z wyzwaniem, a potem jego wzrok zjechał na piękne pełne kuszące usta.
Malfoy jest zły, malfoy jest zły malfoy jest zły. Jest synem śmierciożercy, który poluje na twoje życie. -zaczął powtarzać w myślach jak mantrę.- nie rób nic głupiego.
Ale jest też gorący w akcji- dodał cichy głosik z tyłu głowy- podnieca cię.
-Nienawidzę cię!- wydusił.
-Już to słyszałem- blondyn wywrócił oczami i zwrócił się do przyjaciela- poradzę sobie, zostawię go w jakiejś opuszczonej klasie.
-A po co? Jak go zostawisz tutaj Snape go znajdzie szybciej- Blase uniósł brew.
-Blase, jeśli to zrobię, nie będę mieć na niego haka. A tak... Mogę go szantażować- uśmiechnął się drwiąco.
-Napewno ci nie pomóc?
-Dam sobie radę, idź.
Po chwili zostali sami. Harry poczuł jak Draco odsuwa mu grzywkę z oczu i przygląda mu się chwilę.
-Chodź za nim faktycznie Snape nas tu znajdzie -westchnął zmuszając czarnowłosego do wstania.
-Ja nie chce... -jęknął czarnowłosy, ale grzecznie pozwolił się prowadzić do jednej z opuszczonych klas w lochach.
Tam Malfoy transmutował krzesło w materac i Potter naprawdę chciał wiedzieć jak to zrobił, ale gdy tylko na nim usiadł, stwierdził że to nie istotne.
-Od kiedy złoty chłopiec jest niegrzeczny?- spytał rozbawiony blondyn.
-Nie nazywaj mnie tak -jęknął i dodał po chwili- ale było naprawdę miło!
-Taaak?
I na myśl pocałunku z Deanem nagle jakby odrobinę otrzeźwiał. Wypił o wiele więcej niż miał w planach.
-Kurwa, Syriusz mnie zabije- chciał wstać, ale Malfoy go powstrzymał.
-Nie, jeśli nikt się nie wygada.
-Znasz Syriusza?- zmarszczył brwi, spoglądając na niego pijackim wzrokiem.
Draco nie odpowiedział, siadając obok.
-Więc postanowiłeś przestać być grzeczny?- zaczął się znów przyglądać czarnowłosemu z zaciekawieniem.
-Jutro wróci szara rzeczywistość - burknął i ku zaskoczeniu Draco odsunął się na niego, lądując głową na jego kolanach.
Harry westchnął zadowolony, zatrzymał dłużej wzrok na blondynie i zamknął oczy czując senność.
-Jesteś całkiem przystojny, gdy się nie krzywisz- wymamrotał, wtulając twarz w materiał szkolnej koszuli Malfoya i zasnął.

*

Harry jęknął żałośnie czując ostry ból głowy i suchość w ustach. Uchylił powoli powieki, uświadamiając sobie że tuli dosięgnie mocno czarny puchaty kocyk. Przez chwilę nie mógł sobie przypomnieć jak się tu znalazł i dlaczego, gdy nagle na jego głowę zwaliły się wspomnienia z poprzedniego wieczoru.
Jego żołądek zabulgotał niebezpiecznie gdy zerwał się do siadu. Z ulgą stwierdził że jest sam i wszystkie ubrania na nim są nietknięte.
Niepewnie wstał i ruszył ku drzwiom. Wszystko wydawało się jeszcze uśpione, więc był pewny że jest bardzo wcześnie.
Przemknął po cichu po korytarzach prosto do wieży Gryffindoru, gdzie również było pusto, a za oknami można było zobaczyć pierwsze promienie wschodu słońca. Odetchnął cicho z ulgą, że jego nocna wycieczka nie została niezauważona przez nauczycieli czy duchy. A wtedy przypomniał sobie słowa Malfoya 'jeśli to zrobię, nie będę mieć na niego haka. A tak... Mogę go szantażować'.
Czyli wrócił stary Draco Malfoy i mimo stresu że coś na niego ma, jakoś dziwnie mu ulżyło. Ostatnia postawa blondyna doprowadzała go do dezorientacji i szaleństwa domysłów o co mu chodzi. Z dwojga złego, przynajmniej był pewien że nie łatwiej mu będzie nad sobą zapanować gdy Malfoy zostanie dupkiem, bo nie był przecież masochistą.
Wziął gorący prysznic który nieco pomógł mu dojść do siebie, zmienił ubrania na świeże i gdy był już pewny że śniadanie się zaczęło, zszedł do wielkiej sali jak gdyby nigdy nic.
Nie było nikogo, więc w spokoju mógł przestać udawać że jedzenie posiłków idzie mu ostatnio łatwo. Gdy upewnił się że wcisnął w siebie wystarczająco jedzenia, postanowił się przejść do skrzydła szpitalnego i skłamać że ma migrenę, by pozbyć się paskudnego kaca. I udałoby mu się to naprawdę dobrze, gdyby w sali wejściowej nie wpadł na Malfoya.
-Potter- uniósł brew.
-Malfoy- czarnowłosy mimowolnie zacisnął mocno szczęki.
-Co za spotkanie...
-Czego chcesz?- dał sobie mentalnego liścia w twarz za swój zimny ton głosu.
Powinien być milszy skoro osoba przed tobą miała na ciebie brudy na które czekała pięć cholernych lat.
-Widzę że milutki od samego rana- uśmiechnął się drwiąco- poprzedniego wieczoru byłeś bardziej przylepny.
-Nie wąż się mnie szantażować - Potter zmrużył oczy.
-Ahhh czyli pamiętasz wszystko- uśmiechnął się szerzej.- ale spokojnie, ze mną twój sekret jest bezpieczny- Draco puścił mu oczko- tu masz coś na kaca- podał mu fiolkę z eliksirem i ominął go, wchodząc do wielkiej sali.
Harry stał przez chwilę w miejscu nie do końca wiedząc co się właśnie stało. Niepewnie zerknął na prezent i przez chwilę walczył ze sobą, czy aby to napewno to wypić. W końcu zdesperowany by pozbyć się tego cholernego bólu głowy, jednym ruchem wypił wszystko. Od razu poczuł ulgę.
Czy to możliwe że Draco Malfoy jednak ma serce? Lub właśnie dał się otruć.
Gdyby tylko Ron wiedział jak lekkomyślnie postąpił...

Podszepty Z Głębi DuszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz