14

78 6 0
                                    

Pov. Michał

Gdy Wybiła 15.30. Stwierdziłem że wezmę prysznic. Dokładnie umyłem swoje ciało i włosy. Które następnie wysuszyłem. Brzozowo blond włosy ułożyłem w moją standardowa fryzurę. Zęby umyłem. Wybiła godzina 16.30. Trochę mi się przedłużył ten prysznic. Ale chuj. Ubrałem garnitur. Zamówiłem ubera. Dzięki czemu byłam na miejscu po kilku minutach. Zapłaciłem i wyszłem. Stojąc pod drzwiami czułem ogromny stres. Minęło kilka sekund zanim odważyłem się zapukać.

Otworzył mi mój ojciec.

- punkt 17. - wypuścił mnie do środka.

- nie mogłeś się bardziej postarać?- zapytała matka.

- przepraszam.-

- zaraz jedziemy. Michał telefon zostawiasz tu na tej półce- wskazał ręką na półkę, która wisi nad telewizorem. Podłożyłem urządzenie w wyznaczonym miejscu.

- teraz słuchaj. Nie sprzeciwiasz się mu. Masz się do niego zwracać zwrotem ,,proszę pana " bo nie jest twoim kolegą- nawet nie znam jego imienia.- zrozumiałeś?-

- tak zrozumiałem.-

- to dobrze. A teraz jedziemu bo się spóźnimy.-

Zająłem miejsce z tyłu. Balem się tej strasznie się bałem. On mi nie zrobi krzywdy, prawda?
Na miejscu zastałem ogromną wille. Na podjeździe stało już pełno aut. A z tego co wiem jest jeszcze 10 minut.  Wyszliśmy z samochodu. Szedłem za moimi rodzicami.
W przejściu go zobaczyłem. Moje serce się na chwilę zatrzymało. Najpierw powitał moich rodziców, którzy bez czekania na mnie ruszyli do sali bankietowej. Z tego co przypuszczam.

- dobry wieczór.- podałem mu trzęsącą rękę. On jej nie złapał. Tylko boleśnie złapał moje biodro i do siebie przyciągną.

- oj no. Nie bój się nie. Przecież tyle już razem przeszliśmy. - posłał mi obleśny uśmiech. - mam nadzieję że zostajesz na noc.- puścił mnie a ja chciałem się znaleźć jak naj dalej. Przyspieszyłem tempa. Ale na szczęście nie szedł za mną.

Zająłem miejsce obok moich rodziców.  Na twarzy przybrałem sztucznych uśmiech. Starałem nie udzielać się w rozmowach, chyba że zostałem o coś zapytany. W tedy odpowiadałem zdawkowo typy tak lub nie.
Miałem nadzieję że już wszystko będzie dobrze. Że zaraz wrócimy do domu. Nie będę musiał oglądać tych fałszywych mord. Nie miałem że sobą telefonu.
Stwierdziłem że udam się do łazienki żeby pobyć chwilę sam. Rzuciłem cicho że idę do łazienki i że zaraz wrócę.

W korytarzu, który prowadził do łazienki stał ten facet którego nawet imienia nie znam. Szybko go ominąłem nawet na niego nie spoglądając. Wszedłem do łazienki zdążyłem zamknąć drzwi na klucz, gdy ktoś pociągnął za klamkę.

- czy ty dajesz mi znaki?- usłyszałem ten obrzydliwy głos. Ten głos wprawiła mnie  o wymioty. Nie odpowiedziałem. Usiadłem na podłodze. - dobrze poczekam- na zgiętych kolanach umiejscowiłem swoją głowę. Miałem coraz cięższy oddech.

Czemu to wszystko znowu zaczęło się jebać?!

Nie wiem ile czasu spędziłem na podłodze. Ostrożnie wstałem i odkluczyłem drzwi. Na szczęście go już tam nie było. Rozglądając się ruszyłem z powrotem w stronę sali gdzie odbywała się kolacja.

Próbowałem dotrwać do końca chociaż wiedziałem że tak szybko nie nadejdzie. Te ,,mniej ważne " osoby miały przyjechać na godzinę 20. W tedy się zacznie picie. Jakieś imprezy i chuj wie co. Ale po co ja tu jestem? Aha no tak, żeby udawać idealną rodzinę.

Tak jak wcześniej wspominałem już o 22. Wszyscy byli najebani w chuj. Wyszłem na dwór. Zobaczyłem że jakiś starszy typ ode mnie pali. I to jeszcze moje ulubione papierosy.

Głupi Ma Zawsze Szczęscie. Ale Czy Napewno? / mataxjanekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz