17

56 5 7
                                    

Pov. Mata

Kolejny weekend. Dokładniej piątek  po lekcjach. Minął kolejny tydzień. Do matury coraz bliżej. W ogóle się nie stresowałem.

Dzisiaj mam plan żeby iść w odwiedziny do Szczepana. Zaniedbaliśmy trochę nasza przyjaźń. Jeżeli chodzi o wygusia. To nie wiem. Bym chciał żeby porozmawiał z tadeo ale boje się że znowu mu się coś stanie. No nie ukrywajmy Farnek jest z 3 razy większy od Tadeusza.

- hej- powiedział głos za mną

- kurwa! Wystraszyłem się- złapałem się za serce- a ty co tu robisz?-

- Tadeusz mnie wpuścił. Jakie masz plany na dziś?- zapytał.

- chce iść do Szczepana. Dawno się nie widzieliśmy. Trochę zaniedbaliśmy nasza przyjaźń.- odpowiedziałem

- to dobrze że widać że ci zależy - powiedział.

- no ta-

-no to leć- zaśmiał się - nie stresuje się. Będzie dobrze. Wasza przyjaźń jeśli jest prawdziwa to przetrwa wszystkie- i wyszedł. Tak po prostu kurwa wyszedł.

- idę- krzyknąłem wychodząc z domu.

Szlem sobie spokojnie chodnikiem. Stwierdziłem, że spacerek dobrze mi zrobi. Nic bardziej mylnego. Z słuchawkami w uszach i kapturem na głowie, przemierzałem okolice.

Zapukałem do drzwi już gdy byłem pod odpowiednimi. Otworzył mi no nie powiem lekko sszokowany chłopak.

- siema- powiedziałem.

- o matko. Michał- w końcu się odezwał- jak dobrze cię widzieć- pierdolenie.

- no ta to ja. No tak myślałem że wpadnę. W końcu dawno się nie widzieliśmy nie?-

- no jasne. To może zamówimy sobie jakąś pizze i wypijemy jakieś piwo?

- mhm piwo i pizza może być.- uśmiechnąłem się delikatnie.

- to ja idę zamówić a ty leć do salonu.-

- ta- tak ja mi kazał tak zrobiłem. Siedziałam sobie w salonie. Pisałem z Jankiem. Póki nie wrócił Szczepan.

- z ananasem i szynką- powiedział.
Szczery uśmiech zagościł na mojej twarzy.

- pamiętałeś-

- no jasne. Jak bym mógł nie pamiętać?- myślałem że będzie trochę nie komfortowo. Ale było zajebiście. Jakby nigdy by nie było tej przerwy w naszej przyjaźni.

-a co się u ciebie działo?- zapytał.

- no wiesz byli moi starzy. Kazali iść na jakiś kurwa zjebany bankiet. Kilka ataków paniki. A tak to w porządku.- powiedziałem. Gdyby nie  alkohol w mojej krwi. To bym tego nigdy nie powiedział. Znaczy może u bym powiedział ale nie na takim wyjebaniu.

- kurwa. Przepraszam Michał.- spojrzałem na niego nie zrozumiale- no że mnie nie było w tedy z tobą- załamał się- kurwa przepraszam-

- ej kurwa nie spokojnie wszystko było dobrze. Miałem Janka i Tadeusza. Przeżyłem. A teraz poszedł bym spać.-

No ja zabiłem sobie pokój gościnnym. Nie brałem prysznica chyba tak samo jak chłopak. Rano wezmę. Albo nie. Nie mam czystych ciuchów nie opłaca się. Dobra chuj. Idę spać.

Rano czułem się wyjątkowo dobrze.

Kurwa. Powiedziałem mu. Kurwa.

Mam nadzieję że tego nie pamięta. Bo ja się zajebie jak będzie pamiętał.
Na telefonie widniała godzina 13⁴⁴. Wcześnie.

Głupi Ma Zawsze Szczęscie. Ale Czy Napewno? / mataxjanekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz