MADISON
Następnego dnia kiedy Ethan miał już ten dywan,a nowe meble były na swoim miejscu naszło mnie na słuchanie piosenek. Wchodząc do mojego królestwa nie wiem czemu puściłam Toxic od Britney Spears. A jak później się okazało to nie był przypadek. Ten dzień okazał się najbardziej toksyczny ze wszystkich, gdy Nathaniel się złościł. Zaczęłam sobie podśpiewywać,stwierdzając że czemu by nie.
-With a taste of your lips, I'm on a ride
You're toxic, I'm slippin' under
With a taste of a poison paradise.- pokręciłam się wokół własnej osi.-I'm addicted to you
Don't you know that you're toxic?
And I love what you do
Don't you know that you're toxic?- zamarłam widząc Nate w progu mojego pokoju. O mój Boże...-A tobie to co? Masz jakiś dzień głupawki? Zachowuj się, jak na swój wiek przystało. - warknął spoglądając na moje wyczyny do piosenki, a jemu to co się stało?
-Może jakieś cześć, albo co u ciebie. A nie od razu ze złością Nate. -mruknęłam wyłączając piosenkę.
-A kim ty kurwa jesteś, żebym był dla ciebie miły?
Obudź się pierdolona księżniczko ze swojej bajki, bo chyba za bardzo odleciałaś od rzeczywistości. -Jezus o co jemu chodzi, czemu on jest taki zły.-Nie rozumiem, czemu się na mnie wyżywasz, nic ci nie zrobiłam złego. Jednego dnia jest miło i fajnie a następnego traktujesz mnie jak zabawkę. Tak się nie robi...- ściszyłam głos opierając się o komodę.
-Bo nią kurwa jesteś, chyba nie myślałaś sobie że ten wyjazd do Tokio zmieni moje podejście do ciebie? Wow jednak tak, no to gratuluję. Jesteś naiwna i problematyczna, a do tego nie używasz mózgu. I czego ty od mnie oczekujesz? Dobra, obroniłem cię kilka razy ale to nie oznacza, że jesteś bóg wie kim dla mnie. W jakim ty świecie żyjesz Denson? Nie jesteś pieprzonym księciem z bajki i nigdy nim nie będę. Nawet ty tego nie zmienisz. - krzyczał na mnie, a ja dalej nie rozumiałam powodu.
-Ta relacja...jest toksycznym pierdolnikiem przez twoje zachowanie. Myślałam że będziesz mnie traktować jak człowieka bo nim jestem...Ale ty...- urwałam w połowie zdania widząc jak podchodzi w moją stronę.
-Relacja?! Jaka kurwa relacja?! Jesteś dla mnie nikim! Rozumiesz?! Nie ma żadnej relacji! Będę cię traktować tak jak chcę ,a tobie nic do tego. Jak ci się nie podoba to odejdź. - każde jego słowo, było dla mnie jak nóż wbijajacy się w moje serce.
- Powiedz słowo a odejdę, zniknę z twojego życia... - liczyłam na to że nie będzie się w to bawił.
-Słowo.- a jednak się myliłam, testował mnie...wiedział jak sprawić żebym się złamała.
Nienawidziłam tego, tego że miał rację. I tego że to były puste słowa.
-I widzisz kurwa, nie zrobisz tego. Nie zostawisz mnie, bo jesteś egoistką. A ja uwielbiam to wykorzystywać,twoją naiwność i to że jesteś taka uzależniona. Od mnie, możesz zaprzeczać ale ja i tak wiem swoje. A teraz zostawiam cię bo ty tego nie umiałaś zrobić. - mruknął zostawiając mnie ze łzami w oczach, w moim własnym pokoju.
Czułam się tak okropnie zepsuta, znowu to robił.
Kolejny raz pokazywał mi ,że bez niego jestem nikim.
Tak bardzo chciałam cofnąć czas i nie uśmiechnąć się do niego na lotnisku, niestety tak się nie dało.
Zrobiłam to i muszę się zmierzyć z konsekwencjami,
ból jaki czułam rozrywał mnie od środka,sprawiał że rozpadałam się na kawałki.
Naprawdę chciałam do mamy, do jedynej osoby która mnie kochała.
Moje myślenie przerwał mój telefon, a dokładnie powiadomienie.
CZYTASZ
WELCOME TO CALIFORNIA 1(BĘDZIE EDYTOWANE)
FanfictionTo miało być normalne życie, to miało być wymarzone życie osiemnastolatki. No właśnie MIAŁO ale nie było, pewnego dnia pojawił się on i cała normalność znikła. Każdego dnia stawał się coraz bardziej toksyczny, nie rozumiałam jego zachowania i wy te...