2. Pocałunek śmierci.

2.7K 125 111
                                    

– Proszę dobrać się w trójki, a następnie wybrać jeden z układów kostnych. Dopiero później powiem państwu, co należy zrobić na ćwiczeniach. Pięć minut.

Spojrzałyśmy na siebie w tym samym czasie z Giulią, gdy profesor skończył mówić. Już wiedziałam, kto będzie tą trzecią osobą. Szatynka aż wstała i podeszła do ponurego bruneta, który siedział dwie ławki dalej.

Tym razem wszystko słyszałam.

– Chciałby pan być ze mną i z moją przyjaciółką Lilith w trójce? Może pan wybrać układ, dostosujemy się.

– Teraz żałuję też, że zacząłem studia.

Po raz pierwszy usłyszałam jego hipnotyzujący niski głos. Faktycznie był przepiękny i niezwykle seksowny. Giulia nie kłamała.

– Praca z nami nad projektem będzie istną przyjemnością, zapewniam.

– Obawiam się, że nie mam wyboru. Nikt inny nie zechce ze mną współpracować.

– Lilith, chodź tu – Giulia mnie zawołała, więc wstałam.

Podeszłam do nich z uśmiechem, a następnie usiadłam obok niego. Biedny introwertyk teraz siedział pomiędzy dwoma kobietami, z czego jedna miała na jego punkcie obsesję.

– Kości tułowia są najciekawsze – odezwał się sam z siebie, dlatego szerzej otworzyłam oczy ze zdumienia.

– Może być tułów – odpowiedziała mu Giulia. – Jaką pan zamierza obrać specjalizację, jeśli wolno zapytać?

– Chciałbym zostać chirurgiem.

– Proszę już o ciszę. Czas na dobieranie się w trójki i wybieranie tematu pracy dobiegł końca – zaczął profesor – państwa zadaniem będzie opracowanie poszczególnych kości wybranego układu kostnego, wykonanie dokładnych szkiców, podpisanie każdego elementu i nauczenie się tego na pamięć. Praca powinna liczyć conajmniej pięćdziesiąt stron. Mają państwo na to równy tydzień. Trójka, która wypadnie najsłabiej na tle reszty studentów, będzie mogła się pożegnać ze studiowaniem na Gothbrid University. Życzę powodzenia i dziękuję, koniec zajęć.

– Cholera – Giulia mruknęła pod nosem. – Ten wykładowca jest chory.

– Nie wyrzuci nas, spokojnie. – Brunet próbował uspokoić poddenerwowaną szatynkę.

Znowu wydawał się nie mrugać. Na jego twarzy nie dało się dostrzec ani jednej emocji. Był blady, jakby nie żył. Czasami przerażał nawet mnie.

– Skąd taka pewność? – Giulia ciągnęła temat, a ja wolałam się nie odzywać.

– Muszę już jechać. – Sprytnie uniknął odpowiedzi. – Spotkajmy się dziś u mnie o dziewiętnastej w sprawie projektu. Mieszkam przy Forestrange dwanaście.

– Będziemy. Do zobaczenia – odparła zadowolona Giulia, ponieważ teraz wiedziała gdzie mieszkał jej obiekt westchnień. – Boże, kocham go – pisnęła zduszenie, gdy brunet odszedł.

– Ciekawe, czy kochałabyś go, gdyby okazał się seryjnym mordercą.

***

Kilka minut przed dziewiętnastą, stałyśmy przed jego posiadłością, przytłoczone jej mrokiem. Stary dwór z ciemnej cegły, porośnięty mchem i skąpany w blasku księżyca, raczej odstraszał niż zachęcał, aby zapukać do drzwi. Biedne krzewy i kwiaty schły mu w ogródku, ponieważ się nimi ewidentnie nie zajmował. Zdecydowanie brakowało tu kobiecej ręki. Na podjeździe stał jego czarny mercedes, dlatego miałyśmy pewność, że to na pewno tutaj.

VAMPIRE STUDENTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz