10. Lubię, gdy jesteś tak grzeczna, Lilith.

2.8K 131 3
                                    

Vess wręcz przeteleportował się do nas, aby wyrwać mnie z rąk swojego brata. Trzymał mnie sztywno przed sobą za ramiona. Nie mogłam nawet drgnąć. Kipiał złością, mordując mnie wzrokiem. Ginęłam przy jego gabarytach.

– Wolisz jego, tak? – zapytał wprost.

– Nie. – Pokręciłam głową. – Żadnego z was nie wolę. Dajcie mi spokój. Chcę iść spać. Ja w odróżnieniu do was muszę spać.

– Co w takim razie robiłaś tak blisko niego?

Zauważyłam, że wyszły mu kły. Odruchowo cofnęłam głowę i szyję. Zaczęłam się jeszcze bardziej stresować. Musiałam ostrożnie dobierać słowa, by znowu nie skończyć jako pokarm.

– Erin się tu włamał, zaszedł mnie od tyłu i zaczął trzymać prawie tak samo mocno jak ty teraz. Nie chciałam go tu.

– Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? – Zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, więc się praktycznie wyginałam w tył, aby zachować względny dystans. – Jakoś ci nie potrafię teraz uwierzyć.

– Dalej, ugryź mnie i porzuć jak śmiecia. Tylko tym dla was jestem.

– Gdybyś tylko tym dla mnie była, nie powstrzymywałbym się przy użyciu całej siły woli, tylko pił z ciebie co kilka godzin. Nigdy nie będziesz w stanie się przekonać, jak ciężko jest zdusić w sobie pragnienie, będąc wampirem. Postaraj sobie chociaż wyobrazić, że nic nie piłaś przez pięć dni, a ktoś na twoich oczach się kąpie w wodzie, do której nie możesz wejść. Psychika siada.

– Będę w stanie się przekonać, gdy stanę się taka jak wy.

– Żaden wampir cię nigdy nie zmieni, bo masz zbyt smaczną krew.

– Na pewno kiedyś znajdzie się taki, dla którego będę ważniejsza, niż moja krew.

– Na przykład ja – udzielił się Erin.

– Tylko spróbuj ją zmienić. – Vess spojrzał groźnym spojrzeniem na brata. – Gdy cię zmieniłem nie byłeś zadowolony. Chcesz skazać ją na to samo?

– Puść mnie, Vess. Proszę... – wypowiedziałam cicho.

– Jutro przyjadę po ciebie o północy. Ubierz się w swoją najlepszą suknię. Pojedziemy na spotkanie wampirzej loży. Będziesz udawała wampirzycę, żeby tam wejść. – Wcisnął siłą w moje usta krótki pocałunek. – Lepiej, żebym cię wtedy zastał.

– Poznam więcej takich jak wy?

– Dokładnie tak. – Puścił mnie. – Same wampiry i jedna niewinna śmiertelniczka.

– Co robicie na takich spotkaniach? Składacie niewinne śmiertelniczki w ofierze?

– Dowiesz się, jeśli pójdziesz. Bez obaw, nikt cię nie tknie prócz mnie.

– Prócz ciebie – powtórzyłam po nim.

– Dobranoc, Lilith – rzucił na odchodne, wchodząc na parapet.

Wyglądało to tak, jakby chciał skoczyć z okna, popełniając samobójstwo. Przerażający widok, mimo że miałam świadomość jego nieśmiertelności.

– Żegnaj.

Zasalutował mi z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy, po czym przechylił się do tyłu, lecąc jak kłoda przez okno. Serce przez chwilę mi stanęło. Później udało mi się zobaczyć rozmazaną sylwetkę Erina, który skoczył za bratem, używając wampirzej szybkości.

Zostawili mnie samą z otwartym na szerz oknem i falującymi zasłonami od wiatru. Kiedy wychyliłam się przez okno, zamiast ich zwłok na dole, ujrzałam tylko pusty asfalt i chodnik. Gdyby byli ludźmi, nie przeżyliby tego.

VAMPIRE STUDENTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz