11

28 1 1
                                    

Tej nocy nie mogłem zmrużyć oka, przerażała mnie myśl o tym, co może się zdarzyć gdy się obudzę, powtarzałem sobie, że następnego dnia będzie jak zawsze, ale to nie dawało mi otuchy, miałem nadzieję, że mój umysł płata mi figle i gdy po prostu się obudzę, przez resztę dnia będzie wszystko w porządku.

Rano wyglądałem jak osiemdziesięcioletni stary dziad, który spał dwie godziny. miałem wory pod oczami, które trzymały się praktycznie cały dzień. Następnego dnia był planowany wyjazd z powrotem do Tokio.

jak zawsze miałem problemy z wstaniem, pierw musiałem się "rozciągnąć" w wygodnym łóżeczku a następnie zmienić pozycję na siedząco i tak bez ruchu przez następne 10 minut.
w końcu wyrwałem się na równe nogi i poszedłem się ubrać w jakieś łachmany.
zszedłem do salonu, gdzie już wielu członków bakusquadu niewątpliwie czekało na jutrzejszy wyjazd do domu, ja jednak nie do końca byłem tym faktem udobruchany, miałem przed oczami wizję, że będziemy musieli znów wrócić do domów bo w dormitoriach bedzie cytując: "zbyt niebezpiecznie dla nas", co było dla mnie nie do przyjęcia.

pod żadnym pozorem nie chciałem wracać do tego zapyziałego mieszkania. gdyby cos tam sie zmienilo, gdyby nie było tej jednej osoby, gdyby siedziała znów za kratami, choć ciągle miałbym wyrzuty sumienia, to czułbym się bezpiecznie we własnym pokoju.
a gdyby zamiast tej osoby była moja matka, choć to jędza, ale zdrowa to może i nie miałbym nadal wymarzonego życia, ale wolałbym tą opcję, niż tą, która aktualnie ma miejsce.

/***/

stałem chwilę na schodach przypatrując się większości klasy, która była w kuchni i połączonym z nią pokoju wspólnym, po paru sekundach zauważył mnie Kirishima który ruchem dłoni zaprosił mnie do ich pogadanek, wymusiłem uśmiech i podszedłem do nich szybkim krokiem.

nie widziałem nigdzie Shoto, co mnie trochę zaskoczyło, no bo przecież zawsze wstawał szybciej ode mnie i w ogóle wszędzie był przede mną, nawet na głupiej zbiórce pod hotelem.

-cześć bakubro! co tak wcześnie przyszedłeś?

spojrzałem na szklany zegar przy oknie tarasowym, pokazywał on około 6 rano, trochę mnie zamurowało.

-no wiesz.. em.. mało spałem

-pewnie jestes podekscytowany tym, że jutro jedziemy do domu, no nie?

-tak, oczywiście. w sumie to nudno tutaj trochę, co?

-co ty gadasz? jest zajebiście, dawno już nie byłem gdzieś indziej niż w okolicach U.A.

-dobra Sero zamknij sie nikt cie nie pytał o zdanie.

już się zdenerwowałem, odszedłem i położyłem się na takiej zajebiście wygodniej poduszce, (kuzwa nie pamietam jak to sie nazywa takie duze XD) po paru minutach prawie zasnąłem, myślałem o tym, że Shoto pewnie jeszcze leży w swoim łóżku i śpi marząc o wielkiej sławie i pierwszym miejscu na podium, które miałem w planach oczywiście zająć ja.

zasypianie jednak przerwał mi wibrujący telefon, nadal leżąc chciałem odebrać, a gdy zobaczyłem, że dzwoni lekarz ze szpitala, podniosłem się do siadu.

-dzień dobry, dodzwoniłem się do pana Katsukiego Bakugō?

-tak, przy telefonie.

-więc witam pana. bardzo pana proszę o pojawienie się w klinice.

-niestety nie jest to możliwe, niech pan mówi, o co chodzi? - w tym momencie nie obchodziło mnie to, że znajdowałem się w pokoju w wspólnym, gdzie każdy mógł wszystko usłyszeć, jedyne co mnie wtedy interesowało, to po jakiego chuja on do mnie dzwoni.

-dobrze więc...[...]

-Że co kurwa?! [...] oh.. przepraszam [...] Tak..tak przyjadę jak najszybciej to będzie możliwe. [...] Tak, dziękuje, do widzenia.

łzy już cisnęły mi się do oczu, większość osób patrzyło na mnie z zdziwieniem, inne z poirytowaniem, jednak miałem to gdzieś, pobiegłem do mojego pokoju i zamknąłem się w nim na klucz, nie widziałem nigdzie Todorokiego, więc czułem się 'bezpiecznie'

siadłem przy moim łóżku, wziąłem poduszkę i zacząłem pierw w nią płakać, później krzyczeć w nią a na koniec wyżywać się na niej i tak w jebanej pętli, dopóki nie usłyszałem pukania do drzwi.

-bakugō? wszystko w porządku? twórz mi.

-wejdziesz sobie później, jebany mieszańcu.

-bakugō, nie. wpuść mnie.

-spierdalaj.

-otwórz, albo pójde po Aizawe.

-no to sobie idź, to jedyna osoba która by to zrozumiała! on rozumiał wszystko co sie działo...

-bakugō? co ty mówisz? otwieraj te drzwi!

nie odezwałem się, bo po co? nadal podtrzymuje zdanie, że nie zmieniłby mojego postępowania, gdyby ciągle tak stał i mówił. Założyłem słuchawki, puściłem jakąś muzykę i sobie tak leciała i leciała, i leciała, i ciągle, w kółko.

Muzyka się zatrzymała, więc zobaczyłem o co chodzi, ktoś dzwonił a jak się okazało był to nie kto inny jak Shoto. odrzuciłem i miałem zamiar słuchać nadal, jednak nie dane mi było słuchać dalej w słuchawkach głosu zagranicznych piosenkarzy, gdyż znów zobaczyłem połączenie przychodzące z telefonu naszego wychowawcy. myślałem, że HotIce okłamał mnie, że pójdzie po nauczyciela, a jednak to zrobił.

mimo wszystko wiedziałem, że nie moge zignorować nauczyciela, ponieważ najprawdopodobniej nie mogłbym podejść na licencje bohaterską. nie odebrałem jednak, ale zamiast tego wytarłem łzy i podszedłem do drzwi otwierając je, za nimi, jak sie domyślałem, był Aizawa, tylko już bez dwukolorowej szczotki.

Shouta wszedł jak do siebie i zamknął za sobą drzwi na klucz i rozpoczął wypytywać sie mnie o różne rzeczy

-Katsuki, dlaczego nie wpuściłeś kolegi do pokoju?

-...

-co się stało?

-straciłeś kiedyś kogoś, na kim bardzo ci zależało, ale przez całe życie nie umiałeś tego okazać a teraz już jest za późno..? nie? więc mnie nie zrozumiesz i nawet nie próbuj.

-chodzi o twoją mamę, tak? co z nią?

-...

-pogorszyło jej się?

nigdy wcześniej nie wybuchnąłem płaczem czy Aizawie, ale wtedy nie wytrzymałem, nie umiałem tego dłużej w sobie trzymać, ta sytuacja kompletnie zmieniała moje priorytety i patrzenie na świat, a dlaczego? w sumie to sam nie wiem.

-ona.. ja... [...] ja już nie mam matki..

mężczyzna nadal siedział obok mnie, nic nie powiedział, zaczął głaskać mnie po głowie deformując ich układ.

gdy trochę się uspokoiłem, nauczyciel wstał i powiedział, że jeszcze dzisiaj mam zajrzeć do pomieszczenia dla personelu, w którym on będzie siedział, wspomniał też, że jest zmuszony zabrać klucz do pokoju z powodu mojego zachowania.

po chwili wszedł Shoto, a ja przetarłem oczy, założyłem z powrotem słuchawki, upewniłem się, że mam telefon i wyszedłem, po drodze zaczepiło mnie parę osób, które pytały sie, dlaczego tak się zerwałem a ja wymijająco udzieliłem odpowiedzi, niechcąc wywołać jakiś plotek na ten temat.

***

BOZE KABANOSY MOJE PRZEPRASZAM WAS BARDZO ale kaszel który mam od jakiegoś czasu i podrażnia mi mocno gardło wcale nie ułatwia mi życia, ale dzisiaj chyba dłuższy od wcześniejszego, bardzo was przepraszam jeszcze raz, w tym miesiącu czekają mnie jeszcze 4 testy i tez nie mam za bardzo nawet kiedy sie pouczyć, kocham was papatki :333

21.10.23r
20:20

that's idealOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz