Po powrocie do domu zastałam mamę zmywającą naczynia, które zostawiłam po obiedzie. Nie zdążyłam uporządkować kuchni przed wyjściem i zamierzałam to zrobić wieczorem, ale ona mnie ubiegła.
— Przepraszam, chciałam to pozmywać — zaczęłam się tłumaczyć, mimo że mama nie zdołała jeszcze powiedzieć słowa.
— Nic nie szkodzi, odgrzewałam sobie obiad i pomyłam przy okazji — odparła drżącym głosem.
— Coś się stało? — spytałam cicho i zbliżyłam się ostrożnie.
Mama pociągnęła głośno nosem i mokrą ręką wytarła twarz. Nie radziłam sobie zbyt dobrze z własnym płaczem, ale widok innej płaczącej, bliskiej mi osoby był dla mnie jeszcze trudniejszy. Podeszłam jeszcze bliżej i objęłam ją od tyłu. Czułam, jak jej klatka uniosła się kilkukrotnie, gdy łapczywie nabierała powietrza, by się uspokoić.
— Padam z nóg — odezwała się po chwili. — Jestem wyczerpana, miałam koszmarny dyżur...
Rozluźniłam uścisk, stanęłam obok niej i zaczęłam wycierać naczynia.
— Czyli to przez zmęczenie?
— Głównie — westchnęła głośno. — A poza tym, twój ojciec próbuje mnie wykończyć swoim ciągłym kombinowaniem.
Celowo nic nie odpowiedziałam, mama coraz częściej próbowała wciągnąć mnie w dyskusje takie jak ta. Jakby czasami zapominała, że mój ojciec nadal był moim ojcem, mimo że z nami nie mieszkał. Starałam się w takich chwilach robić uniki i zwykle mi się udawało. Miałam swoje zdanie na temat sytuacji między nimi i na temat samego ojca, ale nie chciałam się bawić w żadne obozy poparcia. Minęło zaledwie kilka miesięcy, odkąd mój ojciec się wyprowadził i nadal czułam, że sprawa była dla mnie zbyt świeża.
— Wymyślił sobie — ciągnęła niezrażona — że skoro twój brat będzie u niego całe wakacje, to on kupi mu wyprawkę szkolną i dzięki temu nie będzie płacił alimentów przez wrzesień i październik.
— A, no i stwierdził — podjęła na nowo, nie uzyskując odpowiedzi z mojej strony — że skoro zaczęłaś pracę w lodziarni, to na ciebie w wakacje nie będzie dawał nic.
Zacisnęłam z całej siły rękę na kubku, który właśnie wycierałam, aż złapał mnie skurcz. Serce biło mi głucho i z trudem przywołałam się do porządku.
— Miło z jego strony... — syknęłam i wróciłam do wycierania, chociaż i mnie zaczęło piec niebezpiecznie pod powiekami.
— Myślałam, że go dzisiaj uduszę przez telefon, przysięgam — zarzekała się.
Jej głos się ustabilizował; widać rozmowa pomogła. Mnie, wręcz przeciwnie. Niby te sprawy żywo mnie dotyczyły, a jednak wolałabym żyć w błogiej nieświadomości. Nigdy nie poznać prawdy, że mój własny ojciec próbował szukać oszczędności moim kosztem. Zdawałam sobie sprawę, że mama od początku miała z nim problemy. Raz płacił, raz nie płacił, a gdy jeszcze mieszkał w domu, prawie wcale się nie dokładał do wspólnego budżetu. Cały ciężar utrzymania spoczywał na niej i kłócili się o to, odkąd pamiętałam.
Mój ojciec zawsze był nieporadny. Nie lubił ciężkiej pracy, bardzo chciał zarabiać na swoim hobby, na czymś, co lubił. "Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu", powtarzał na okrągło. Byłam przekonana, że uwielbiał swój sklep i ludzi, którzy do niego przychodzili. Sęk w tym, że nie potrafił prowadzić biznesu. Był niezorganizowany, brakowało mu konkretnego planu i zaplecza ekonomicznego. Można powiedzieć, że to i tak cud, że udało mu się utrzymać sklep przez tyle lat.
Gdy skończyłam wycierać naczynia, uciekłam do ogrodu, by nie musieć dłużej rozmawiać z mamą. Zmęczyło mnie to popołudnie i miałam ochotę przez chwilę poleżeć w ciszy i pogapić się w niebo. Zdążyłam się ułożyć na bujanej ławce, gdy spadły pierwsze krople deszczu. Przeniosłam się na werandę i zasnęłam na leżaku. Śniło mi się, że pokłóciłam się z ojcem o wędkę, którą dostałam od niego w dzieciństwie. Krzyczałam, że mi ją zabrał, że była moja, a on ją ukradł i na pewno komuś sprzedał. On zarzekał się, że nic takiego nie zrobił, ale moje przekonanie o jego winie było tak silne, że pozostawałam głucha na jego tłumaczenia.
Obudziłam się zziębnięta i zapłakana. Przysnęłam tylko na chwilę, ale sen był tak głęboki, że przegapiłam moment, w którym pogoda zmieniła się diametralnie — z upału w kilkanaście stopni i wiatr. Weszłam do środka i od razu ruszyłam do łazienki, by wziąć ciepłą kąpiel. Cały czas balansowałam na granicy stabilności. Zdawało mi się, że w każdej chwili byłam gotowa się rozpłakać.
Wieczorem zadzwoniłam do Tony'ego, który bez słowa wstępu powiedział mi, że rodzice się pokłócili, a on sam słyszał każde słowo na własne uszy. Chciałam tylko spytać, co u niego, jak się ma, tymczasem on wyraźnie wyczekiwał mojego telefonu, żeby móc porozmawiać o rodzicach.
— Kinsley, powiedz mamie, żeby nie była taka zła dla taty — odezwał się proszącym głosem. — Tata nie chce wcale źle, on nas kocha. Po prostu nie ma pieniędzy.
Z całej siły zacisnęłam powieki, by nie rozpłakać się, gdy Tony cały czas był na linii. W uszach czułam buzującą krew i zrobiło mi się nieznośnie gorąco. Chciałam go jakoś pocieszyć i odciągnąć jego uwagę od tak przykrego tematu, jak relacje między rodzicami. Gdy ojciec się wyprowadzał, zapewniali nas, że to dla naszego dobra, że dzięki temu nie będą się już kłócić i wszystko z czasem się ułoży. Rzeczywistość jedna zweryfikowała ich szybko i bez sentymentów — nadal się kłócili, a ja i Tony byliśmy tego świadkami.
— Mały, to są sprawy między rodzicami, naprawdę nie powinieneś się tym zadręczać. Wszystko będzie dobrze — zapewniłam spokojnie.
— Mama w ogóle nie słucha taty! Skąd on ma brać na wszystko pieniądze? Ona jest lekarzem, ona ma dużo kasy!
— Tony, nie mów tak! — uniosłam się w reakcji na jego wzburzenie.
— Głupia jesteś! — wrzasnął do telefonu i odłożył słuchawkę.
Jęknęłam cicho i w końcu się rozpłakałam. Łzy ciurkiem pociekły mi po policzku i kapały na poduszkę, którą trzymałam na kolanach. Kilka razy zaniosłam się płaczem, zanim uspokoiłam oddech. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby Tony tak mówił o mamie. Pod skórą czułam, że nie tylko podsłuchał kłótnie, ale odbył też rozmowę z tatą, który najpewniej próbował się przed nim wybielić i zrobić z mamy tę najgorszą. Byłam na siebie zła, że zamiast wytłumaczyć mu wszystko na spokojnie, podniosłam na niego głos. Bardzo chciałam być dla niego podporą, starszą siostrą, wzorem do naśladowania, tymczasem nie potrafiłam sobie poradzić z jego zdenerwowaniem i zareagowałam najgorzej, jak tylko mogłam.
Zignorowałam wszystkie powiadomienia i wiadomości na telefonie, choć Alex usilnie dobijała się do mnie od dobrego kwadransa. Leżałam i rozpamiętywałam wszystkie dobre i złe chwile mojej rodziny, jakie tylko wkradły się w strumień mojej świadomości. Nie zawsze było źle, miałam wiele dobrych chwil z czasów dzieciństwa i pierwszych lat szkoły, gdy już urodził się Tony. Jeździliśmy na wspólne wakacje, odwiedzaliśmy babcię, robiliśmy na śniadanie gofry z dżemem, sklep jakoś się kręcił, a mama nie musiała pracować na dwa etaty. A potem, z roku na rok, było już tylko trudniej. W końcu rozbolała mnie głowa i padłam ze zmęczenia.
CZYTASZ
The Adults Are Talking
Подростковая литератураDrobna prośba przyjaciółki stawia na drodze Kinsley Barnes jej niespełnioną miłość z czasów podstawówki, Marco Richardsa. Nie widzieli się od lat, ale początkowy dystans między nimi topnieje wraz z każdą wspólnie spędzoną chwilą. Problemy rodzinne...