20. Tabelki i wykresy

126 20 3
                                    

- Ale ja ciebie serdecznie proszę, pilnuj tych klauzul i podpisów.- Hongjoong wparował do gabinetu, trzymając dokument, jaki miał dostarczyć na recepcję, lecz w windzie dostrzegł, że brakowało najbardziej podstawowych elementów. Położył papiery na blat, a Hwa przerażony podniósł wzrok, już klikając długopisem, gotowy dać parafkę, gdzie tylko będzie trzeba.- Ludzie to idioci, którzy zechcą wykorzystać każdą twoją nieuwagę. Napisałem ci wszystko to, co masz dopisać w pliku i wydrukuję to jeszcze raz. Poza tym podpis musisz złożyć tu, a nie tu, bo masz jeszcze treść po drugiej stronie, którą będzie można sobie wsadzić, jeśli podpis będzie wcześniej. I pełny, nie parafkę, poza tym pieczątka. Po coś zamawiałem ci ten fioletowy tusz. 

Hong chodził tego dnia wyjątkowo zestresowany, choć nie było ku temu powodów. Zdejmowanie szwów zeszłego dnia poszło całkiem sprawnie i na pocieszenie dostał cały pucharek lodów oraz obrzydliwie słodką kawę z syropem karmelowym i podwójną porcją kostek lodu, aby zamroziło mu mózg. Dziś jednak był kłębkiem nerwów, wyjątkowo skutecznym, lecz w dalszym ciągu kłębkiem. Seonghwa chyba nigdy nie widział go tak poważnego. W dodatku puściły mu hamulce, więc za każdy błąd Park dostawał wykład o tym jak istotne są formalności i jak to każdy marzy tylko, by go oszukać oraz zniszczyć mu życie, co było z lekka przesadzone, bo chodziło tylko o drobne uregulowania. Poważną umowę podpisywali dopiero we czwartek i Hongjoong sam sprawdził ją dziesięć tysięcy razy, poprawiając nawet ich firmowego prawnika (który również był tutaj nowy, lecz miał piętnaście lat stażu), ponieważ Kim uznał, że pewne słowa będą bardziej trafne oraz przekonujące. Chodziło naprawdę o kosmetyczne zmiany, ale Hong był nieugięty. Ponadto prześwietlił ludzi, od których mieli nabyć dwie olbrzymie działki pod budownictwo apartamentowców tak dokładnie, że dokopał się do ich zdjęć z podstawówki oraz opinii od nauczycieli. Park przyglądał się temu z nieskrywanym przestrachem, lecz jednoczesnym podziwem. Chłopak nie zrobił sobie przerwy ani na sekundę, biegając od punktu do punktu, to coś sprawdzając, to wypełniając, to przesiadując w tabelkach, gdyż Yeosang pozwolił mu zacząć podsumowanie miesięczne. W ciągu godziny Joong stał się jakimś mistrzem exela i znalazł w nim funkcje, o których Hwa nawet nie miał pojęcia. Przy okazji, skoczył już dwa razy po cappuccino, raz do bufetu, a raz zrobił kurs aż do Starbucksa. Wykonał z sześćdziesiąt telefonów, by umówić się na spotkania w sprawie zakupu gruntów na obrzeżach Seulu oraz dwóch nieruchomości w okolicach Busan. Trzeba było też załatwić jakieś pozwolenia od władz miasta i Hwa miał wrażenie, że dwudziestolatek wie więcej o tym, co się dzieje w jego firmie, niż on sam. 

- Pani Jung z dziewiętnastego piętra powiedziała, że San pojechał zawieźć podanie do urzędu i że wróci za jakieś dwie godziny, ponieważ zajedzie do serwisu odebrać drukarkę, która była w naprawie. Yeosang skończył szacowanie kosztów na najbliższe zlecenie i prześle to mailem do odpowiedniego działu, ty dostaniesz tylko kopię do segregatora, byś wiedział powierzchownie co i jak. Nie musisz iść z tym do pani prezes, wszystko dostarczyłem, jest zadowolona, nie przekroczyliśmy planowanego budżetu i podobno naprawdę opłacalne okazały się te ostatnie wygrane przetargi.- wyrecytował jak katarynka, a dwudziestosześciolatek, który siedział naprzeciwko niego, starał się jakkolwiek nadążyć. Wstrzymał na chwilę oddech, jakby to miało pomóc mu lepiej przyswoić każde słowo. 

- Joongie... nie masz ochoty, na przykład, usiąść? Odpocząć? Naprawdę nie gonią nas żadne terminy, mamy czas, mamy ludzi. Wiesz ile osób pracuje w tej firmie? Ja nie wiem, bo jest ich tak dużo, że i tak nie pamiętam imion jednej dziesiątej. Naprawdę, ma kto się tym zająć, nie musisz robić tego sam.- mówił jak do dzikiego zwierzęcia, które próbował ujarzmić. Joong jednak patrzył na niego z ognikami w oczach i wyglądał, jakby zaraz znów miał gdzieś pobiec. Seonghwa wstał, wyraźnie zaniepokojony, ponieważ wydawało mu się, że coś jest na rzeczy, a młodszy po prostu usiłuje uciec od czegoś myślami, dlatego zwala na siebie tyle obowiązków. Obszedł biurko, po czym położył swojemu pracownikowi dłonie na ramionach, spoglądając wprost na twarz niższego.- Zejdźmy na lunch. Już dochodzi czternasta.

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now