62. Tęcza na szarym tle

69 13 1
                                    

- Uważam, że nasz związek, jeśli w ogóle jesteśmy w innym związku niż parasocjalny, powinien wstąpić na wyższy poziom.- odezwał się nieoczekiwanie Wooyoung, siedząc w upapranym dresie na kanapie, drapiąc kota, który  bezwstydnie rozniósł swoje DNA po całym mieszkaniu. Na stoliku leżały dwa styropianowe opakowania po chińszczyźnie, zaś San stał w przedpokoju z ręcznikiem przewieszonym przez biodra. Przystanął, po raz kolejny odtwarzając w głowie zdanie wypowiedziane przez szatyna, gdyż ten często rzucał farmazony, oczekując konkretnej interpretacji.- Czyż nie jest tak, że ty znasz wszystkie najgorsze traumy z mojego życia, a ja o tobie wiem zaledwie tyle, iż jesteś obrzydliwie bogatym pracownikiem obrzydliwej, ogromnej firmy, będącej idealnym przykładem naturalnego środowiska karierowiczów oraz korposzczurów o uzależnieniu od kofeiny i białego proszku?

- A czy to nie wystarcza ci do szczęścia?- spytał, podchodząc do kuchni by zaparzyć sobie kawę i dopiero w połowie łapiąc się na tym, że właśnie o tym wspomniał przed chwilą Woo. 

- Generalnie, mógłbym mieć twoją osobę totalnie w dupie, interesować się cyframi na twoim koncie oraz przymykać oko na to, że żyję pod jednym dachem z całkowicie obcym człowiekiem, aczkolwiek w tym kraju nie weźmiemy ślubu. Nie będzie wspólności majątkowej, więc twoimi pieniędzmi to mogę się co najwyżej podetrzeć. A nawet nie, bo ty nie masz czegoś takiego jak banknoty w portfelu.- mówił, jednocześnie popijając gazowany, czarny napój przez słomkę. Choi wpatrywał się w niego ze zmrużonymi oczyma, zupełnie skołowany. Musiał przyznać, że rozmowy z tym dziwnym przedstawicielem gatunku motywowały go do większego wysiłku umysłowego, bowiem za nic nie pojmował, o co mu do cholery chodzi. 

- Kochanie, jak chcesz, to ci oddam moją starą kartę debetową i podcieraj się czym sobie zapragniesz. Powiedz mi tylko, do czego ty pijesz?- mruknął, a kot, gapiąc się na Sana jak na skończonego idiotę miauknął przeciągle i zeskoczył z kolan swojego ulubionego osobnika z tego domu, po czym powędrował do miski zajeść tę głupotę. 

- O tym, że potrzebuję być wyraźniej "razem". Te dwie papużki nierozłączki żyją sobie scenariuszem jakiegoś holywoodzkiego filmu o zakochanych kundlach, a ja jestem drugoplanową postacią, której rola ogranicza się do opiekowania kotem głównego bohatera. Tymczasem, jeśli mnie pamięć nie myli, to twoi rodzice nawet nie wiedzą o tym, że jesteśmy razem. Z kolei moi raczej już się nie dowiedzą, ale wie Jongho, a on jest dla mnie jak rodzina. Druga kwestia, potrzebujemy czegoś, co połączy nas jeszcze bardziej. Ja chcę mieć kota, własnego, a nie czyjegoś, mimo że kocham tego pchlarza. Natomiast tobie się ten pomysł nie podoba. Do czasu urobienia cię, postanowiłem, że musimy kupić jakąś wielką roślinkę, którą będziemy podlewać i wspólnie się nią opiekować. Ponadto, nigdy publicznie nie złapałeś mnie za rękę, ani nie byliśmy na typowej, typowej randce. To pierwsze spotkanie się nie liczy, ani drugie, ani też trzecie, ponieważ myślałem, że nie traktujesz mnie poważnie.- ciągnął dalej, jednym okiem zerkając na telewizor, gdzie leciało jakieś średnio ciekawe anime, a drugim na bruneta, przez co rozjeżdżał mu się wzrok. 

- Skarbie...-

- Tak, wiem, że znowu wyolbrzymiam i szukam problemów na siłę.- machnął palcem, gdy starszy usiadł na kanapie, najwyraźniej mając ochotę zastąpić zwierzę, które zmęczone ich konwersacjami, postanowiło zagnieździć się w ich sypialni.- Mam wrażenie, że się mnie wstydzisz. Wiem, że nie masz żadnej relacji ze swoimi rodzicami, ale... nie umiem tego wytłumaczyć. Chciałbym, by to co jest między nami, stało się w oczach naszych i wszystkich innych takie  solidne, nierozerwalne. 

- Wooyo...- 

- Przepraszam, nie powinienem. Zapomnij. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Chyba po prostu za dużo filmów się naoglądałem. Przepraszam.- zrezygnował tak szybko, jak zaczął całą tę dyskusję (lub prędzej monolog), pozostawiając Sana w całkowitym osłupieniu. Brązowowłosy złożył na policzku drugiego drobny pocałunek, po czym wtulił się w jego ramię, wracając do oglądania telewizji, która niezbyt go interesowała. 

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now