Rozdział 17

890 44 6
                                        


Ethan

To kurwa niemożliwe, to nie może być taka sama dziewczyna. Może mnie z kimś pomyliła, przecież nie widać, by była ranna. Z drugiej strony ja też ją całkiem dobrze zapamiętałem, przecież miałem okazję się jej dobrze przyjrzeć. 

Nie powinna przychodzić do pracy, jej rany były naprawdę spore i lepiej dla niej by było, gdyby przez co najmniej dwa tygodnie siedziała w domu, nie stresowała się i odciążała swoje ręce, a ja w swojej klinice absolutnie nie mogę jej tego zapewnić. 

Z drugiej strony chyba za bardzo panikowałem. Wkurzałem się, bo przez to, co wydarzyło się w nocy, poznała mnie z innej strony, tej, którą zachowywałem tylko dla najbliższych, tej dobrej. Nie ujawniałem jej w pracy, bo chciałem, by współpracownicy darzyli mnie należytym szacunkiem i nie próbowali się zbytnio ze mną spoufalać.

Nie interesowały mnie ich ckliwe historie, które wykorzystywaliby przeciwko mnie, gdy potrzebowaliby zamiany dyżuru lub dłuższego urlopu. Fakt, trzymałem swoich pracowników krótko, ale przy tym naprawdę sowicie ich wynagradzałem, więc nie sądzę, by mieliby mieć jakiekolwiek powody do tego, by narzekać. 

Oczywiście ich poświęcenie dla tej kliniki było ogromne, ale za te pieniądze, które co miesiąc wpływały na ich konta, nie spodziewałem się nawet czegokolwiek innego. Fakt, może byłem skurwielem, ale nienawidziłem tracić kontroli, a tutaj w swojej klinice, która była moim dzieckiem, byłem królem porządku i zorganizowania i tego też oczekiwałem od całej załogi.

Ta dziewczyna w nocy, obudziła we mnie tę stronę, której niesamowicie się bałem, której do końca nie znałem. Dlatego teraz nie pozostało mi nic innego, jak ustalenie z nią jasnych zasad współpracy i wyrzucenie z firmy, gdy tylko po raz pierwszy spróbuje je złamać. Nie mogła tu zostać, ja chciałem zapomnieć o tej nocy, a ona na pewno by mi o niej przypominała.

- Pani Anderson, witam w klinice imienia profesor Hayes. Tak to moja matka, aczkolwiek to ja założyłem ten szpital – dopowiedziałem szybko, woląc uniknąć zbędnych pytań. – Jak już pani się dowiedziała, została pani zrekrutowana przez mojego przyjaciela na stanowisko asystentki prezesa, czyli mnie. Kancelaria Williama zajmuje się obsługą prawną szpitala, ale to jak mniemam, pewnie zdążył ci już przekazać. Pracujesz od poniedziałku do soboty od 7 aż do opuszczenia przeze mnie kliniki. Niedziele masz wolne, ale masz być pod telefonem, na wypadek, gdyby się okazało, że jesteś mi niezbędna. Ja sam zwyczajowo nie zostaję na dyżurach, więc z kliniki wychodzę około godziny 20. Gdyby jednak coś się zmieniło, masz prawo wrócić do domu przede mną. W ciągu dnia masz jedną półtoragodzinną przerwę na lunch, z wyjątkiem tych sytuacji, gdy mamy lunch biznesowy. Jeżeli będziesz jadać w restauracji na dole, lunch masz za darmo, podobnie jak wszystkie przekąski, czy kawę. Wystarczy, że pokażesz swój identyfikator. W ciągu dnia możesz korzystać także z ekspresu, który stoi w pokoju socjalnym na moim piętrze. Tam również będziesz przygotowywać kawę dla mnie. Powiem to raz i nie będę się powtarzać, nie toleruję żadnej innej kawy niż...

- Czarna – przerwała mi nagle.

- Słucham?

- Podejrzewam, że pije pan tylko czarną kawę – odpowiedziała z wyższością.

- Tak, a po czym wysnułaś takie wnioski?

- Tacy ludzie, jak pan...

- Jak ja?

- Tak, ludzie biznesu i sukcesu. Zwykle piją czarną kawę, bo mają mało czasu i potrzebują szybkiego zastrzyku kofeiny – odpowiedziała pewna siebie.

Muszę przyznać, że zaimponowała mi skubana i przynajmniej mogę mieć pewność, że nie przygotuje mi żadnego mlecznego gówna.

- Jeśli chodzi o pani zakres obowiązków, to wszystko zostało wyszczególnione w umowie, więc nie widzę powodu, by się powtarzać, gdyby jednak coś się okazało niejasne, to do końca dzisiejszego dnia ma pani taryfę ulgową i śmiało może pytać, oczywiście w granicach rozsądku. Liczę także na pani wrodzoną inteligencję. Pani biurko znajduje się w moim gabinecie, ponieważ chcę, by była pani zawsze blisko. Jeżeli mam z kimś umówione spotkanie, zawsze i tak korzystam z sal konferencyjnych, dlatego wstęp bez zapowiedzi ma tutaj tylko Nancy, ty oraz William i Eric, moi najbliżsi przyjaciele. Cała reszta ma się zapowiedzieć, a ty masz ocenić, czy rzeczywiście muszą się ze mną spotkać i czy realne jest wciśnięcie ich w mój harmonogram. Minimalny odstęp pomiędzy spotkaniami to higieniczne 20 minut, a i co najważniejsze, gdy wyskoczy pani na tablecie w powiadomieniach operacja, natychmiast ją pani akceptuje, co automatycznie odrzuca wszystkie zaplanowane spotkania. Funkcja ta wysyła automatycznie e-maile do osób, z którymi miałem się spotkać, a twoim zadaniem jest w ciągu godziny ustalić następny termin. W twoim telefonie także synchronizowany jest mój kalendarz, dlatego nie możesz go odstępować na krok. Chodzisz z nim wszędzie, do toalety, na lunch, na papierosa.

- Nie palę.

- To dobrze, bo to cholernie niezdrowe.

- Wiem, mój ojciec ma raka.

- A zapomniałbym, najważniejsza zasada. Nie opowiadamy sobie nawzajem o życiu prywatnym, nie interesuje mnie ono i radzę ci, by nie interesowało cię także moje życie poza kliniką. Dlatego też mam nadzieję, że rozumiesz, że nie będziemy wracać do poprzedniej nocy.

- Jakiej nocy?

- Wspaniale, może jest jednak szansa, że zostaniesz tu na dłużej.

Black lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz