rozdział 28 Przepraszam...

19 6 7
                                    

OSTRZEŻENIE
Jeśli masz słabe nerwy, omiń ten rozdział.
Po chwili zemdlałam.

Obudziłam się w pustym pomieszczeniu. Rozejrzałam się dookoła. Ściany były obdarte. Zamiast podłogi był po prostu beton, ale za to drzwi były duże, zadbane i miały bardzo dużo zabezpieczeń. Obok drzwi był skaner na kartę. Jak próbowałam wstać, poczułam, że na moich dłoniach są kajdanki. Zaczęłam się szarpać, ale niestety bez skutków. Po chwili drzwi się otworzyły.

- Ooo, nasza księżniczka w końcu wstała. Od razu ci mówię, nie uciekniesz z tąd. Ściany są grube, drzwi nie rozwalą się, no ewentualnie możesz kajdanki zepsuć, ale to będzie bardzo bolało. I to też ci nic nie da🤷🏽‍♀️😎.

- Czego ode mnie chcesz?

Głos już zaczął mi drżeć. Wiem, że nikt mnie nie uratuje. Noe zauważyłby dopiero za dwa tygodnie. Wtedy, możliwe, że już będę martwa. Anastazja nic nie może zrobić. Sama by została porwana, gdyby chciała mnie ratować. Najbardziej boje się o dzieci. Nie chce, żeby coś im się stało.

- A dlaczego pytasz, jeśli doskonale znasz odpowiedź na to pytanie?

- Właśnie nie znam. Mógłbyś już wcześniej mnie pociąć, ale tego nie zrobiłeś.

- W takim razie zobaczysz. Zacznijmy od dobrej zabawy.

Wtedy, wyjął jakieś urządzenie z kieszeni. Wyglądało jak pilot, ale nie mam pewności. Wcisnął jakiś guzik i po kilku minutach weszli ci sami mężczyźni. Ciekawe, czy nie ma więcej ludzi, czy po prostu chce stawiać takie pozory. Żebym nie wiedziała, na co być przygotowana.

- Jeden niech zdejmie kajdanki, a drugi niech ją weźmie. Zaprowadźcie do sali nr 3. Przywiąźcie dobrze nogi i ręce! Jeśli nie wypełnicie zadania, wiecie co się stanie. Jak skończycie zadanie, kluczyki połóżcie na stoliku. Mogą się przydać.

Jak zlecił, tak zrobili. Chce dodać, że ani trochę nie było delikatni. Rzucali mną, zaciskali metalowe bransoletki aż do krwi. Okropnie bolało.

Po chwili wszedł NAGI Liam. Rozerwał ze mnie ubrania. Nie będę opisywać to, co stało się później, bo to jest zbyt brutalne. Płakałam, krzyczałam. Próbowałam też gryźć, lecz za każdym razem zostałam traktowana paralizatorem.

***

Obudziłam się znów w tym samym pomieszczeniu w jakiejś dużej, czarnej bluzce i czarnej bieliźnie. Zauważyłam, że już nie mam kajdanek. Obok mnie leżała woda i maliny. Nie byłam w stanie niczego przełknąć. Odsunęłam pokarm i płakałam. Chce do domu. Chce znów być bezpieczna z Noe i naszymi dziećmi. Niestety, nie miałam dużo czasu dla siebie. Znów drzwi się otworzyły. Wszedł do pomieszczenia oczywiście bardzo zadowolony Liam.

- I jak tam maleńka?

Wymiotować mi się chciało na samą myśl.

- Nie dasz mi odpocząć?

- Ja swoich więźniów nie traktuje jak ludzi, tylko jak roboty. Nie potrzebujesz odpoczynku misiu. Jutro masz umówioną cesarkę. Przygotuj się psychicznie. Za twoją nieodpowiedzialność, wezmę dzieci i ciebie. Ciekawe co Noe zrobi bez was?

Po wypowiedzeniu tych słów zaczął się obrzydliwie śmiać. Mam do dość. Chce do domu...

- Dobra koniec żartów. Hmm co tu teraz porobić. Mam bardzo dużo pokoi przygotowanych, żeby urozmaicić ci czas. WIEM MAM SUPER POMYSŁ. Co prawda, nie był zaplanowany, ale wszystko da się zrobić!

Znów wcisnął guzik. Tym razem, jak przyszli porywacze szepnął im coś ma ucho. Oni pokiwali głową i uśmiechnęli się pod nosem. Wyszli z pomieszczenia, chyba żeby wszystko przygotować. Liam podszedł do mnie i delikatnie mnie podniósł. Złapał za rączkę i prowadził mnie powoli do jakiejś kolejnej sali. Niech się tak nie przymila. Nic to mu nie da. Zapukał do drzwi i krzyknął:

- Gotowe?

Usłyszał odpowiedź, która brzmiała tak i wszedł do środka, a ja za nim. Przez widok, który zastałam nogi się pode mną ugięły i usiadłam na podłodze przy ścianie.

- Aurelciu, twoim zadaniem, będzie zrobienie jej krzywdy. Wiem jak ty opiekuńcza jesteś i żebyś muchy nie skrzywdziła, dlatego chcę zmienić twoje spostrzeganie na świat. I zniszczenie psychiki, rzecz jasna.

Z sufity zwisały sznurki, które oplatały nadgarstki blondynki. Z podłogi również wystawały sznurki, które tym razem trzymały jej nogi. Miała czarne linie pod oczami od płaczu. Nie jestem w stanie nic jej zrobić. Chciałabym jej pomóc, ale nic nie mogę zrobić.

- Wstawaj słońce. Szybko szybko.

Jak zauważył, że nie mam zamiaru się ruszyć, wyjął paralizator. Od razu wstałam.

- Ale ja nie potrafię. Nigdy się z nikim nie biłam.

- Nie ma sprawy. Za tobą na stoliku są pomocne narzędzia.

Odwróciłam się i na stoliku leżały różne noże, piły, ten sam paralizator, zapalniczka i wiele różnorodnych rzeczy. Wzięłam do dłoni pistolet i nóż.

- Przepraszam...

Powiedziałam płacząc. Strzeliłam jej w ramie. Zaczęła krzyczeć i bardzo mocno płakać. Następny postrzał poleciał w udo. Następnie wzięłam nóż i rysowałam różne wzorki na jej nodze, brzuchu i ręce.

- Zrób coś innego, nudzi mi się! Podpal jej włosy!

Jak rozkazał, tak zrobiłam. Bałam się go. Wzięłam do dłoni zapalniczkę i przyłożyłam ogień do jej włosów. Jak już powoli ogień dochodził do skóry głowy, szybko użyłam gaśnicy.

- Proszę, już dość.

- Zrób kilka nacięć piłą na twarzy i zaprowadzę cię do twojego pokoju i dam ci pół godziny przerwy.

Zrobiłam, to co powiedział i siedziałam skulona w koncie i płakałam.

POV: Anastazja.

Wyprowadzili ją z domu, i włożyli do samochodu. Wiem, że byłam w tej sytuacji bezbronna, a policja mi nie uwierzy, więc zadzwoniłam do Noego. Opowiedziałam mu całą tą sytuację, i od razu ruszał na pomoc Aureli. Bardzo się o nią martwię. Mam nadzieję, że da radę wytrzymać tyle czasu. To trochę zajmie żeby ułożyć cały plan. Zostało mi czekać...

POV: Aurelia.

Po jakimś czasie usłyszałam jak ktoś puka w drzwi. Jak nie usłyszał reakcji zaczął w nie walić pięściami i kopać. Jednak osoba po drugiej stronie się nie poddała, usłyszałam dźwięk piły. Tym urządzeniem drzwi udało się rozwalić. Do pomieszczenia wszedł...

--------------------------------✨--------------------------
Dziękuję za czytanie!!! Ten rozdział jest naprawdę mocny. Biedna Aurelia... Tyle przeżyła a przeżyje jeszcze więcej HAHAHAHAHA. Miłego dnia/ wieczoru/ nocy w zależności kiedy to czytacie. Kocham was, mam nadzieję, że wy mnie nadal też!!! Hahahahahha

Nie ufaj każdemu kochanie 🍯Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz