91.

23 2 0
                                    

- Rowan.. Nie powinieneś był ukrywać przede mną takich rzeczy.. Przecież.. Pomógłbym ci z tym.. - powiedział cicho.. Nic nie rozumiał..

- W niczym byś nie pomógł. - westchnąłem. - Nie byłbyś w stanie zabić Zacharego.. Nie odwrócił byś czasu.. Jedynie mógłbyś zginąć. Ezra zrozum, że kocham cię najbardziej na świecie.. Jesteś moim jedynym bratem.. Jedyną rodziną, jaka mi pozostała.. Byłym w stanie oddać życie, abyś był bezpieczny.. I choć wiem, że zrobiłbyś dla mnie to samo, to nie mógłbym na to pozwolić.. Nie chce, abyś cierpiał, abyś zginął.. - spojrzałem na niego. Położyłem dłoń na jego policzku i delikatnie go pogłaskałem. - Braciszku.. Nie chcę abyś był smutny i płakał.. Nie lubię też gdy jesteś na mnie zły.. Choć teraz.. Masz do tego prawo.. Jednak to było.. Minęło i więcej nie powróci.. Hades poświęcił, życie dla tych których kochał i których chciał chronić.. Nie chciałem, aby tak to się skończyło, ale byliśmy przygotowani na tego typu sytuację.

- Przepraszam.. To ja powinienem chronić ciebie, a nie ty mnie.. Tak wiele wycierpiałaś przez niego..

- Ezra.. Posłuchaj.. Póki jesteś przy mnie mogę zrobić wszystko i nigdy nie czuje się źle.. Wręcz przeciwnie.. Sprawiasz, że czuję się bezpiecznie. - posłałem w jego stronę lekki uśmiech i schyliłem się składając na jego ustach czuły pocałunek. - Po prostu zostań przy mnie, dobrze? - zapytałem, a on pokiwał głową. - Kocham cię. - przytuliłem go, siadając na jego kolanach. Wiem, że nasz związek był dziwny i wielu nie odpowiadał, ale Ezra był jedynym, którego szczerze kochałem i wiedziałem że ze wzajemnością.. Cała grupa nas zaakceptowała, więc nie musimy niczego ukrywać.

- Też cię kocham.. - usłyszałem przy uchu jego cichy głos i na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Uwielbiam Ezrę..

***Anthony***
- Wyjeżdżam. - oznajmiłem spokojnie, opierając się o ścianę pokoju. Spojrzałem na Alexa i Ashera, którzy siedzieli na łóżku.

- Wyjeżdżasz? Niby dokąd? - zapytał zdenerwowany Alex.. Kocham jego zazdrosny ton.. Tak bardzo chciałbym go teraz do siebie przyciągnąć i pokazać, że należę jedynie do nich.. Ale niestety to nie czas na to..

- Wracam do Francji.. Podobno jakiś słodziak dobiera się do mojej grupy.. - poprawiłem kosmyk włosów.

- Oh musisz tam nadal jeździć? - Asher bawił się dłonią ciemnowłosego.. Uwielbiam ich widok.. Od razu mnie uspokajają..

- Dlaczego oni nie radzą sobie sami? Masz tam kogoś prawda? - zapytał ostro Alex, a długowłosy się zaśmiał zwyczajowo zaczynając szeptać mu do ucha.

- Kochanie.. Przecież wiesz ze nikogo nie mam.. Dodatkowo zawsze wiesz kiedy ktoś jest obok mnie. - dotknąłem miejsca na ramieniu, gdzie wszczepiłem sobie specjalny nadajnik, który kontroluje jego sowa. Miał pokazać mu, jak wierny mu jestem i wysłać prośbę o pomoc, gdy będę przerażony lub coś mi się stanie.. Asher miał głowę do takich wynalazków.. Dobrze, że udało mi się go namówić, aby mi coś takiego zamontował..

- A kiedy wrócisz? - spytał swoim słodkim głosem Asher.

- Za miesiąc.. Przywiozę ci coś niesamowitego.. - posłałem w jego stronę uśmiech.

- Pamiętaj, że jeśli nie wrócisz za miesiąc, to wyciągnę z twojego konta wszystkie pieniądze. - powiedział na co się zaśmiałem.. Oh on naprawdę uwielbiał pieniądze.

- Możesz to zrobić nawet bez tego..- powiedziałem i spojrzałem na Alexa, który wstał i poszedł bliżej mnie. Złapał mocno mój podbródek i w ten swój agresywny sposób pocałował mnie, czemu nie potrafiłem się oprzeć, od razu zaczynając to oddawać. - Musze iść.. Samolot czeka.. - wymruczałem, gdy się ode mnie oderwał.

- To zaczeka chwilę dłużej. - odpowiedział i pchnął mnie znów na ścianę, co szczerze mnie rozbawiło.

- Chcecie się bawić beze mnie? Ojoj.. - Asher przytulił się do jego pleców. Ugryzł Alexa w szyję, co spowodowało, że na chwilę się ode mnie oderwał. - Musimy cię dobrze pożegnać. - stwierdził, a ja pokręciłem głową, zlizując krew z rozgryźonej wargi.

- A co z małym Timem? - szepnąłem cicho, wiedząc że chłopak mógłby wrócić tu w każdej chwili.

- Nie martw się.. Dziś się zamieniliśmy. Będzie spał u mnie, bym mógł dziś zostać u was. - Asher uśmiechnął się w swój cwany sposób.

- Jak dobrze, że przemyślałem opcję późniejszej podróży.. - powiedziałem i zdjąłem kapelusz, poprawiając włosy. Czas nie był dla mnie ważny.. Mogę w końcu lecieć nawet jutro.. A samolot? Zwykła wymówka, która wiedziałem że zadziała aby zdobyć to czego chciałem. To zawsze działa..

- Niegrzeczny chłopiec, zasługuje na karę. - Teraz to Asher mnie pocałował, a ja delikatnie przejechałem dłonią po jego nagiej klatce piersiowej, wzdłuż tatuaży, które znałem już na pamięć.

***Paul***
Wszedłem do pokoju, przyglądając się Michaelowi, który znudzonym spojrzeniem błądził za oknem.

- Przyniosłem Ci jedzenie. - powiedziałem spokojnie, nawet na mnie nie spojrzał.

- Nie jestem głodny. - odpowiedział. Przecież ja go za chwilę zabiję.. Czemu sprawia takie problemy? Odstawiłem tace na stolik i podszedłem bliżej, delikatnie szarpiąc go tak, by na mnie spojrzał.

- Przestań się wygłupiać. Weź się wreszcie w garść. Nie jesteś małym dzieckiem, a szefem mafii.. Musisz nami pokierować. Richard na ciebie czeka.

- On? Ma dobre życie jakie jest.. Już mnie nie potrzebuje.. Niech ktoś inny zajmie się mafią.. Ja już nie jestem w stanie. - wyznał jak za każdym głupim razem kiedy zadaje mu pytanie, czy weźmie się wreszcie do roboty.

- Michael płomyczku ty mój.. Jesteśmy przyjaciółmi.. Chcę ci pomóc.. Proszę zjedz i przestań rozmyślać o tym wszystkim w ten sposób. - przytuliłem go delikatnie, po chwili poczułem jak się we mnie wtula.

- Ale Zach..

- Cii.. - przerwałem mu. - Wiem że był podłym śmieciem i że nikt nie powiedział ci, że Sophia żyła.. Jednak to już się stało.. Nie możesz wiecznie do tego wracać.. Potrzebujemy cię. - złapałem jego twarz w dłonie i starłem łzy jakie spłynęła z jego widocznie zmęczonych oczu.

- Przepraszam.. - powiedział, a ja westchnąłem.

- Nie masz za co.. Zjedz proszę i weź leki.. Posiedzę z tobą dopóki nie zaśniesz. - kiwnął głową, poczym usiadł przy stoliku zaczynając jeść. Naprawdę ciężko mi było patrzeć na niego, kiedy był w takim stanie i tak okropnie się męczył.. Uwielbiam go.. Jest moim przyjacielem odkąd pamiętam.. A nie potrafię sobie przypomnieć dnia w którym nie miałby na twarzy tego pięknego uśmiechu.. Nawet wtedy gdy zaginą Richard.. Pomimo że był smutny i dosłownie załamany to nie opuścił go uśmiech.. Wiedział że go znajdzie i tym śladem dążył, a teraz? Teraz wyglądał jakby już totalnie się zagubił.. A co najgorsza.. Wciąż unika spotkania z Richardem co u niego jest czymś niemożliwym.

Naćpany MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz