Eliot ciężko oddychał, po szaleńczym biegu przez cały budynek. Przez wybuch, sala w której byli spadła piętro niżej i nie umiał dostać się przez gruzy do Rafaela i Gabriela którzy czekali na niego po drugiej stronie.

- Tak się cieszę że nic ci nie jest.- Rafael przytulił go mocno, zaraz później odsuwając się lekko by zetrzeć z twarzy chłopaka łzy.

- Bałem się, że was zasypało..- Eliot nadal trząsł się że strachu.

- Spokojnie.. Przecież jesteśmy.- Gabriel położył mu dłoń na ramieniu. Chłopak przytulił się do niego. Starszy był dla niego niczym brat, podobnie jaki i Rafael, gdyby któremuś coś się stało, to nie wiedział co mógłby zrobić.

- I musimy pomóc innym.- Rafael podszedł do Aidena, który leżał przy gruzach. Przykucnął obok niego.- Wszystko dobrze?- zapytał łapiąc jego twarz w dłonie.

- Pomóż mi..- Aiden złapał jego dłoń.

- To niebezpieczne. Rafael odsuń się od niego. Jest omegą i to w trakcie cyklu, który w połączeniu z dużym szokiem jedynie się nasilił.- Gabriel przyjrzał się długowłosemu, łapiąc dłoń Eliota.

- Jeśli tak jest, to nie możemy go zostawić.- Rafael westchnął cicho. Słodki malinowy zapach, otaczał go dosłownie z każdej strony, więc rozumiał, dlaczego Gabriel się martwi. Jako alfa nie był odporny na silny zapach omegi.

- My się nim zajmiemy.- Eliot pociągnął Gabriela w stronę chłopaka.- Ty wyjdź zanim to na ciebie źle zadziała.

- Nie pomożecie mu.- Rafael podniósł chłopaka i przytulił do siebie, uwalniają odrobinę fermonów. Delikatny zapach migdałów otoczył i uspokoił informatyka, który wtulił się w niego. Wiedział z opowieści, że gorączka Aidena jest inna niż ta innych omeg i był w stanie mu jakoś pomóc.- Chodźmy, póki jeszcze się mu nie dałem.- posłał uśmiech w stronę dwójki.

- Jesteś pewny?- Gabriel podążył za nim.

- Jestem. Oddamy go w ręce jego alfy. Jak na razie musimy tylko zapewnić mu bezpieczeństwo.- długowłosy był spokojny, choć czuł silny gorąc. Obiecał jednak nie robić nikomu krzywdy i tego postanowił się trzymać. Jednak delikatne dłonie hakera, które błądziły po jego plecach, skutecznie uniemożliwia łzy mu myślenie.

- Nienawidzę cię.. Jesteś niczym więcej niż potworem.. Psem na smyczy ojca.. - Aiden dźgnął go palcem w klatkę piersiową.- Nie chcę cię znać.. Więc zabieraj łapy i zostaw mnie w spokoju.- warknął.

- Wydaje się że widzi w tobie inną osobę.. To dziwne, skoro czuje twój zapach.- brunet zastanowił się chwilę.

- Nie szkodzi. Pewnie za chwilę o tym zapomni.- Nadal go trzymał, pomimo że chłopak wyraźnie próbował się wyrwać.- Możemy zajrzeć do gabinetu Tristana. Zapewne ma jakieś leki między wszystkimi fiolkami.- skierował się w stronę odpowiedniego pomieszczenia. Na ich drodze pojawił się jednak nowy kłopot.

Eliot od razu wycelował broń w kobietę o brązowych włosach, gdzie kilka kosmyków było pomalowanych na czerwono. Ubrana była w krótką czerwoną sukienkę, a na nogach miała obcasy.

- Kim jesteś?- Rafael mocniej przytulił chłopaka, zerkając kontem oka na dwójkę stojącą za nim.

- Zwą mnie 'Rabbit'.- Alison uśmiechnęła się idąc dwa kroki do przodu.

- Jestem Rafael.- przedstawił się.- Chciałbym prosić cię o jedną przysługę.- dodał spokojnym tonem.

- Przysługę? Stoimy po dwóch stronach. Dlaczego miałaby coś dla ciebie zrobić?- przechyliła głowę w bok, będąc ciekawą.

- Bo poza byciem piękną jesteś również człowiekiem.- odwrócił się i podał nadal narzekającego hakera w ręce Gabriela. Później  pogłaskał go po policzku i złożył pocałunek na jego głowie, by zrobić to samo z  Eliotem.- Dlatego daj im odejść. Chcę aby zabrali chorego do jego alfy, aby później zobaczyć,czy nie nabawił się jakiś urazów przez spadający gruz.- wrócił spojrzeniem do kobiety.

- Rafael.. Nie możesz.- wiśniowowłosy złapał rękaw jego szaty. Kolejny raz w tym dniu jego oczy się zaszkliły.

- Spokojnie. Dla mnie liczy się jedynie wasze bezpieczeństwo.- przytulił go lekko.- I proszę nie płacz. Chcę zobaczyć twój uśmiech.

- Zbiję ją..- Eliot starł łzy i odbezpieczył pistolet.

- Nie.- głos starszego stał się stanowczy.- Kobiet nie wolno krzywdzić, nawet jeśli stoją po stronie wroga..

- Idźcie.- Alison podeszła bliżej nich. Rafael wyszedł przed dwójkę i przyjrzał się jej.- Ty również.- kobieta złapała jego twarz w dłonie.- Jesteś pierwszym człowiekiem, który pokazał mi coś tak niezwykłego. Zabicie tak dobrej osoby jedynie bardziej zniszczyło by świat.. Dodatkowo masz dla kogo żyć.- uśmiechnęła się lekko.

- Jesteś zagubionym aniołem, prawda panienko?- złapał jej dłonie.- Podążasz za osobą, którą kochasz i szanujesz.. Jednak twoja droga jest strasznie zaplątana, prawda? Masz wiele trudnych wyborów i nie jesteś pewna czy robisz słusznie..- wyszeptał przyglądając jej się z uśmiechem.- Podążaj za głosem serca.. Bądź piękna, dobra i słuchaj tego co ono ci mówi.. Droga zrobi się łatwiejsza, gdy zrozumiesz samą siebie.

- Dziękuję. Nie dziwię się dlaczego tej dwójce tak na tobie zależy.. Proszę zadbaj o tych których kochasz.- kobieta wreszcie zaczęła rozumieć, co Philip widzi w Rafaelu. Mężczyzna był niczym bóg..- Użyjcie tej drogi, a dotrzecie do pokoju, gdzie jest alfa tego chłopaka. Zamknęliśmy go razem z jakąś dwójką. Hades kazał wyprowadzić z budynku ciężarnych i chorych. Nie chciał byśmy zabili kogokolwiek. Mamy was po prostu przytrzymać w tym miejscu.- wyznała.- Ma kilka nie rozwiązanych spraw rodzinnych i nie chciał, by mu przeszkodzono.

- Rozumiem.. Więc bądźcie bezpieczni.- złożył pocałunek na jej dłoni i spojrzał na dwójkę.- Chodźcie.- posłał w ich stronie lekki uśmiech, co spowodowało kolejne łzy u wiśniowoełosego. Chłopak był zły na Rafaela że był gotowy poświęcić życie.. Dlaczego on nigdy nie pomyślał o sobie chodź by przez chwilę? Dlaczego nie zwrócił uwagi na uczucia jego i Gabriela? Chciał ich pozostawić, choć wiedział, że bez niego nie widzą żadnego sensu w życiu?

- Jesteś potworem..- rzucił i ruszył przed siebie. Minął go i zaczął odchodzić.

Rafael jedynie westchnął i podszedł do Gabriela, którego Aiden wypytywał o tysiące rzeczy, wyrywając się z dziwnego transu. Mówił że ma pracę do wykonania, że nienawidzi Jacka i że chce zobaczyć się z bratem. Dlatego Rafael z ulgą stwierdził, że jego stan nie jest zbyt groźny, choć gorączka wciąż trwała.

- Zabierzmy go.. Eliot sobie poradzi.- Gabriel posłał starszemu lekki uśmiech, na co ten jedynie kiwnął głową, wiedząc że wiśniowowłosy potrzebuje chwili.

Naćpany MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz