California | 30 lipca 2000 r.

24 1 0
                                    

Nauczyłam się kwestii, podrasowałam charakter postaci pod swoje preferencje i przećwczyłam zachowywanie się jak Jill. Nie mogłam jednak pomyśleć o wszystkim, istotną rzeczą, o któej zapomniałam było załatwienie sobie mieszkania na czas nagrywek. Mimo że zdecydowana wiekszość scen miała zostać nagrana w Californii, czyli tam gdzie mieszkam, to oczywiście wolałam mieć hotel w okolicy niż dojeżdżać godzinę w jedną stronę, zwłaszcza, że nagrywki miały często zaczynać się bardzo wcześnie rano, o wręcz nieludzkich godzinach. Przypomniałam sobie o mim niedopatrzeniu późnym, niedzielnym wieczorem, koło północy, kiedy znowu nie mogłam zasnąć, przez natłok męczących mnie myśli na każdy możliwy temat. Zapaliłam światło i zaczęłam przeszukiwać mój cały apartament, szukając dokumentów i umów. Adres pierwszego miejsca nagrywek musiał przecież być gdzieś zapisany. Spędziłam pół godziny przeglądając wszystkie teczki, zeszyty i luźne stosy kartek. Nic przydatnego nie znalazłam. Nie miałam już czasu czekać do rana, miejsca w hotelach od zawsze zajmowały się szybko. Musiałam szybko się dowiedzieć gdzie dokładnie odbędą się nagrywki.  Jedyne co mi przyszło do głowy to telefon. Ale kogo? Cole Freezman był moim szefem, pracodawcą i bardzo sławną i szanowaną osobą. Perspektywa zadzwonienia do niego o tej porze, z taką sprawą (która powstała tylko i wyłącznie przez moją nieuwagę) przyprawiała mnie o dreszcze. Czułam się z tym strasznie niezręcznie, nie chciałam postawić siebie w takim świetle, jeszcze przed rozpoczęciem pracy. Wzięłam głęboki wdech i przygotowałam się na ośmieszenie. Wybrałam numer i zadzwoniłam. Nie wiem czy to źle, czy dobrze, ale nie odebrał. Czekałam przez kilka minut aż podniesie słuchawkę, ale nje zrobił tego. Z jednej strony spowodowało to, że westchnęłam z ulgą, z drugiej strony jednak nie miałam więcej pomysłów na plan działania. Odłożyłam telefon, a mój wzrok szybko przyciągnęła mała, pognieciona karteczka, która wysunęła się z pomiędzy stron mojego zeszytu, w którym zapisywałam pomysły na własny scenariusz filmowy. To była kartka, którą dostałam od Alouette. Kartka z jej numerem telefonu i niewyraźnym dopiskiem ,,Zadzwoń do mnie, Kotku" Przemyślałam sprawę przez chwilę, ale nie widziałam innej opcji. Zadzwoniłam. Chciałam tylko jednej, szybkiej odpowiedzi na pojedyńcze pytanie. Tym razem też czekałam dłuższą chwilę, ale Alouette po chwili odebrała. 
"Kto mówi?" Zapytała zaspanym, lekko zachrypniętym głosem.
"Cordelia" odpowiedziałam krótko.
"Cordelia... Nazwisko?" najwyraźniej dziewczyna nie poznała mnie ani po głosie ani po imieniu.
"Cordelia Swan, dałaś mi numer na imprezie. Nie pamiętasz mnie?"
"Ah, ty. Oczywiście, że pamiętam. Jak mogłabym zapomnieć te oczy." Usłyszałam jej stłumiony, lekki śmiech. Nie mogłam powstrzymać delikatnego uśmiechu, cieszyłam się, że nie rozmawiałyśmy teraz w cztery oczy i nie mogła zobaczyć mojej twarzy. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu szybko przeszłam do rzeczy.
"No tak... Dobra. Chciałam tylko zapytać, czy masz adres nagrywek, dalej nie mam pokoju hotelowego." Na szczęście Alouette miała wszystkie adresy. Nie miała problemu z podaniem mi ich, więc jeszcze tej nocy mogłam przez internet załatwić sobie pokój w hotelu niedaleko studia, a po pięciu minutach rozłączyłyśmy się. W końcu mogłam się uspokoić, pójść spać.

Papierosy i kawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz