Doczekałam się pierwszego dnia nagrywek, finalnie o dziwo byłam bardziej podekscytowana niż zdenerwowana czy zestresowana. Obudziłam się o 5 rano, równo z budzikiem. Mój pokój hotelowy był mały, ale nawet przytulny. Po jednym dniu przyzwyczaiłam się już do absurdalnie ciasnej łazienki, jak i do silnego zapachu odświeżacza powietrza, który unosił się w całym pokoju. Zjadłam małe, szybkie śniadanie i ubrałam się właściwie w cokolwiek, w końcu i tak musiałam jeszcze przebrać się w kostium. Około 6 byłam już na miejscu, gotowa żeby zacząć przygotowania. Większość aktorów była już na miejscu, co szczerze trochę mnie zaskoczyło, myślałam, że ja jestem bardzo wcześnie. Przywitałam się z reżyserem, potem również z Leonardem, jak do tej pory, z nim złapałam na razie chyba najlepszy kontakt. Nie miałam czasu na nawiązanie dłuższej rozmowy, bo po chwili zostałam zawołana do garderoby, żeby założyć kostium i zaraz miałam iść na makijaż. Moim strojem na pierwsze trzy sceny została elegancka biała koszula i różowa spódnica, więc w scenach z moją ,,rodziną" wyglądałam bardzo grzecznie i niewinnie. Makijaż miał sprawić, że będę wyglądać młodziej. Zaraz po tym, jak makijażysta skończył pracować nad moją twarzą, na moje miejsce weszła Alouette. Jej kostium bardzo przyciągnął wzrok. Miała różowy szlafrok, związany w taki sposób, że było widać jej odsłonięte obojczyki i głęboki dekolt. Przez chwilę stałam przy ścianie, przekonana, że nie jest świadoma mojego spojrzenia, bo zupełnie nie zwracała na mnie uwagi. Do czasu.
"Jak nie idziesz jeszcze na plan, to może zrobiłabyś mi kawę, hm? Nie miałam dzisiaj czasu." To było bezczelne, za kogo ona się uważała? Aż taką wielką gwiazdą nie jest, żeby mogła zwracać się do losowej osoby o przysługę. Zdenerwowała mnie, nie miałam zamiaru jej usługiwać.
"Jasne, już lecę." odpowiedziałam sarkastycznie i wyszłam z pokoju. Słyszałam jak dziewczyna jeszcze coś dopowiada, ale już mnie to nie interesowało. Swoim zachowaniem zawsze zmuszała mnie do odwrócenia wzroku od jej pięknego ciała. Najwyraźniej była tylko ładna, nic więcej, a ja po naszej późnej telefonicznej rozmowie znowu wpatrywałam się w nią, jak naiwne dziecko....
Pierwsze sceny, w których ja uczestniczyłam, były bardzo łatwe do nagrania. Po krótkiej konwersacji z moją filmową ,,rodziną", atmosfera się rozluźniła i mogłam wczuć się w sytuacje obiadu z rodzicami. Nawet nieźle się bawiłam jako zbuntowana nastolatka, docinające bezczelnie swojemu ojcu. Następne ujęcie w pokoju Jill sprawiło mi już więcej problemu, wymagało ładnych i sprawnych ruchów. W scenariuszu wyglądało to na łatwe, przebieram się w czarną, skórzaną mini, maluje usta szminką. Cała trudność polegała na tym, że musiałam cały czas wyglądać ładnie, zdjąć koszulkę, zgrabnie rozciągając kręgosłup, szybko przebrać się w obcisłą sukienkę i nie zrobić przy tym żadnej dziwnej miny. Kosztowało mnie to trochę nerwów, ale po kilku próbach nagranie zostało zaakceptowane, a ja mogłam iść zrobić sobie przerwę. Po mnie nagrywali sceny z resztą obsady, praktycznie z każdym po kolei. Widać było, że część jest dużo bardziej profesjonalna na przykład ode mnie, nagrania zajmowały zdecydowanie mniej czasu. Po pracy Anna Salotto, czyli ta ciepła, serdeczna blondynka, zachowująca się w stosunku do prawie wszystkich jak mama grupy, zaproponowała, że osoby, które po nagrywkach nie mają już innych zajęć, mogą miło spędzić razem czas, trochę porozmawiać. Ze względu na brak innych, ważnych rzeczy do roboty oraz na przekonujące, pełne nadziei spojrzenie Anny zgodziłam się. Usiadłam ze wszystkimi przy stole. Nie wiedziałam co mówić, jakie tematy poruszyć, więc głównie słuchałam innych. Ku mojemu (i jak się okazało, wielu osób) zdziwieniu, Alouette również zaszczyciła nas swoją obecnością. Wypalając kolejnego papierosa, mierzyła wzrokiem każdą osobę w jej zasięgu. Nie mówiła wiele, nie opowiadała o sobie. Za to dużo się śmiała, opowiadała żarty przepełnione ciętym, czarnym humorem. Po jakimś czasie uznała, że sama posiadówka, i to jeszcze bez alkoholu jest nudna.
"Rozkęćcie się, chcę się zabawić. Pograjmy w coś, obiecuje, że będzie fajnie." Prosiła z tym swoim przekonującym błyskiem w oku. Nie potrzebowała dużo czasu, żeby nakłonić większość osób do rozrywki. Nie było pod ręką gier planszowych, karcianych, jedna ze statystek zaproponowała klasyczne zadawanie pytań.
"Nie, nie. Mam lepszy pomysł, co to za pytania bez wyzwań? No dalej, jak za starych dawnych lat. Nie wierze, że ktokolwiek z was tego nie robił, jeszcze parę lat temu" ciemnowłosa dziewczyna nagle bardzo się ożywiła.
"Jesteś jak dziecko." Skomentował Ethan w żartach, ale Alouette poczuła się obruszona.
"To odejdź i nie graj. Stary gbur" odcięła się, odwracając wzrok. Odeszło kilka osób, ale 8 (w tym ja) zostało. Nie wiem dlaczego też po prostu nie wstałam, może miałam ochotę na rozluźniającą zabawę, a może po prostu nie było nic innego do roboty. Zaczęło się głównie od pytań, niewinnych, niezobowiązujących, ale gra rozkręcała się. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona, ale szybko zmieniłam zdanie. Warto czasem odłożyć dumę i powagę na drugi plan i pobawi się jak dziecko. Posypało się trochę osobistych wyznań, związanych z fantazjami ludzi. Leonardo zatańczył z Anną tango, a Jake namówił jedną z młodszych dziewczyn na odtworzenie sceny z klasycznego starego filmu, w którym zawsze chciał zagrać. Przyszło kolej a mnie, czekałam z niecierpliwością, aż dowiem się czego chciałaby ode mnie któraś z pozostałych aktualnie dostępnych osób. Najpierw dogadały się między sobą w kwestii tego, kto będzie wymyślał moje wyzwanie. Wybrały Alouette, podeszła do mnie z nikczemnym uśmiechem. Już wiedziała, co ode mnie chce.
"Spodoba ci się, wiem, że byś chciała to zrobić" pociągnęła mnie za rękę, prowadząc za kolumnę, żeby odciąć się od wzroku większości osób. Jej dłonie były chłodne, trzymała mnie przy sobie mocno.
"Co takiego?" Byłam zdezorientowana, ale przy tej kobiecie to nic nowego. Zbliżyła się do mnie tak, że czułam dym z jej papierosa na swojej szyi.
"Chcę żebyś mnie pocałowała." Wyszeptała mi do ucha.
"Co proszę?" Byłam zdezorientowana i zmieszana, a najgorsze było to, że moje policzki same z siebie przybrały różaną barwę.
"Zrób to. Co to zmieni? To tylko jeden pocałunek, na pewno już całowałaś dużo osób." Wbiła we mnie swoje czarne oczy.
"Boisz się mnie?" Nie chciałam dłużej się z nią męczyć, wiedziałam, że nie da mi spokoju. Pochyliłam się do niej, pocałowałam jej duże, ciemnowiśniowe usta. Były miękkie i delikatne. Tylko jeden pocałunek, niewinny i nie zmieniający nic.
CZYTASZ
Papierosy i kawa
RomanceCordelia jest dziewczyną o wielkich ambicjach, marzy o wielkiej karierze. Pewnej nocy w klubie spotyka znaną aktorkę, Alouette Fontaine. Wtedy jeszcze nie wie, że ich drogi będą się krzyżować jeszcze wiele razy. Jeśli lubicie nieoczywiste, nie przes...