California | 14 sierpnia 2000 r.

17 1 0
                                    

Ostatni dzień nagrywania obie z Alouette rozpoczęłyśmy zmęczone, ale zadowolone z tych paru godzin, które udało nam się przespać, między drugą a szóstą.
"Pójdę do siebie się ubrać." Dziewczyna przeciągnęła się. Ziewnęłam sennie i na moment położyłam głowę na jej ramieniu.
"Zrobić Ci kawę?"
"Nie lubię Twojej kawy, jak już piję to zbożową, słodszą."
"Dobrze i tak zobaczymy się na miejscu."
"Mam nadzieję, że nie dostaniemy scen z Anną." rzuciła jeszcze z na wpół sarkastycznym uśmiechem Alouette. Poszłam podprowadzić ją do drzwi i się pożegnać. Wyszło inaczej niż się spodziewałam, dziewczyna spojrzała na mnie jeszcze raz.
"Dzięki za wódkę i plaster." pocałowała mnie w policzek zanim wyszła. Uśmiechnęłam się i nawet trochę zarumieniłam. To było słodkie.
Tego dnia był czas na ostatnie poprawki, ujęcia. Ja i Alouette doczekałyśmy się sceny morderstwa. Atmosfera była cudowna, nawet aktorzy, którzy niezbyt się dogadywali, utrzymywali dobre stosunki podczas pożegnania. Z okazji zakończenia pracy została również zorganizowana posiadówka z szampanem i słodyczami, główni własnoręcznie wykonanymi. Zostałam tylko chwilę, symbolicznie, żeby nie wyjść na ignorantkę. Przez to jednak, że byłam bardzo niewyspana, nie miałam zbytnio siły na siedzenie wśród całej ekipy filmowej. Za dużo i za głośno. Wyszłam na taras odetchnąć przez chwilę, podmuch chłodnego powietrza rozwiał moje jasne loki, w taki sposób, że zasłoniły mi ponad połowę twarzy. Nie zagrałam w wielu filmach, może dlatego zakończenia zawsze były dla mnie trudne, przywiązałam się trochę za bardzo. Wraz z codziennością, wróciły do mnie myśli o zmianach, o zostaniu reżyserką. Teraz kiedy miałam więcej czasu nad tym rozmyślać, znowu to rozważałam. Z kłębiących się myśli wyrwał mnie mocny uścisk od tyłu i delikatne, szczupłe dłonie na mojej talii.
"Co tak siedzisz sama?" spytała cicho Alouette.
"Nic, zmęczona jestem." odparłam zgodnie z prawdą.
"Gdybym miała utrzymać z kimś z was kontakt, to z Tobą. Będziesz za mną tęsknić jak wyjadę?" Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Natychmiast odwróciłam się przodem do niej, czując ucisk w gardle.
"Wyjedziesz? Gdzie?"
"Do domu, we Francji. Nie wiem na ile." wzięła mnie za ręce.
"Do Francji... To tak daleko..." Od razu posmutniałam, zaczęłam już się przywiązywać, akurat teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać, ona nagle musiała wyjechać.
"Wiem... Będzie mi Ciebie brakować. Spędź ze mną jeszcze ostatnią noc." Dziewczyna starała się uśmiechać, ale usta jej drżały, a oczy szkliły się, z resztą ja pewnie wyglądałam podobnie. Pokiwałam lekko głową.
"Pójdziemy coś zjeść, a potem spać, poleżeć razem. Wiem jak lubisz się przytulać i leżeć razem." Ciężko było mi mówić. Wiedziałam, że Alouette nie wyjeżdża na zawsze, ale bardzo ubolewałam nad tym, że nie wiem ile jej nie będzie, kiedy wróci.
"Chodź, wyjdźmy stąd teraz. Nie interesuje mnie nikt inny, chcę dobrze wykorzystać ten czas tylko z Tobą." Dziewczyna zmrużyła oczy, odgarniając napływające na nich łzy.
"Co idziemy jeść? Co najbardziej lubisz?" zapytałam.
"Zjadłabym coś słodkiego, uwielbiam makaroniki. Czasami sobie mogę pozwolić na nagięcie diety."
"W takim razie deser. Znam fajne miejsce." Drogę do małej kawiarenki na przedmieściach wypełniłam rozmową o ulubionych rodzajach roślin od myślenia o tym specyficznym rozstaniu.
W kawiarni "Honey Bee" tak jak zwykle nie było dużej kolejki. Poczekałyśmy około 10 minut, aż podeszła do nas sympatycznie wyglądająca młoda kelnerka. Nasze zamówienie składało się z dwóch shake'ów waniliowych, makaroników i dwóch kawałków tiramisu. Znalazłam dla nas miejsce z widokiem na miasto.
"Nie wiedziałam że jesteś z Francji." zaczęłam rozmowę próbując łyka shake'a.
"Nie trudno się domyślić. Słyszałaś moje imię?" Alouette sarkastycznie wzruszyła ramionami. Jedząc makaroniki wyglądała jak małe dziecko. Twarz rozjaśniła się jej momentalnie, a jakikolwiek umiar w jedzeniu przestał mieć znaczenie.
"Racja..." - Spojrzałam w inną stronę, trochę zawstydzona własną głupotą. - "Nigdy nie byłam we Francji."
"Warto pojechać. Jest trochę zimno, ale bardzo ładnie. A ty skąd jesteś? Twoje imię nie zdradza wiele."
"Z Nowego Yorku. Zdecydowanie za duże miasto dla mnie." zaśmiałam się.
"Byłam, miałam dużo spotkań. Reżyserzy, fani, pełno wszystkiego."
"Za dużo wszystkiego, wyjechałam, żeby nie zwariować."
"Gdybyś mogła wybrać jeden kraj i spędzić w nim resztę życia, jaki by to był?" Jedną ręką dziewczyna jadła powoli kawałek tiramisu, drugą bawiła się słomką od napoju, przekładając ją między palcami. Nad odpowiedzią nie musiałam długo się zastanawiać.
"Podoba mi się w Azji, Japonia, Chiny."
"Zostań przy Japonii, Chiny są specyficzne."
"A Ty, gdzie byś zamieszkała?" ciągnęłam temat.
"Są dwie opcje. Francja, tam gdzie się wychowałam, albo ciepłe kraje. Podobało mi się w Tajlandii."
Niedługo potem skończyłyśmy jedzenie. Ten deser tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że muszę pojawiać się tu częściej. Pojechałyśmy do hotelu, w którym Alouette miała pokój. Panował nieład, ubrania wepchnięte do otwartej walizki, naczynia od kilku dni nie oddane do kuchni i niepościelone łóżko.
"Pomóc Ci się spakować?"
"Przecież już się spakowałam. Wszystko mam przygotowane." dziewczyna obrzuciła mnie chłodnym, badawczym spojrzeniem. Nie było jeszcze późno, ale tak czy inaczej od razu przebrałyśmy się w wygodniejsze rzeczy i usiadłyśmy razem na łóżku. Alouette owinęła się miękkim kocem we wzór lamparcich cętek i zrezygnowana skuliła się na łóżku, głowę umiejscawiając na moich kolanach.
"Czemu jesteś taka smutna? Przecież kochasz ten kraj, jedziesz do rodziny." Starałam się zrozumieć jej depresyjny nastrój.
"Właśnie, do rodziny, nie mam z nimi najlepszej relacji. Po drugie nie przygotowałam się i jeszcze odchorowuję nagłe zmiany. A Tobie jest trochę przykro, że wyjeżdżam?" Spytała z wyraźną nadzieją w głosie.
"Jest, oczywiście że jest. Ale nie dołuję się na zapas. Nie myślę o tym na zapas."
"Włącz jakiś film, też chcę o tym na razie nie myśleć." Poprosiła wręczając mi pilot do telewizora. Znalazłam kanał na którym za kilka minut miał włączyć się ekranizacja "Hamleta". Klasyka kina i teatru, dla większości nudna, dla mnie jako osoby zafascynowanej aktorstwem i sztuką - inspirująca. Alouette nie narzekała, było jej wszystko jedno co obejrzymy. Usiadła trochę wyżej i przytuliła się do mnie. Jej chłodne, delikatne ciało działało na mnie bardzo kojąco. Przytuliłam ją i zrobiłam delikatny masaż pleców, prawie w ogóle nie koncentrując się na filmie. Był długi, ale całkiem przyjemnie minęły mi te dwie godziny.
"Już koniec?" zdziwiła się Alouette, mimo że właściwie nie oglądała, tylko słuchała.
"Tak, na to wygląda, chcesz iść spać?" zapytałam z troską, z powrotem naciągając koszulkę na jej plecy.
"Mam trochę inny pomysł." lekko się uśmiechnęła, a w jej oczach pojawiły się zadziorne iskierki.

Papierosy i kawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz