California | 5 lipca 2000 r.

48 1 0
                                    

Tego dnia poczułam, że potrzebuje się oderwać od zwykłej szarej codzienności. Powtarzając wciąż tą samą rutyn, można doprowadzić się do szaleństwa. Posłuchałam się znajomych i postanowiłam pójść na imprezę, zabawić się w klubie, wypić trochę alkoholu. Około 21:00 zaczęłam się zbierać. Ubrałam się tak, żeby zwiększyć swoją pewność siebie, nie miałam zamiaru już niczym się stresować, chociaż przez te kilka godzin. Jasno różowa, krótka sukienka z kilkoma kokardami ciasno opinała moje ciało i podkreślała figurę. Białe, długie rękawiczki może nie były nowoczesne, ale ładnie dopełniały stylizację. Włosy zostawiłam rozpuszczone, chociaż najwygodniejsze to nie było, jasne loki wpadały mi do oczu i przyklejały się do błyszczyku na moich ustach. Ostatnim detalem zostały ciemne okulary, byłam świadoma tego, że gdy je zdejmę, prawdopodobnie zwrócę na siebie uwagę wielu osób. Widziałam już wiele ludzi zafascynowanych moją heterochromią, wpatrujący się we mnie jakby chcieli wbić swoje ciekawskie, przenikliwe spojrzenia w głąb mojej duszy. Czasami z tego korzystałam, innym razem wolałam ukryć, na szczęście zawsze można zmienić zdanie. Weszłam do klubu dość późno, zbliżała się północ. Nie byłam jeszcze pewna jak długo zamierzałam zostać. Sama w sobie impreza była wydarzeniem dość prestiżowym. Widziałam tam nawet kilka bardziej znanych osób. Wstęp zapewniła mi trochę naciągana wizytówka, która jako początkująca aktorka, dostałam od producenta. Podeszłam powoli do baru, rozglądając się dookoła, patrząc a twarze ludzi, większość była parach lub małych grupkach, mało kto przychodzi w takie miejsca sam. Usiadłam na jednym z czarnych, wysokich krzeseł przy barze i zamówiłam dość mocnego drinka na początek. Podczas kiedy czekałam na moje zamówienie, od tyłu chwiejnym krokiem podeszła do mnie kobieta, mocny zapach papierosów można było poczuć jeszcze przed tym jak znalazła się blisko
"Przepraszam, to chyba moje miejsce." powiedziała niewyraźnie swoim lekko ochrypłym głosem. Odwróciłam się i spojrzałam na nią, wtedy zobaczyłam kogoś, kogo absolutnie nie spodziewałabym się w takim miejscu. Stała za mną gotycka piękność o porcelanowej cerze i wielkich, ciemnych oczach. Sama Alouette Fontaine w jakże niecodziennym wydaniu. W jednej ręce trzymała papierosa, drugą przytrzymywała się stołu, żeby utrzymać równowagę. Nawet w takiej odsłonie piękna znanej aktorki robiło na mnie ogromne wrażenie.
"Słucham?" Nie za bardzo zrozumiałam jaki jest problem, przy barze były jeszcze conajmniej trzy wolne krzesła. Dziewczyna zaśmiała się cicho pod nosem i kolejny raz zachwiała się na nogach.
"Mówię że- że ja tu siedzę." Szturchnęła mnie lekko, dając do jasno do zrozumienia że mam zejść. Nie miałam na to zbytnio ochoty, ale stwierdziłam, że ta rozmowa i tak do niczego nas nie doprowadzi. Zaraz jak dostałam drinka, zaczęłam iść obrażona w inną stronę. Ledwo zrobiłam kilka kroków, a Alouette znowu coś mówiła, niezgrabnie dotknęła mojej ręki.
"Ale gdzie idziesz?" Spytała nieprzytomnie, wbijając we mnie spojrzenie swoich cudownych, ciemnych oczu, aktualnie prawie czarnych przez powiększone węzły źrenice.
"Z kim przyszłaś, śliczna?" kontynuowała ze swoimi pytaniami. Nie wiem co mnie pokusiło, ciężko było jej się oprzeć, wyglądała jak najpiękniejsza kobieta na tej ziemi, postanowiłam, że trochę zabawnej, niewinnej rozmowy mi nie zaszkodzi, w końcu przyszłam tu dla relaksu i przyjemności.
"Sama, a ty?" Odparłam pozwalając jej mnie zatrzymać. Alouette nie odpowiedziała na moje pytanie, tak jakby druga część mojej wypowiedzi wcale do niej nie dotarła.
"Jak to? Taka ładna dziewczynka. Kupię ci drinka." Po alkoholu zachowywała się jak jakoś creep, ale coś sprawiało, że odmówienie jej lub odejście było niemożliwe. Wróciłam do baru, usiadłam obok niej, przynajmniej nie byłam teraz całkiem sama. Zanim skończyłam swojego pierwszego drinka, dostałam od dziewczyny drugiego.
"Nie powiesz mi jak masz na imię?" Spojrzała na mnie z wyrzutem.
"Zapomniałam, jestem Cordelia" Lepsza wymówka nie przyszła mi do głowy, ale nie była nawet potrzebna.
"Jak w tej książce - zaśmiała się, zabierając mi kieliszek, żeby nadpić z niego trochę. Jej bezczelność była intrygująca. - Wiesz jak mam na imię?" Oczywiście że wiedziałam, tak jak zapewne ponad połowa osób na tej imprezie.
"Alouette, czyż nie?"
"Skąd wiedziałaś?" przechyliła głowę robiąc zdziwioną minę.
"Zgadłam, wyglądasz jak Alouette" Trochę sobie z nią pogrywałam. Aktorka pochyliła się do mnie, żeby być jeszcze bliżej.
"Jesteś... wróżką? Albo magikiem?" Ciężko było w tamtej chwili powstrzymać się od śmiechu. Bawiłam się przednio, widząc jak wierzy w każde moje głupie, choć niewinne kłamstwo. Alouette wydawała się mną tak zafascynowana, jak ja nią. Żeby utrzymać mnie blisko siebie, kupiła mi jeszcze kilka drinków z naprawdę dużą ilością alkoholu, cztery, pięć, może sześć? Błoga beztroska opanowała moje myśli, wypełniła głowę, dużo się śmiałam i tańczyłam. Kilka godzin później z moją towarzyszką siedziałyśmy w pokoju gościnnym za kotarą, paląc papierosy.
"Po co ci okulary, w oczy nie ma słońca" zaczęła znowu dziewczyna, patrząc na mnie z specyficznym grymasem na twarzy. Wzruszyłam ramionami i wciągnęłam jeszcze więcej dymu co płuc. Nadmiar alkoholu wpłynął na mój refleks i świadomość tego co się dzieje. Alouette w ciągu kilku sekund zdjęła moje okulary i spojrzała na moje oczy zaintrygowana.
"Jakie piękne... Wyjątkowe" powiedziała cicho, wkładając delikatne palce w moje jasne włosy. Poczułam jeszcze większe gorąco na mojej i tak już rozgrzanej twarzy.
"Tak myślisz? Ty też jesteś ładna. Powinnaś zagrać w jakimś filmie."
"Kiedyś już grałam."
"Zagram w moim. Chce nagrać film, zagraj w nim." Plątał mi się język i traciłam kontrolę nad tym co mówię.
"Dobre, ale musisz mi zapłacić"
"Ile się za ciebie płaci?" Trzęsącą się ręką wyciągnęłam z torebki zwiniętą umowę, to była tylko odrzucona przeze mnie wersja próbna, ale w tamtej chwili nawet tego nie wiedziałam. Alouette zastanawiała się chwile, sama nie pamiętała ile bierze za rolę. W końcu wzięła kartkę, w miejscu podpisu nabazgrała swoje nazwisko, a zamiast ceny narysowała serduszko.
"Ty możesz mi zapłacić inaczej. Jest mi tak gorąco..." Jękneła siadając w rozkroku na moich kolanach. Granatowa sukienka podwinęła jej się, odsłaniając dużą część zgrabnych ud. Nie mogłam się powstrzymać, ona też mnie nie zatrzymywała. Wręcz przeciwnie, chciała, prosiła. Skończyłyśmy razem w łóżku. Bez sukienki Alouette wyglądała jeszcze piękniej, jej ciało - czysta perfekcja. Sama nakierowała moją dłoń na odpowiedni punkt, każdy delikatny ruch moich palcu powodował krzyki. Odchyliła się do tyłu i prosiła o więcej. Poczucie władzy sprawiało że straciłam że traciłam kontrolę nad samą sobą. Poza pięknym ciałem i głośnymi, pełnymi porządnia jękami, niezbyt wiele pamiętam z tej nocy. Po wszystkim obudziłam się w pokoju gościnnym sama, nie mając na sobie nawet bielizny. Obok mnie leżała karteczka. Alouette niezgrabnym i pośpiesznym pismem wpisała swój numer telefonu i jedno zdanie "Zadzwoń do mnie Kotku"

...

Następny dzień był ciężki, około 4 nad razem zamówiłam sobie ubera do domu, tam przespałam kilka godzin , do 12. Odkąd tylko wstałam, męczyły mnie bóle brzucha i głowy. Czułam się ogólnie nie za dobrze. Mam wysoką tolerancję, jeśli chodzi o alkohol, ale tym razem straciłam kontrolę i przesadziłam. Spędziłam większość dnia w łóżku, na ostrym kacu. Alouette wciąż powracała do moich myśli, przebłyski ze spędzonego z nią czasu wciąż pojawiały się w mojej głowie. Co ja zrobiłam i jak do tego doszło? Co do tego doprowadziło, gdyby ktokolwiek z jej fanów czegoś się dowiedział, zapewne zrobiłby się z tego niezły skandal... Nie wiedziałam co zrobić z całą tą sytuacją, nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się nic takiego. Stwierdziłam że lepiej byłoby o tym zapomnieć, co nie było wciąż prostym zadaniem. Nawet na telefonie wyświetliło mi się kilka jej zdjęć, a następnej nocy przyśniła mi się. Po czasie zaczynało być łatwiej, mijały dni, tygodnie, wracałam do codziennych obowiązków, a Alouette przestała być już ważna. To była tylko jedna noc, jeden, krótki stosunek. Jakiś czas później zaczęłam znowu potrzebować zarobić więcej pieniędzy, zrobić coś ze sobą. Zapisałam się na kilka kastingów, plany nagrania czegoś własnego odłożyłam na później, może nawet całkowicie. Wydawało mi się to dość nierealne, odsunięcie się od tego marzenia było prawdopodobnie moją najlepszą opcją. Rzeczywistość zaczęła być znowu taka jak wcześniej, wróciłam do mojej normalnej rutyny.

Papierosy i kawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz