Rozdzial II

35 1 0
                                    

Naya

Obudziłam się rano czując kogoś obecność w moim pokoju ale jak otworzyłam oczy to nikogo nie było, na szafce nocnej leżała tylko czarna
jak popiół róża

Wstałam przerażona z łóżka po czym zamknęłam wszystkie okna w domu upewniając się że nikt nie wejdzie.

Zeszłam powoli po schodach próbując nie wydać żadnego dźwięku, drzwi były zakluczone więc jak ten ktoś wszedł, zostawił róże i wyszedł do chuja?

Weszłam do kuchni, po czym chcąc sięgnąć po telefon, telefon zaczął wibrować a na ekranie był numer nieznany.

Nacisnęłam przerażona zielona słuchawkę po czym usłyszałam po drugiej stronie zmęczony i niski głos. To był Damon. Wszędzie rozpoznam ten jego niski i ochrypialy głos.

- radził bym ci żebyś jednak nie dzwoniła na ta policję bo może to się dla ciebie źle skończyć - odparł - Naya wyjdź na dwór i porozmawiaj ze mną, ten jedyny raz. Proszę cię - jego głos się załamywał i ledwo było go słychać.

- Damon co ty wygadujesz? Piłeś? - odparłam, nie słyszałam jego odpowiedzi, tylko jego ciężkie oddechy.

Odłożyłam telefon po czym wyszłam na taras na którym siedział.. Damon w bluzie z kapturem i czarnych spodniach.

- Damon mówiłam ci że.. - odparłam-

nie zdążyłam dokończyć, bo Damon podszedł do mnie, upadł na kolana i chwycił moją dłoń. Damon Nazarov klęczał przedemna,cały mokry od deszczu, w ciemnej bluzie z kapturem.

- Damon? Co ty wyprawiasz.. - zająknełam się zerkając na niego, damon na mnie patrzał tymi czarnymi, pustymi oczami.

- Naya.. tak bardzo cię przepraszam.. za to co ci zrobiłem te rok temu, nie wiem co we mnie wstąpiło.. - odparł patrząc mi ciągle w oczy i o japierdole.. bluza przyklejała się do jego urzeźbionego ciała..

- Damon wstawaj natychmiast, pogadamy w środku. Przebierzesz się w suche rzeczy, zjesz coś i wtedy pogadamy okej? - odparłam, pociągając go do góry za dłoń sprawiając że się podniósł z zimnej trawy.

**

Siedziałam w kuchni na przeciwko niego, nie wiedząc od czego zacząć lub on od czego chce zacząć, mógł od tysiąca rzeczy zacząć, od tego jak mnie traktował.

- więc? O czym chciałeś pogadać damon? - odparłam, zerkając na niego.

- Po pierwsze.. - zaczął - chciałbym cię najmocniej przeprosić, jak sie zachowałem rok temu, wiem że dalej masz mi to za złe.

- Racja, dalej mam ci to za złe Damon. - odparłam - zachowałeś się jak najgorszy dupek.

- zdaję sobie z tego sprawę, i chciałbym ci to wynagrodzić.

- Damon, nie przesadzaj. - odparłam - nie chce nic od ciebie.

- wyjdź poprostu ze mną na obiad, tylko obiad. - odparł niskim tonem nie patrząc mi się w oczy, zdaje sobie z tego sprawę że nie patrzał mi się w oczy z względu jak się zachował ale też przez to jak wyglądałam.

- w porządku, pójdę z tobą na ten obiad tylko po to żebyś dał mi święty spokój. - odparłam wstając z krzesła.

- naprawdę pójdziesz ze mną na obiad? Chcę żebyś tylko ze mną poszła na obiad. Nic więcej naprawdę. - odparł.

- tak pójdę z tobą na obiad. Tylko wyjdź, jestem zmęczona damon. Jest prawie po 23 a ty do mnie dzwonić i nagleasz żebym gdzieś wyszła. - odparłam - zrobię jedyny wyjątek i pójdę z tobą na ten cholery obiad.

- dziękuję naya, naprawdę to dużo dla mnie znaczy. - odparł po czym zaczął się kierować w kierunku wyjścia.

w co ja się kurwa wpakowałam, chciałam żeby znikł z mojego życia na dobre. A ja go zaprosiłam do środka, i jeszcze zgodziłam żeby iść z nim na jebany obiad.

**

Damon

Była dziewiąta rano, a ja zacząłem się przygotowywać na spotkanie z moją Naya. Pragnąłem żeby mi wybaczyła i żeby wszystko wróciło do normy. Chciałem mieć ją przy sobie i nie oddawać nikomu innemu.

była taka piękna, jej jasne włosy, jej jaskrawe niebieskie oczy. Można było w jej oczach utonąć i skończyć na samym dnie, ale ja tego chciałem. Chciałem ją cala i tylko dla siebie, nikogo innego.

Pragnąłem jej dotknąć, zaznaczyć że była moja. Tylko i wyłącznie moja.

Czekałem już przy wejściu restauracji na Naye z bukietem czarnych róż które uwielbiała, i mam nadzieję że dalej je uwielbia tak jak ja uwielbiam ją.

stałem przy wejściu restauracji gdy moje oczy sięgnęły pięknej niskiej blondynki która zmierzała w moją stronę, sukienka która miała założone.. Boże, wyglądała tak obłędnie..

Podeszła do mnie tym swoim zgrabnym ruchem i przetarła zimne dłonie o jej sukienkę.

- mam tylko 4 godziny, nie dłużej damon. - odparła. - musze być w firmie za 4 godziny.

- Tyle mi wystarczy Naya. Nie więcej - odparłem po czym położyłem nisko dłoń na jej plecach i zacząłem ją prowadzić do środka restauracji.

podeszłem z nią do jednego z wielu stolików i odsunąłem krzesło by mogła swobodnie usiąść na krześle.

Kolejny rozdział pojawi się niedługo!!
#cutsign#hiddensecrets

Hidden SecretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz