Damon
obudziłem się rano nie w swoim domu, zakładam że to był dom nayi ale jej nigdzie nie było.
Leżałem sam w łóżku w jej sypialni a jej nie było.
Wstalem z łóżka po czym zarzuciłem na siebie bluzę.
Usłyszałem jakieś głosy na dole, wyszedłem z pokoju i w korytarzu stała policja a koło nich naya.
- co się dzieje? - zapytałem zdezorientowany.
- policja twierdzi że podpaliłeś biuro mojego ojca. - westchnęła, trzymała skrzyżowane ręce pod piersiami.
- co? - zaśmiałem się - byłem całą noc u ciebie - odparłem po czym włożyłem dłonie do kieszeń w spodniach.
- wiem. Ale policja twierdzi że to byłeś ty i chcą żebyś z nimi jechał - dodała - na przesłuchanie.
- w porządku. Nie mam nic do ukrycia - wychrypialem po czym wziąłem bluzę z wieszaka.
- damon pojadę odrazu za tobą - powiedziala po czym chwyciła mnie za dłoń i ją uścisnęła.
- w porządku. Będę czekać - odparłem.
- porozmawiam z tatą, jest prawnikiem - odpowiedziała niskim tonem- wyjdziesz z tego Damon.
Miałem taką nadzieję. Ona była moją ostatnią deską ratunku,Nie licząc braci.
- będę przy tobie damon. Nawet jak będę musiała na ciebie czekać.
położyła swoją dłoń na moim karku po czym się schyliłem a dziewczyna złączyła nasze usta.
**
Siedziałem na komisariacie i musiałem złożyć zeznania.
A to nie byłam ja przecież.
Ktoś mnie wrobił.
- gdzie byłeś po godzinie 23? - zapytał policjant siedzący na przeciwko mnie.
- Byłem w domu, to nie byłem ja. - odparłem, nie miałem czego ukryć, bo tego nie zrobiłem.
- jesteś tego pewny? - dodał policjant.
- w 100% - powiedziałem niskim tonem.
Policjant westchnął po czym wstał i podszedł do mnie.
- w porządku. Jeżeli twierdzisz że to nie ty, zostaniesz w areszcie na kilka dni póki to się nie skończy.
Ona była ostatnią deską ratunku.
Potrzebowałem jej żeby przy mnie była.
#cutsign#hiddensecrets
CZYTASZ
Hidden Secrets
RomanceDamon Nazarov to pełen zazdrości i przestępczej przeszłości chłopak który pragnie zemstę na kobiecie która pokrzyżowała jego plany, lecz czy mu sie to uda, czy zaplanuje ta zemstę tak jakby chciał? - Enemies to Lovers - She fell first but he fell ha...