Naya
zaufałam mu, kolejny raz mu zaufałam chociaż mogę tego żałować.
Cierpiałam, cierpiałam cholernie mocno przez jego czyny. Mimo że przeprosił to dalej mu nie ufam, może mnie zranić jeszcze bardziej. Aż wyląduje na samym dnie.
zaryzykowałam własnym życiem dla jednego chłopaka.
Wysiadłam z jego auta po czym zaczęłam się kierować w stronę firmy mojego ojca.
Mój ojciec go od początku nie lubił, był na przekór naszemu związkowi.
I wiedziałam dlaczego.
- Panno Torrance? - usłyszałam za plecami.
- Zaszła awaria w sprzętowni - odparła cichym głosem.
- jak to awaria? Pilnowaliście biura tak? - warknęłam. - awaria ma być naprawiona do wieczoru.
Siedziałam w biurze nie mając pojęcia co się może stać potem.
Zaufanie jemu było najgorsza decyzja w moim życiu.
**
Damon
przyjechałem do dużej hali gdzie czekali na mnie już moi ludzie po czym wszedłem do hali.
- Panie Nazarov, wszystko jest gotowe. - odparł mój pracownik. - tak jak pan chciał. Tylko czekamy na pana sygnał.
- W porządku. Poczekajmy jeszcze 3 dni dla pewności ze wszystko poszło dobrze - odparłem.
Moja zemsta na Nayi miała dobiec końca.
Na dobre chce się jej pozbyć z mojego życia.
- Damon - usłyszałem za plecami surowy ton mojego brata Kirsana.
Odwróciłem się automatycznie w jego stronę.
- zdajesz sobie sprawę jakie nosisz ryzyko z zemstą na tej kobiecie? Jej ojciec jest prawnikiem, nie chce mieć więcej kłopotów w naszej rodzinie - westchnął.
- daje rade, pozbędę się jej na dobre z naszego życia i jej ojca też. - odparłem z uśmieszkiem na buzi.
- Damon to naprawdę nie odpowiednia decyzja.. zastanów się nad tym dobra? - odparł Kirsan.
To że on miał nudne miłosne życie, to nie znaczy że ja takie będę miał. Nie będę siedzieć na dupie i nic nie robić.
Wybaczcie że taki krótki ale następny będzie dłuższy!!
#cutsign#hiddensecret
CZYTASZ
Hidden Secrets
RomanceDamon Nazarov to pełen zazdrości i przestępczej przeszłości chłopak który pragnie zemstę na kobiecie która pokrzyżowała jego plany, lecz czy mu sie to uda, czy zaplanuje ta zemstę tak jakby chciał? - Enemies to Lovers - She fell first but he fell ha...