Day 7 🎄

179 16 3
                                    

Louis mógł się domyślić, że wyląduje na kanapie. Był to bardzo przewidywalny scenariusz, który oczywiście się spełnił. Tak jak myślał podróż była okropna i niezręczna, ale udało im się wrócić do domu. Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że kolację zjedli wspólnie. Co prawda na dwóch osobnych kanapach i w ciszy, ale w swoim towarzystwie.

A noc na kanapie nie należała do najlepszych, ale przynajmniej było mu mniej więcej wygodnie.

Nie potrafił zasnąć, myślał za dużo i analizował. Przynajmniej cieszył się, że Harry chciał wrócić do domu. Z początku w ogóle tego nie dostrzegł, jednak po długim przemyśleniu był mu wdzięczny i miał nadzieję, że powrót sugerował wybaczanie.

Nie mógł jeszcze oceniać, musiał najpierw przetrwać pierwszy dzień w domu po wielkiej kłótni i wyjściu Harrego. Najpierw jednak czekał go dzień w studiu, do którego naprawdę nie chciało mu się jechać. Musiał jechać na zaległy wywiad, a następnie na rozmowę z jego menażerem.

Obudził go Clifford, który domagał się drugiego śniadania. Dobrze wiedział, że Harry na planie zawsze musiał pojawiać się z samego rana, dlatego wcale nie był zdziwiony, że w domu był sam. Nie miał ochoty wstawać, ale Clifford nie dawał mu spokoju. Musiał go nakarmić i zacząć się szykować. Nie mógł ominąć kolejnego wywiadu, ale również ważnej rozmowy.

Nakarmił zwierzaka i udał się uszykować, a po drodze w pośpiechu zajadał swoje śniadanie. Jego standard. Cieszył się, że Clifford był nauczony przebywania samemu, więc o niego kompletnie nie musiał się bać. Mógł go z czystym sumieniem pozostawić w domu, chociaż sam miał być tylko do południa.

Dobrze wiedział, że się spóźni. Robił wszystko tak wolno, że z domu wyjechał pół godziny przed wyznaczoną godziną wywiadu. Stwierdził, że jeśli nie jest on na żywo to nie musi się tak mocno śpieszyć. Zapominał, że do Londynu nie dojedzie w pół godziny. Korki w nim zapewne były już ogromne, zważając na godzinę.

Spóźnił się dobrą godzinę, jednak nikt nie miał do niego pretensji. I bardzo dobrze. W sumie to był ciekawy całego wywiadu, ale bał się, że zostanie o wszystko wypytany... jego przeczucie zostało spełnione. Musiał wszystko opowiedzieć i zmienić bardzo dużo rzeczy, aby nikt nie dowiedział się o Harrym.

I bardzo dobrze mu się to udało.

- Cześć Zayn! - krzyknął z końca korytarza, wchodząc na piętro swojego studia. - Jak mija ci dzień? - dopytał, podchodząc do przyjaciela.

- Bardzo dobrze. Sądząc po humorze to chyba jest dobrze, prawda?

- Jeśli chodzi o wywiad to jestem zadowolony z moich umiejętności aktorskich - stwierdził, wzruszając ramionami. - Pozmieniałem trochę faktów i wydaje mi się, że wyszło to dobrze. Nie chciałem też wszystkiego zmieniać, bo wiem, że Harry będzie ten wywiad oglądać. Mam dość tych bezsensownych kłótni - westchnął, na co Zayn pokiwał głową i spojrzał na jego dłonie.

- A ja mam nadzieję, że tą obrączkę to przed chwilą założyłeś - wskazał na nią. Louis od razu spojrzał na swoje dłonie, a następnie z przerażoną miną na przyjaciela. - No to fajnie - skomentował pod nosem.

- Kurwa - mruknął, odruchowo chowając dłoń za plecami. - Czemu ukrywanie się musi być takie trudne? Jak ty to zrobiłeś? - zapytał Zayna, unosząc na niego wzrok.

- Ja? Przecież ja nie jestem gejem i się nie ukrywam. Jestem zaręczony z Gigi - zaśmiał się, a Louis miał już dosyć tego dnia.

- Zapomniałem.

- Nie przejmuj się tym, niech plotki się rozniosą i nikt ci niczego nie udowodni. I tak dużo twoich fanów twierdzi, że wszystkie te dziewczyny to ustawki - spojrzał na niego i po chwili wywrócił oczyma. - Ważne, że pomiędzy tobą, a Harrym jest dobrze.

Christmas consent → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz