Day 11 🎄

222 15 0
                                    

Od samego rana spędzał czas w biurze. Załatwiał pierwsze papierki dotyczące nowego albumu, którym zająć miał się od nowego roku. Zaczął przedstawiać swoje poglądy, pomysły i prosił o rady. Na rynku muzycznym działał już nie od dziś, więc nikt nie musiał mu po raz kolejny powtarzać co potrzebuje i co musi ograć. On wszystko to wiedział.

W tle leciało radio. Jak co roku, w ostatnich dniach przed wigilią większość piosenek była świąteczna. Louis twierdził, że można było dostać na głowę. Było w tym coś prawdy, musiał przez większość czasu słuchać hitów typu: „Last christmas" czy „All I Want For Christmas Is You".

Tego było za dużo.

W pomieszczaniu był sam, musiał poprzeglądać umowy i prośby o potencjalne współprace. Rozmowy zakończył już jakiś czas temu, więc nie musiał się z niczym spieszyć. Wiedział, że Harry ma dziś wolne, więc mógł zostać sobie nieco dłużej i przejrzeć wszystko na spokojnie. Stwierdził później, że zostanie i ogarnie to co ma ogarnąć, a jutro zrobi sobie wolne.

Chciał odwalić dwie roboty w jednym czasie.

Nagle po pomieszczeniu rozniósł się głośny odgłos jego telefonu. Ktoś do niego dzwonił. Pierwszy dzwonek zignorował, chciał dokończyć czytanie jednej umowy. Myślał, że telefon za kilka chwil przestanie, jednak za dużo liczył. Kolejny dzwonek. Znowu go zignorował, bo najzwyczajniej w świecie czytał.

Później kolejny, kolejny i kolejny.

Od razu do głowy wpadł mu Harry. Może czegoś od niego chciał? Może potrzebował? A może jeszcze coś się stało? Typowe pytania i scenariusze. Od razu zerwał się, zostawiając ważną umowę.

Jego Harry był ważniejszy.

Uniósł gwałtownie swój telefon i spojrzał na nieodebrane połączenia. Nie były one od Harrego, a od Anne, jego mamy. To również był niepokojący widok, dlatego odzwonił od razu.

- Cześć Anne, co się s-

- Louis do cholery jasnej! Czemu ja muszę o wszystkim dowiadywać się po fakcie i nie od mojego synka ani zięcia, a od Jay, twojej mamy! - krzyknęła przez słuchawkę przez co Louis nieco oddalił telefon od ucha. - Jakie zdrady?! Jakie ustawki?! Jakie dziewczyny!? O co tutaj chodzi, Louis?!

- Um... myślałem, że Harry o wszystkim ci powiedział - stwierdził nieco zmieszany.

- Milczał! Nie powiedział mi nic, a teraz podnosi mi ciśnienie! - mruknęła. - Nie dość, że choruje na nadciśnienie to jeszcze śmie mi je podnosić!

- Nie ma obaw do nerwów - powiedział spokojnie, odkładając papiery na bok. - Mamy wszystko wyjaśnione i wydaje mi się, że jest już nieco lepiej.

- Nic mi to nie daje... o co tam chodziło? Czemu mój syn pojechał do Jay i wygadał jej, że ty go zdradziłeś. Już się pogubiłam!

- Już, już - pokręcił głową, przełączając na tryb głośnomówiący. - W skrócie takie jedne pojebane laski stwierdziły, że zniszczą nam małżeństwo - wzruszył ramionami. - Harry im uwierzył, a mi nie... uciekł z domu, zabierając Clifforda, szukałem go po Londynie, a okazało się, że pociągiem pojechał do Doncaster. Pojechałem tam, ale byłem pijany, Harry się nieco wkurzył, więc noc spędziłem na mrozie w samochodzie... no i później była rozmowa z tymi laskami, te nami manipulowały, ale w ostateczności Eleanor się wkurzyła i je zdradziła. I to koniec.

A w słuchawce zapanowała cisza. Z początku w ogóle się nią nie przejął, stwierdził, że była ona normalna. Przekazał naprawdę dużo i dobrze rozumiał tą ciszę, jednak jak dla niego trwała ona za długo.

Christmas consent → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz