Day 10 🎄

203 15 2
                                    

Louis naprawdę myślał, że po tej rozmowie wszystko wróci do normy. Nie wróciło. Jednak nie chciał mówić, że nic się nie zmieniło, bo atmosfera nieco się poluźniła, aczkolwiek zauważył, że Harry zrobił się nieobecny.

Przez poprzedni wieczór odezwał się do niego tylko dwa razy, ale tylko przed pójściem spać życzył mu miłej nocy i dobranoc. To był już jakiś krok do przodu. Z jednej strony cieszył się z zachowania młodszego, bo w końcu wiedział, że ten już o wszystkim wie i zapewne wszystkiego żałuje.

Sam też nie zaczynał rozmowy, może tylko czasami. Wiedział, że było to nie w porządku, ale miał ochotę lekko się na nim zemścić. Także rano zamienili ze sobą kilka zdań, ale wspólnie zjedli śniadanie i wypili poranną kawę, to również był kolejny krok.

Tuż po śniadaniu obaj opuścili dom, zostawiając Clifforda samego. Louis jechał do Zayna, a Harry na plan do pracy, w której miał zostać aż do wieczora. Przez co starszy nie mógł zbyt długo być u swojego przyjaciela. Ich pies był jeszcze niesfornym szczeniakiem.

Louis do swojego przyjaciela dojechał przed południem, naprawdę nie mógł się doczekać całego spotkania. Miał ochotę powiedzieć mu wszystko ze szczegółami.

- Powaliło cię? - skomentował Zayn od razu po tym jak Louis skończył opowiadać. - Serio chcesz się na nim mścić?

- Co mi szkodzi? To on miał mnie w dupie przez ponad tydzień. Niech teraz poczuje się tak jak ja się czułem - wzruszył ramionami.

- Zachowujesz się w tym momencie jak dzieciak - mruknął, mrużąc gniewie oczy. - Dlaczego taki tępy pomysł przyszedł ci do twojego pustego łba?

- Tępy? Wypraszam sobie. Ja chcę po prostu, aby żałował.

- Jesteś nienormalny, Louis - dłoń Zayna wylądowała na jego czole. - Wiesz jakie to jest beznadziejne? Pogarszasz swoją sytuację jeszcze bardziej. Harry na pewno żałuje, ale potrzebuje trochę czasu, aby się z tą myślą oswoić i przyznać się do błędu.

Louis spojrzał na niego i w pierwszej chwili miał ochotę go wyśmiać. Coś jednak go zatrzymało. Zawiesił na nim wzrok i w sumie zrozumiał wszystko co powiedział do niego Zayn. Faktycznie jego zachowanie było nie odpowiednie i egoistyczne.

- Jak ja mam się zachowywać? Czuję się jakbym był najgorszym człowiekiem za świecie, a mój własny mąż mi nie ufał - westchnął, kręcąc głową.

- Tak jak zachowywałeś się wcześniej. Odzywał się do niego, poproś o rozmowę, cokolwiek. Zrób cokolwiek, aby to wszystko ratować... bo takim zachowaniem Harry jeszcze bardziej się wystraszy i poczuje się jeszcze gorzej.

- Nie wiem czy będę umiał. Przynajmniej Harry już zna całą prawdę i wie, że ja nie kłamałem. Czemu nie mógł uwierzyć od razu? - jego usta zamieniły się w cięgom rurkę, a dłonie zaczęły bawić się obrączką.

- To zapewne w wyniku stresu, niezrozumienia i jakiegoś odrzucenia - stwierdził Zayn. - Nie odpowiem ci na to pytanie, to musi zrobić Harry. Musisz z nim porozmawiać... nie wiem. Może ugotuj obiad?

- Harry będzie wieczorem.

- To kolację - wywrócił oczyma. - Mniejsza z tym. Po prostu przygotuj dla was posiłek. Wspólnie zjecie i później wszystko sobie wyjaśniacie. Chcesz odzyskać magię świąt? - zapytał, patrząc na przyjaciela, który zawiesił wzrok na oknie.

- Świąt? - zapytał zdezorientowany, przekręcając głowę w stronę Malika.

- Wigilia jest za pięć dni - wytłumaczył, a Louis aż się przeraził.

- Jak? Przecież... co? Już? Nie pamiętam, kiedy ostatnio zaglądałem w kalendarz. W takim razie, Zayn... kurwa. My nie mamy ani choinki, ani zakupów, ja nie mam prezentów! Przez tą kłótnie kompletnie zapomniałem o świętach, w ogóle ich nie czuje... mimo, że na dworze jest kilka centymetrów śniegu, w każdym sklepie są świąteczne ozdoby i muzyka - na samym końcu posmutniał i spojrzał na swoje palce. - Ja ich nie czuje...

Christmas consent → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz