Rozdział 3

110 10 0
                                    

Od koronacji i pokonania Diaboliny minęły miesiące, a życie w Auradonie toczyło się dalej. Muszę przyznać szczerze, że przez te tygodnie były dość zapracowane, cały czas uczyłam się lub pomagałam Benowi ze sprawami państwowymi głównie papierkowa robota. Jeśli ktokolwiek myślał, że rządzenie państwem to tylko wydawanie rozkazów to bardzo się myli. Większość czasu z Benem pracujemy razem, a w wolnym czasie ja chodzę do klubu szermierki dla kobiet. Oczywiście wcześniej nie było takiego klubu, ale założyłam go wraz z Lonnie córką Mulan. Odrazu zaprzyjaźniliśmy się ze sobą, miałyśmy dużo wspólnego jak szermierka. Ja byłam kapitanem, a Lonnie moim zastępcą. Oczywiście po czasie do klubu dołączyły również inne dziewczęta, często miałyśmy sparingi z chłopakami. Muszę przyznać, że miło było utrzeć nosa Chadowi kiedy go pokonałam w pojedynku. W skrócie tak wygląda moje dotychczasowe życie, a teraz zbliża się bal. Mój brat przygotowuję niespodziankę dla Mal w postaci witrażu, to naprawdę romantyczne. Szłam właśnie do gabinetu Bena z kilkoma papierami, które wymagają królewskiej pieczęci i podpisu. Mijałam korytarze i znalazłam się tuż przy drzwiach do gabinetu, były lekko uchylone. Zza drzwi było można dosłyszeć głosy, zanim chwyciłam klamkę usłyszałam głos Evie.

- Mal wróciła na wyspę. - powiedziała dziewczyna.

Czekaj co? Wróciła na wyspę? Zadałam sama sobie pytanie w myślach. Nie chciałam podsłuchiwać dlatego już zamierzałam wejść i oznajmić, że byłam światkiem wypowiedzianego zadania, gdy nagle odezwał się mój brat.

- To moja wina. Muszę po nią jechać. - oznajmił.

Nie mogłam pozwolić żeby sam narażał się na niebezpieczeństwo, a wiem też że
jest uparty dlatego nie myśląc wiele weszłam do gabinetu, a wtedy cała uwaga Bena i Evie skierowana była na mnie.

- Jadę z tobą. - powiedziałam stanowczo.

- Nie. Nie mogę na to pozwolić. - powiedział.

- Nie powstrzymasz mnie tak samo jak ja ciebie. Nie pozwolę ci się samemu narażać, jestem twoją siostrą. - powiedziałam patrząc mu w oczy.

- Dobrze. - uległ.

Wiedziałam że się zgodzi, w końcu dałby się przekonać. Wiedział że większa dyskusja nie miałaby sensu.

- Nie możecie, jeśli coś wam się stanie to Auradon może stracić króla i księżniczkę koronną. Pozwólcie mi Carlosowi i Jay'owi się tym zająć. - powiedziała nieprzekonana Evie.

- Wiesz że i tak pojedziemy, bez was czy z wami, chociaż wolałabym z wami by nie umrzeć za szybko. - powiedziałam żartobliwie.

Evie westchnęła, a następnie skierowała na nas wzrok z lekkim pół uśmieszkiem zgadzając się. Wystarczyło teraz tylko pomyśleć o planie żeby nikt się nie dowiedział o tym, że król oraz jego prawa ręka opuszczają Auradon żeby pojechać na wyspę potępionych.

- Trzeba obmyślić plan. Czarno to widzę jeśli o naszych zamiarach dowiedzą się nasi rodzice lub Dobra Wróżka. - powiedziałam.

- Masz rację. Dlatego się nie dowiedzą. - przyznał mi Ben.

- Pojedziemy autem będzie się łatwiej poruszać. - powiedziała Evie.

- Najlepiej będzie wyruszyć odrazu, wezmę pilot otwierający barierę a wy się przygotujcie. Evie przekaż plan Jay'owi i Carlosowi. - powiedział Ben.

- Idę się przygotować. - powiedziałam.

- Widzimy się za pół godziny. - powiedziala Evie.

Poszłam do swojego pokoju aby się przebrać, w końcu nie pojadę na wyspę w sukience. Trzeba będzie się jakoś wmieszać w otoczenie.
Wyciągnęłam z szafy żółtą skórzaną
kurtkę, której na obrocie była duża czerwona róża. Do tego granatowy top odsłaniający ramiona oraz żółte spodnie skórzane. Na nogach miałam kozaki na wysokim obcasie i kolorze granatowym, a na rękach niebieskie pół rękawiczki, przy których miałam odsłonięte palce. Strój dopełniały dodatki takie jak bransoletka, która wisiała na moim nadgarstku oraz mój naszyjnik z różą. Włosy miałam rozpuszczone, ale po boku głowy miałam zaplecionego do połowy warkoczyka. Chyba jestem gotowa, ostatni raz przeglądnelam się w lustrze i wyszłam z pokoju udając się na miejsce spotkania. Na miejscu czekali już wszyscy. Ben widząc mnie kiwnął głową w stronę Jay'a. Chłopak usiadł za kierownicą limuzyny, którą dopiero teraz zauważyłam. Nie czekając dłużej wsiedliśmy wszyscy do auta. Ben nacisnął przycisk do otwarcia magicznej bariery, a przed nami wyczarował się piękny złocisty most na którym mogliśmy spokojnie przejechać.

Beauty And The Pirate 🌹| Descendants | 🌹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz